szczury.org

Cześć, mam ogromny problem z moim szczurkiem i proszę o bardzo szybką odpowiedź!!! Mój szczur ma już prawie dwa lata i nigdy nie miał przycinanych zębów (ponoć same się ścierają przez pokarm). Jaka jest odpowiednia długość zębów szczura?
Od paru tygodniu widzę, że marnieje (mało je, linieje), jest stary. Dzisiaj wzięłam go do ręki i był prawie zupełnie wiotki. Ledwo się poruszał, słabo oddychał. Gdy zajrzałam mu do pyszczka, okało się, że ma w nim spory kawałek kukurydzy. Chyba nie mógł go połknąć ani wypluć przez długie zęby. Czy to możliwe, że od jakiegoś czasu miał go w pyszczku i przez to nie może jeść? Wyjęłam mu go, ale szczur nic nie je ani nie pije. Teraz leży i, można powiedzieć, umiera mi na kolanach ;( Proszę o pomoc! Nie wiem, czy on w ogóle przeżyje noc i czy jest sens go ratować!!!!!

zawsze jest sens ratować !
Może spróbuj mu jakiegoś gerbera dać? Nie wiem nie miałam takiej sytuacji, a jutro leć do weta przycinanie zębów to nieduży wydatek z tego co wiem. Może napisz do jakiegoś bardziej obeznanego użytkownika? Z tego co gdzieś czytałam to Kluska123 chętnie daje pomoc innym użytkownikom

Przede wszystkim to leć szybko do weta zbadać szczurka. Skoro nie je i marnieje jak piszesz, to już dawno powinnaś była udać się z nim do weterynarza.

Zakładam, że szczur jest chory. Powinien trafić do weterynarza jak najszybciej ( szkoda że nie poszłaś z nim jak tylko zobaczyłaś problemy ). 2 letni szczur nie jest "stary", ale jest już podatny na choroby. U siebie mam ponad 3 letniego szczura z którego dalej tryska życie. Ratować zawsze warto.

Szczurowi polepszało się i pogarszało, nigdy nie było z nim źle na tyle, żebym musiała z nim pędzić do weterynarza.
Pogorszyło mu się dosłownie z dnia na dzień, jestem prawie pewna, ze to wina za długich zębów - nie może jeść. Teraz bardzo spinam, że nie przeżyje tej nocy. Próbuję na siłę dać mu coś do jedzenia, miażdżę jedzenie, wszystko jest miękkie, ale on nawet nie chce otworzyć paszczy. Wody też nie chce, a zawsze zlizywał z palców. Co mam zrobić, żeby tylko do jutra utrzymać go jakoś przy życiu? ;(( zaraz z rana jadę do weterynarza.

Spróbuj poslodzic wodę cukrem , albo dac mu choćby slodkiej herbaty. Jak nie z palca, to strzykawką (bez igly). Wepchaj strzykawkę z boku.
Ze szczurami tak jest, ze trzeba jechac od razu jak coś sie dzieje, nie ma na co czekac. Mają zbyt szybki metabolizm i choroba często lubi sie rozwinąć w weekend.

Mają zbyt szybki metabolizm i choroba często lubi sie rozwinąć w weekend.

dokładnie Paul.. Szczególnie gdy jest weekend, weterynarz zamknięty, albo późno wieczorem..

Ale czemu z rana? Musi być jakaś lecznica otwarta całodobowo u Ciebie w mieście.

post napisany 12.08, wiec kawałek czasu temu. fajnie gdyby autorka tematu dała znać co się stało ze szczurkiem itd.

niestety szczurek odszedł przeżył pierwszą noc, rano pojechałam z nim do weterynarza. Pani doktor dobrze się nim zajęła, zważyła go, podała mu kroplówkę i środki wzmacniające. Wyglądał jak nieżywy, tylko oddychał, było coraz gorzej, a ja nie pamietam kiedy osttatnio tak zanosiłam się płaczem. Powiedziała, że zrobiła wszystko co się dało, ale nie podała dokładnego powodu jego męczarni. (To nie zęby). Faktycznie, mimo leków, w nocy zdechł patrzenie jak się męczy jest naprawdę najpotworniejszą rzeczą, jedyny minus posiadania tych przekochanych stworzonek.
głupie jest to, że ani ja, ani pani weterynarz nie stwierdziła co mu jest.

Jedynie sekcja może stwierdzić, co się stało. Może to był guz albo coś innego ?
Sekcja jest bardzo trudną decyzją, na szczęscie właściciel jej nie ogląda. Tylko trzeba oddać szczurka jak najszybciej ( w przeciagu kilku godzin najlepiej) , i jeśli chcemy zabrać potem ciałko, zeby pochowac - powiedzmy o tym wetowi.

Pani wet na pewno zrobiła wszystko co się dało.

Wiem co przeżywasz, bo niedawno i ja straciłam swoja szczurzą przyjaciółkę. Zanosiłam się tak, że nie mogłam iść. Leczyłyśmy się antybiotykiem ponad dwa tygodnie. Kiedy już nie było ratunku a malutka całą noc popiskiwała z bólu musiałam zdecydować się na eutanazję. Serce to mi się rozdarło... Pani weterynarz zrobiła sekcję i okazało się, że malutka miała tak bardzo dużo złogów w płucach (miała zapalenie płuc), że już nic by nie pomogło. Pocieszam się jedynie, że zasnęła spokojnie i nie musiała już cierpieć. Bardzo siebie winiłam za to, że jak zauważyłam syndromy to nie pojechałam natychmiast tylko właśnie też rano. Nie sety nie wiedziałam o tym co mówili poprzednicy - w przypadku szczurków liczy się każda minuta. Musimy o tym pamiętać.