chrumkanie,szczurzy wirus
: śr sie 29, 2012 10:51 pm
Witam
Trochę się glowię nad tym, w jakim dziale umieścić ten post. Jakby co to prosze o przeniesienie.
Mam 2 szczurki od października zeszlego roku. Obie są w tym samym wieku,ale z innych domów.
W lipcu [czyli calkiem niedawno] jedna zaczeła kichać, chrumkać itd
Poszłam do weta, niby zapalenie górnych dróg oddechowych, płuca czyste, dostała zastrzyk i antybiotyk do podania z jedzeniem. Lek, to coś co się zaczyna na enro...
To nie pomoglo.
Znowu wizyta i znowu zastrzyk [nie wiem czy inny lek czy większe stęzenie] i podawanie do pyszczka 2 razy dziennie.
To nie pomogło.
Znowu wizyta i znowu zastrzyk i przychodzenie na 2 kolejne.
Przy ostatnim zastrzyku trafiłam na Debisa [weterynarz z Gdyni, miał dyżur na Cechowej akurat] Dowiedziałam się, że ten ostatni lek to był antybiotyk z jakimś dodatkiem który tłumił objawy. Dodatkowo że to może być taki szczurzy wirus, który może się uaktywniać przy spadku odporności.
Od chwili pierwszego zastrzyku do teraz dostaja obie betaglukan i vibovit bobas piją, plus calą mase świezych warzyw z ogrodu czyli z pewnego żrodła:)
Problem tkwi w tym że ona teraz chrumka tak dość często, a czasem i mocno i kicha. To takie chrumkanie przez nosek, jakby miała za dużo flegmy. Tydzien temu znowu poleciałam z nia do weta bo chrumkala dość mocno, dostała zastrzyk z lekiem który ma działać 2tygodnie i po tym czasie na kontrole. Więc niby lek powinien działać a ona chrumka. Nie cały czas. Jednego dnia jest ok, następnego już nie.
Miały ściółke granulat taki drewniany i możliwe że od niego ona tak oddycha, wiec od tygodnia maja sama lignine sprzątaną codziennie, ale to nic nie pomogło.
Więc się pytam, czy to faktycznie może być ten wirus taki. Do tego czasu oddychała normalnie i nic się z nią nie działo. Bo jeśli już tak ten przypadek ma, to nie ma sensu ją faszerować lekami. Mimo że są razem w klatce oba szczurki to ta druga jest zdrowa.
Czy ktoś się spotkał z czymś takim?
Z drugą szczuraską hehe na początku sierpnia zaczeła krwawić z dróg rodnych. Więc smigiem do weta już do Debisa do Redlowa na usg itd. W środku zdrowa, ale dostała zastrzyki żeby przestała krwawić z zaleceniem sterylizacji zeby się z czasem nie rozwinał nowotwór lub ropomacicze. Szkoda mi jej bardzo bo ona jest strasznie wrażliwa. Po zastrzykach dostała martwic, mimo masowania i przezemnie i przez weta i cała drogę do domu. Boje się strasznie, że może tego zabiegu nie przetrwać. I w sumie nie wiem czy się na to decydować, no mam potworny dylemat. Narazie czekam az te martwice się zagoją. Mialam maść z antybiotykiem, a teraz smaruje alantanem plus, nie iwem po co bo wszystko zlizują:P
pozdrawiam:)
Trochę się glowię nad tym, w jakim dziale umieścić ten post. Jakby co to prosze o przeniesienie.
Mam 2 szczurki od października zeszlego roku. Obie są w tym samym wieku,ale z innych domów.
W lipcu [czyli calkiem niedawno] jedna zaczeła kichać, chrumkać itd
Poszłam do weta, niby zapalenie górnych dróg oddechowych, płuca czyste, dostała zastrzyk i antybiotyk do podania z jedzeniem. Lek, to coś co się zaczyna na enro...
To nie pomoglo.
Znowu wizyta i znowu zastrzyk [nie wiem czy inny lek czy większe stęzenie] i podawanie do pyszczka 2 razy dziennie.
To nie pomogło.
Znowu wizyta i znowu zastrzyk i przychodzenie na 2 kolejne.
Przy ostatnim zastrzyku trafiłam na Debisa [weterynarz z Gdyni, miał dyżur na Cechowej akurat] Dowiedziałam się, że ten ostatni lek to był antybiotyk z jakimś dodatkiem który tłumił objawy. Dodatkowo że to może być taki szczurzy wirus, który może się uaktywniać przy spadku odporności.
Od chwili pierwszego zastrzyku do teraz dostaja obie betaglukan i vibovit bobas piją, plus calą mase świezych warzyw z ogrodu czyli z pewnego żrodła:)
Problem tkwi w tym że ona teraz chrumka tak dość często, a czasem i mocno i kicha. To takie chrumkanie przez nosek, jakby miała za dużo flegmy. Tydzien temu znowu poleciałam z nia do weta bo chrumkala dość mocno, dostała zastrzyk z lekiem który ma działać 2tygodnie i po tym czasie na kontrole. Więc niby lek powinien działać a ona chrumka. Nie cały czas. Jednego dnia jest ok, następnego już nie.
Miały ściółke granulat taki drewniany i możliwe że od niego ona tak oddycha, wiec od tygodnia maja sama lignine sprzątaną codziennie, ale to nic nie pomogło.
Więc się pytam, czy to faktycznie może być ten wirus taki. Do tego czasu oddychała normalnie i nic się z nią nie działo. Bo jeśli już tak ten przypadek ma, to nie ma sensu ją faszerować lekami. Mimo że są razem w klatce oba szczurki to ta druga jest zdrowa.
Czy ktoś się spotkał z czymś takim?
Z drugą szczuraską hehe na początku sierpnia zaczeła krwawić z dróg rodnych. Więc smigiem do weta już do Debisa do Redlowa na usg itd. W środku zdrowa, ale dostała zastrzyki żeby przestała krwawić z zaleceniem sterylizacji zeby się z czasem nie rozwinał nowotwór lub ropomacicze. Szkoda mi jej bardzo bo ona jest strasznie wrażliwa. Po zastrzykach dostała martwic, mimo masowania i przezemnie i przez weta i cała drogę do domu. Boje się strasznie, że może tego zabiegu nie przetrwać. I w sumie nie wiem czy się na to decydować, no mam potworny dylemat. Narazie czekam az te martwice się zagoją. Mialam maść z antybiotykiem, a teraz smaruje alantanem plus, nie iwem po co bo wszystko zlizują:P
pozdrawiam:)