Z końcem października szykuje mi się wyjazd na rok do Anglii, konkretnie Walsall w zespole Birmingham.
Szukałam informacji w internecie, jednak ich rozbieżność jest taka, że dostałam już kompletnego mętliku, co tylko spotęgowało nerwy i stres związany z tym całym zamieszaniem...
Sprawa dot. oczywiście szczurków.
Linie RyanAir, którymi będę lecieć (a tak przynajmniej zakładałam) nie zgadzają się na transport jakichkolwiek zwierząt, poza psami przewodnikami. Nie mają specjalnych miejsc cargo, więc transport ogonków drogą powietrzną jest sprawą zamkniętą (nie mówiąc już o przewożeniu ich jako "bagaż podręczny"). Wiem, że inne linie, jak LOT mają w swojej ofercie przewóz zwierząt (koszt ok. 50 euro), ale za sam bilet (z przesiadkami) musiałabym zapłacić - bagatela - 2300 zł. W RyanAir bilet nie wyniesie mnie więcej, niż 500 zł, dodatkowo lot bez przesiadek (Rzeszów-Birmingham).
Zastanawiam się teraz poważnie nad drogą lądowo-morską. Nie szukałam na razie połączeń, ale tutaj zaczynają się moje pytania w sprawie samego transportu.
O ile zdążyłam doczytać, szczury nie potrzebują paszportów, microchipów ani szczepionek. Słyszałam coś o jakimś zaświadczeniu o zdrowiu zwierzaka, ale ciężko mi już znaleźć informację, skąd taki papier dostać - czy to od weta, u którego leczę szczurki, czy od powiatowego inspektora weterynarii? Czy wystarczy go wtedy okazać przewoźnikowi, czy muszę kopie rozsyłać np. do celników? Ambasady?
Sama kwestia przewozu też może problemów przysporzyć, o ile wiem, autobusy/busy/promy niechętnie biorą szczury ze sobą.
Nie dam rady jechać prywatnym samochodem. Nie zgadzam się na oddanie szczurków kurierowi. A jeśli zostaną w domu - owszem, mama by o nie dbała, ale świat do końca życia widziałyby przez kraty...
Pomóżcie
