Odeszła moja mała Beba! :(
: ndz wrz 16, 2012 10:34 pm
Beba była moją ukochaną i jedyną myszką od której zaczęła się moja miłość do myszek.
Urodziła się w lutym wraz z miotem interwencyjnym u mnie w domu. (pierwszy mysi poród). Ciężarna mama przyjechała do mnie, aż z Gliwic. Beba ważyła ok 10 gram. Była malutką, chorą myszką, która nigdy się nie poddawała. Mimo problemów z koordynacją ruchów, błędnikiem itp zawsze biegała sobie, bawiła się i jadła.
Dane było jej przeżyć tylko 7 miesięcy. Jeszcze przecież niemal przed chwilą nic nie wskazywało, że nigdy jej więcej nie zobaczę.
Otworzyłam parę minut temu klatkę i patrzę, że coś leży w bezruchu przy drabince. Od razu wiedziałam, że to Beba, bo małym tułówku.
Była zjedzona do połowy. Mimo, że tyle gryzoni przeszło przez mój dom nigdy do tej pory nie miałam takiego przypadku.
Porażające.
Najbardziej mnie boli, że nie mogłam się z Nią pożegnać.
Mam nadzieję, że umarła sama (żyła od urodzenia w zgodzie z siostrami i koleżankami) i jej nie zagryzły. (są dwa razy większe).


Urodziła się w lutym wraz z miotem interwencyjnym u mnie w domu. (pierwszy mysi poród). Ciężarna mama przyjechała do mnie, aż z Gliwic. Beba ważyła ok 10 gram. Była malutką, chorą myszką, która nigdy się nie poddawała. Mimo problemów z koordynacją ruchów, błędnikiem itp zawsze biegała sobie, bawiła się i jadła.

Dane było jej przeżyć tylko 7 miesięcy. Jeszcze przecież niemal przed chwilą nic nie wskazywało, że nigdy jej więcej nie zobaczę.
Otworzyłam parę minut temu klatkę i patrzę, że coś leży w bezruchu przy drabince. Od razu wiedziałam, że to Beba, bo małym tułówku.



Najbardziej mnie boli, że nie mogłam się z Nią pożegnać.
Mam nadzieję, że umarła sama (żyła od urodzenia w zgodzie z siostrami i koleżankami) i jej nie zagryzły. (są dwa razy większe).

