jak przetrwać z agresorem
: wt paź 16, 2012 8:16 pm
witam. mam problem i muszę się was poradzić bo już nie daje rady. Oto moja historia:
Jestem właścicielką dwóch około półrocznych samczyków (Czaki,Mefisto) i wszystko było dobrze, aż do teraz. Jeden (Czaki) okazał się totalnym dominatorem-agresorem. Powiedziałabym, że się wręcz znęca nad bratem. Mniejszy szczurek ma cała dupkę pogryzioną, a gdy są puszczane na spacer maluch odrazu ukrywa się gdzieś za firanka lub u mnie pod koszulką. Każde spotkanie na wybiegu kończy się przeraźliwym wizgiem, tak samo jak spotkają się razem w koszyczku lub na szafce- Czaki zrzuca z niej Mefista (nie sa to przepychanki on po prostu kopie tylną nogą małego do tej pory aż tamten spadnie). Ostatnio nawet się pogorszyło, bo agresja przeszła też na mnie. Jeśli nie uda się mu dorwać Mefista na wybiegu to potrafi podbiec do mnie i mnie po prostu ugryźć do krwi, tak jakby chciał się na mnie wyładować (jak Mefista nie ma w pobliżu to zaczyna biegać za moją ręką żeby mnie w nią ugryźć). Na wybiegu nie ma szans żebym wzięła Czakiego na ręce, gdy się zbliżam zaczyna się jeżyć i atakować, a jak jakimś cudem złapię go i nie zostanę pogryziona to piszczy i się wyrywa jakbym mu robiła wielką krzywdę. Dodam, że jeśli bezpośrednio z klatki go wyjmuję to spokojnie mogę go wyjąć bez obaw i szwanku. Obecnie puszczam chłopaków oddzielnie to Mefisto nawet zaczął biegać po pokoju, a nie kryć się po kontach. Czakiego łapię w rękawicach bo inaczej się nie da. Szczury siedzą razem w jednej klatce a śpią zwykle w oddzielnych koszyczkach/hamaczkach, czasem tylko razem. Jak myślicie czy kastracja terrorysty dałaby rezultat? Jeśli tak to jak przetrwać do kastracji, bo niestety dopiera na święta będę w stanie poświęcić kilka dób na opiekę i pilnowanie delikwenta? Może jakieś uspokajacze lub cokolwiek?
Jestem właścicielką dwóch około półrocznych samczyków (Czaki,Mefisto) i wszystko było dobrze, aż do teraz. Jeden (Czaki) okazał się totalnym dominatorem-agresorem. Powiedziałabym, że się wręcz znęca nad bratem. Mniejszy szczurek ma cała dupkę pogryzioną, a gdy są puszczane na spacer maluch odrazu ukrywa się gdzieś za firanka lub u mnie pod koszulką. Każde spotkanie na wybiegu kończy się przeraźliwym wizgiem, tak samo jak spotkają się razem w koszyczku lub na szafce- Czaki zrzuca z niej Mefista (nie sa to przepychanki on po prostu kopie tylną nogą małego do tej pory aż tamten spadnie). Ostatnio nawet się pogorszyło, bo agresja przeszła też na mnie. Jeśli nie uda się mu dorwać Mefista na wybiegu to potrafi podbiec do mnie i mnie po prostu ugryźć do krwi, tak jakby chciał się na mnie wyładować (jak Mefista nie ma w pobliżu to zaczyna biegać za moją ręką żeby mnie w nią ugryźć). Na wybiegu nie ma szans żebym wzięła Czakiego na ręce, gdy się zbliżam zaczyna się jeżyć i atakować, a jak jakimś cudem złapię go i nie zostanę pogryziona to piszczy i się wyrywa jakbym mu robiła wielką krzywdę. Dodam, że jeśli bezpośrednio z klatki go wyjmuję to spokojnie mogę go wyjąć bez obaw i szwanku. Obecnie puszczam chłopaków oddzielnie to Mefisto nawet zaczął biegać po pokoju, a nie kryć się po kontach. Czakiego łapię w rękawicach bo inaczej się nie da. Szczury siedzą razem w jednej klatce a śpią zwykle w oddzielnych koszyczkach/hamaczkach, czasem tylko razem. Jak myślicie czy kastracja terrorysty dałaby rezultat? Jeśli tak to jak przetrwać do kastracji, bo niestety dopiera na święta będę w stanie poświęcić kilka dób na opiekę i pilnowanie delikwenta? Może jakieś uspokajacze lub cokolwiek?