Moje szczurze szczęście, Ramzes...
: pt lis 02, 2012 4:58 pm
Moje kochane maleństwo miało ogromnego guza, niewydolność oddechowo- krążeniową. Ale żyło dzielnie. Pchał się na ręce, uwielbiał spędzać z nami czas wtulony w kark. Bywało lepiej, bywało gorzej, jednak mieliśmy świadomość, że kiedyś, w niezbyt dalekiej przyszłości trzeba będzie mu pomóc- coraz częstsze duszności, rosnący guz... Póki jadł i funkcjonował- walczyliśmy o niego i jego komfort życia jak tylko się da.
...
Dzisiaj zobaczyłam jak kotłuje się z Samuelem, ot, bójka jak zwykle. Jednak po chwili zrobiło się za ostro, więc podbiegłam do klatki i klasnęłam głośno w dłonie, żeby się rozdzielili. Zobaczyłam, że Ramzes ma krew w pyszczku. On od razu wspiął się na szczebelki, wbiegł na moją rękę, jednak nie chciał na niej siedzieć, wbiegł na kark, nie dał się złapać, po chwili sturlał się na ziemię...
Gdy dojechaliśmy do weterynarza- już nie żył.
Krwotok wewnętrzny.
Okazało się, że miał drugiego, prawie równie dużego guza.
To stało się tak strasznie szybko...
Źle mi. Bardzo.
Mój ukochany "synek" leży zakopany w ogródku, nieopodal pigwy.
Ogonku najdroższy... Śpij spokojnie...
Będzie mi brakować Twoich małych łapek, puchatego brzuszka i ruszającego się noska.
Ramzesku...
...
Dzisiaj zobaczyłam jak kotłuje się z Samuelem, ot, bójka jak zwykle. Jednak po chwili zrobiło się za ostro, więc podbiegłam do klatki i klasnęłam głośno w dłonie, żeby się rozdzielili. Zobaczyłam, że Ramzes ma krew w pyszczku. On od razu wspiął się na szczebelki, wbiegł na moją rękę, jednak nie chciał na niej siedzieć, wbiegł na kark, nie dał się złapać, po chwili sturlał się na ziemię...
Gdy dojechaliśmy do weterynarza- już nie żył.
Krwotok wewnętrzny.
Okazało się, że miał drugiego, prawie równie dużego guza.
To stało się tak strasznie szybko...
Źle mi. Bardzo.
Mój ukochany "synek" leży zakopany w ogródku, nieopodal pigwy.
Ogonku najdroższy... Śpij spokojnie...
Będzie mi brakować Twoich małych łapek, puchatego brzuszka i ruszającego się noska.
Ramzesku...