Wyjątkowo dziwna reakcja
: czw lis 29, 2012 11:03 pm
Cześć wszystkim odwiedzającym temat.
Sprawa jaka dręczy mnie i moje szczurki jest niecodzienna. Ale zacznijmy od początku. Pewnego dnia przygarnąłem 2 młode szczuraczki (ok3-4tyg.) z (pożal sie Boże) sklepu zoologicznego. Przemilczmy tą sprawę, teraz już wiem dlaczego tak mam nie robić. Jako że schronienie u mnie znalazły dwie siostrzyczki od razu zacząłem je oswajać. Do klatki przyzwyczaiły się rekordowo szybko i w ciągu 2ch godzin same uwiły sobie gniazdko i zaczęły bawić. Od pierwszego dnia zacząłem je regularnie wyciągać na ręce. Kulturalnie, bez nagłych ruchów. Od razu zauważyłem że jedna z sióstr jest bardziej "zwariowana" i lubi zabawę bardziej niż ta druga. Dlatego też poszedłem tą drogą i pokazałem jej jak fajne może być bieganie w rękawie mojej bluzy, kiedy mam ją na sobie. Całe przyzwyczajanie trwało 1 dzień. Drugiego dnia jak cwaniaczka rozpoznała wczorajszą bluzę po otwarciu klatki wskoczyła na ręce jak szalona i zaczęła szukać wejścia pod spód. I tak w zasadzie jest do dzisiaj. Po prostu to uwielbia.
Niestety jej siostra nie. Z początku twierdziłem że to kwestia czasu. Ot, osobowość siostry wcale nie musi się jej udzielić. Z resztą uznałem że oswojenie szczurka z zoologa w 1 dzień to i tak duży wyczyn i nie ma co na siłę tego samego żądać do drugiej. Jednak ta druga zachowuje się zupełnie inaczej:
-chowa się do rurek kiedykolwiek widzi że próbuję ją wziąć
-wyskakuje z rąk nawet z dużych wysokości
-kiedy widzi że chcę ją pogłaskać to strach ją tak paraliżuje że jest cała napięta i nie może się ruszyć. Bez problemu ją pogłaskam ale zachowuje się podczas tego jakby była nieżywa.
-przeraźliwie piszczy kiedy próbuję ją złapać.
-jej siostra to wyczuwa i zawsze przybiega "na pomoc" tyle że kiedy widzi że nie robię jej krzywdy "głupieje" i niby staje między ręką a siostrą, ale ani nie fuka, nie wydaje dźwięków, nawet nie ma postawy bojowej. Bardziej to wygląda jakby "prosiła" żeby nie dotykać siostry.
Oczywiście z siostrą bawi się normalnie, nawet zauważyłem że w zabawach to zawsze ta strachliwa szczurzyca jest "górą" to zawsze ona dla zabawy atakuje i "tłamsi" siostrę.
Nie mogę powiedzieć też że nie jest zupełnie nieoswojona. Je z ręki, powącha, staje na kładce kiedy wchodze do pokoju i mam wrażenie że się cieszy, ale wystarczy że podejdę blisko, coś do niej powiem a ona od razu czmycha do domku. Ktoś z was powie, że to normalne i trzeba czasu. Ale teraz killer. Obydwie są u mnie już ponad 2 miesiące i nic się nie zmienia. Mało tego, ta strachliwa szczurka, kiedy standardowo wczoraj chciałem ją wyciągnąć na zewnątrz zaczęła zakopywać się w kącie klatki w trocinach, dostała ogromnych oczu i miałem wrażenie że ogarnia ją taki strach jak podczas walki o życie.
Zupełnie nie wiem czym to jest spowodowane. Wiem że nie ma to nic wspólnego z "niedelikatnym" obchodzeniem się, ponieważ jeden szczurek jest oswojony i ani trochę nie odczuwa lęku. Obawiam się że ta apatia może się przerodzić z czasem w agresję. Szczurzyca rośnie w oczach, i powoli staje się dorosłym zwierzakiem.
PONADTO: ŻADNA Z NICH NIGDY MNIE NIE UGRYZŁA.
Macie jakieś pomysły? Co z tym zrobić? Nie napisałbym tego postu, gdyby nie to wczorajsze doświadczenie z panicznym strachem szczurka.
Sprawa jaka dręczy mnie i moje szczurki jest niecodzienna. Ale zacznijmy od początku. Pewnego dnia przygarnąłem 2 młode szczuraczki (ok3-4tyg.) z (pożal sie Boże) sklepu zoologicznego. Przemilczmy tą sprawę, teraz już wiem dlaczego tak mam nie robić. Jako że schronienie u mnie znalazły dwie siostrzyczki od razu zacząłem je oswajać. Do klatki przyzwyczaiły się rekordowo szybko i w ciągu 2ch godzin same uwiły sobie gniazdko i zaczęły bawić. Od pierwszego dnia zacząłem je regularnie wyciągać na ręce. Kulturalnie, bez nagłych ruchów. Od razu zauważyłem że jedna z sióstr jest bardziej "zwariowana" i lubi zabawę bardziej niż ta druga. Dlatego też poszedłem tą drogą i pokazałem jej jak fajne może być bieganie w rękawie mojej bluzy, kiedy mam ją na sobie. Całe przyzwyczajanie trwało 1 dzień. Drugiego dnia jak cwaniaczka rozpoznała wczorajszą bluzę po otwarciu klatki wskoczyła na ręce jak szalona i zaczęła szukać wejścia pod spód. I tak w zasadzie jest do dzisiaj. Po prostu to uwielbia.
Niestety jej siostra nie. Z początku twierdziłem że to kwestia czasu. Ot, osobowość siostry wcale nie musi się jej udzielić. Z resztą uznałem że oswojenie szczurka z zoologa w 1 dzień to i tak duży wyczyn i nie ma co na siłę tego samego żądać do drugiej. Jednak ta druga zachowuje się zupełnie inaczej:
-chowa się do rurek kiedykolwiek widzi że próbuję ją wziąć
-wyskakuje z rąk nawet z dużych wysokości
-kiedy widzi że chcę ją pogłaskać to strach ją tak paraliżuje że jest cała napięta i nie może się ruszyć. Bez problemu ją pogłaskam ale zachowuje się podczas tego jakby była nieżywa.
-przeraźliwie piszczy kiedy próbuję ją złapać.
-jej siostra to wyczuwa i zawsze przybiega "na pomoc" tyle że kiedy widzi że nie robię jej krzywdy "głupieje" i niby staje między ręką a siostrą, ale ani nie fuka, nie wydaje dźwięków, nawet nie ma postawy bojowej. Bardziej to wygląda jakby "prosiła" żeby nie dotykać siostry.
Oczywiście z siostrą bawi się normalnie, nawet zauważyłem że w zabawach to zawsze ta strachliwa szczurzyca jest "górą" to zawsze ona dla zabawy atakuje i "tłamsi" siostrę.
Nie mogę powiedzieć też że nie jest zupełnie nieoswojona. Je z ręki, powącha, staje na kładce kiedy wchodze do pokoju i mam wrażenie że się cieszy, ale wystarczy że podejdę blisko, coś do niej powiem a ona od razu czmycha do domku. Ktoś z was powie, że to normalne i trzeba czasu. Ale teraz killer. Obydwie są u mnie już ponad 2 miesiące i nic się nie zmienia. Mało tego, ta strachliwa szczurka, kiedy standardowo wczoraj chciałem ją wyciągnąć na zewnątrz zaczęła zakopywać się w kącie klatki w trocinach, dostała ogromnych oczu i miałem wrażenie że ogarnia ją taki strach jak podczas walki o życie.
Zupełnie nie wiem czym to jest spowodowane. Wiem że nie ma to nic wspólnego z "niedelikatnym" obchodzeniem się, ponieważ jeden szczurek jest oswojony i ani trochę nie odczuwa lęku. Obawiam się że ta apatia może się przerodzić z czasem w agresję. Szczurzyca rośnie w oczach, i powoli staje się dorosłym zwierzakiem.
PONADTO: ŻADNA Z NICH NIGDY MNIE NIE UGRYZŁA.
Macie jakieś pomysły? Co z tym zrobić? Nie napisałbym tego postu, gdyby nie to wczorajsze doświadczenie z panicznym strachem szczurka.