Nazywa?a si? Eshin...
: pt lis 26, 2004 7:28 pm
Byłam w sklepie zoologicznym. Zobaczyłam wywieszkę że szczurki sa do oddania... miałam tylko kupić klatkę dla myszek... wróciłam z klatkąi szcurkiem... Były za darmo, bo dostawa "co nieco się powiększyła" tzn. dwie szczurzyce były w ciąży i obie urodziły po dziwsięc... Ja wzięłam jedną z matek, odchowała już dzieci, była starsza od nich, więc pomyślałam że mało kto będzie chciał starszego jeśli jest 20 młodych do wyboru... prawdopodobnie miała wtedy okolo roku. Nazwałam ją Eshin, była czarno biała i miała niezwykle długi ogon. przedwczoraj mniej jadła, trochę mniej piła, zdarzało się już coś takiego, więc się nie przejmowałam.Wczoraj wrzuciłam jej jabłuszko, wzięła niechętnie, poskubała trochę i odłożyła do "zapasów" była godzina 18. wieczorem gdzieś o godzinie 21 podeszłam do klatki sprzątnąć zapasy... Leżała bez ruchu. Zawołałam ją, do tej pory podrywała się... ale nie tym razem... Wyjęłam ją z klatki, była zimna, ciężko oddychała. Wiedziałam już ze umiera.... Nie zamierzałam się jednak poddać... Polożyłam ją na łózku i pobiegłam po termofor, Eshin wpełzła pod kołdrę. Owinęłam ją w ręcznik, polożyłam na termoforze... Chciałam ją jakoś ogrzać, ulżyć jej... mimo że wiedziałam iż to i tak nic nie pomoże... Była strasznie odwodniona... dostała dziesiątkę glukozy pod skórę, kiedy płyn się wchłonął oddech jej się trochę uspokoił, ogrzało to ją także trochę... Nie na długo.... po kilkunastu minutach znów się pogorszyło... dostała kolejna dawkę glukozy... tym razem nic się nie zmieniło.... Nadal o nią jednak walczyłam... choć to i tak nie miało sensu... Odeszła około 2 w nocy... Przez cały dzień zatsanawiałam się dlaczego... czy coś jej zaszkodziło? Czy czymś się podtruła? Trudno mi powiedzieć... Może tak, a może nie... Gdy do mnie trafiła miała około roku.... u mnie była przez ponad trzy lata... Może to jednak była po prostu starość?........ [*]Eshin...