Liczne problemy ze zdrowiem szczurzycy.
: sob sty 26, 2013 2:21 pm
Witam wszystkich forumowiczów.
Nie byłam pewna czy dodać ten wątek do kategorii "skóra i sierść" ale z tym wiąże się większość problemów mojego maluszka.
3 sierpnia 2012 postanowiłyśmy wraz z moją przyjaciółką kupić sobie szczury. Większość naszych znajomych trzymała je pojedyńczo, więc uznałyśmy, że kupimy po jednym. Sprowadzono dla nas dwie samiczki dumbo, siostry, w sklepie zoologicznym. Gdy przyszłyśmy po odbiór powiedziano nam, że jedna samica wyłysiała ze stresu przez noc. To mój pierwszy szczur więc nie miałam za dużej wiedzy, ale zrobiło się mi go tak żal, że wzięłam go, natomiast siostra powędrowała do mojej przyjaciółki. Mój szczur zawsze był bardzo mały, prawie się nie rozwijał, po pół roku dalej ma dziecięcą, puszystą sierść, która jest zawsze pokołtuniona i nastroszona, ale jest to bardzo kochane, mądre i żywiołowe zwierzątko, więc nie uznawałam tego za problem. Po urodzeniu maluszków (urodziły się tylko dwa, co dziwne, bo nigdy się z tym nie spotkałam) moja szczurzyca zaczęła być bardzo osowiała. Dalej jest malutka, na szczęście ciąża przebiegała prawidłowo i chłopcy rozwijali się wręcz książkowo. Jakiś czas temu jednak moja szczurzyca zaczęła łysieć w okolicy grzbietu, zauważyłam, że w porównaniu do innych szczurów, ma nieproporcjonalnie dużą głowę i coś w rodzaju garba na plecach. Poszłam więc do weterynarza, który stwierdził karłowatość, jakieś problemy z tarczycą i dał małej sterydy. Wtedy jeszcze bardziej wyłysiała, ma maksymalnie skołtunioną sierść i w kilku miejscach porobiły jej się małe strupki. Kilka dni później, szczur mojej przyjaciółki, który miał od tygodnia problemy ze strupkami na skórze, zaczął krwawić z oczu, i po kilku godzinach męczarni zmarł. Z moją natomiast jest coraz gorzej. Myślałam, że może zacznie być znowu aktywna jak dokupię jej towarzyszkę, wzięłam więc ze sprawdzonego tym razem miejsca, małą samiczkę. Nie wiem dlaczego, ale moja pierwsza szczurzyca jest dla niej strasznie agresywna, co nigdy jej się nie zdarzało, bo bawiła się z psami, chomikami, innymi szczurami i nigdy nie widziałam u niej agresji. Do tego z pochwy wycieka jej czasami jasnozielona, bardzo śmierdząca wydzielina. Z każdym dniem ma coraz mniej futerka, które jest w coraz gorszym stanie. Zastanawiam się czy iść do tego samego weterynarza, bo po tych sterydach jest coraz gorzej. Nie wiem już co zrobić i co to może być? Często daję jej do picia witaminy i minerały, dostaje dużo serów, warzyw, nie zamykam jej nigdy w klatce, więc może się wybiegać kiedy chce, staram się o nią dbać ale jest coraz gorzej. Często przeglądam jej futerko, ale nie wygląda, żeby miała jakiekolwiek pasożyty i w testach u weterynarza także jej nic nie wyszlo. Tak więc, prosiłabym kogoś bardziej doświadczonego o pomoc, na początku przyszłego tygodnia na pewno udam się do któregoś z polecanych na forum weterynarzy.
Pozdrawiam C:
Nie byłam pewna czy dodać ten wątek do kategorii "skóra i sierść" ale z tym wiąże się większość problemów mojego maluszka.
3 sierpnia 2012 postanowiłyśmy wraz z moją przyjaciółką kupić sobie szczury. Większość naszych znajomych trzymała je pojedyńczo, więc uznałyśmy, że kupimy po jednym. Sprowadzono dla nas dwie samiczki dumbo, siostry, w sklepie zoologicznym. Gdy przyszłyśmy po odbiór powiedziano nam, że jedna samica wyłysiała ze stresu przez noc. To mój pierwszy szczur więc nie miałam za dużej wiedzy, ale zrobiło się mi go tak żal, że wzięłam go, natomiast siostra powędrowała do mojej przyjaciółki. Mój szczur zawsze był bardzo mały, prawie się nie rozwijał, po pół roku dalej ma dziecięcą, puszystą sierść, która jest zawsze pokołtuniona i nastroszona, ale jest to bardzo kochane, mądre i żywiołowe zwierzątko, więc nie uznawałam tego za problem. Po urodzeniu maluszków (urodziły się tylko dwa, co dziwne, bo nigdy się z tym nie spotkałam) moja szczurzyca zaczęła być bardzo osowiała. Dalej jest malutka, na szczęście ciąża przebiegała prawidłowo i chłopcy rozwijali się wręcz książkowo. Jakiś czas temu jednak moja szczurzyca zaczęła łysieć w okolicy grzbietu, zauważyłam, że w porównaniu do innych szczurów, ma nieproporcjonalnie dużą głowę i coś w rodzaju garba na plecach. Poszłam więc do weterynarza, który stwierdził karłowatość, jakieś problemy z tarczycą i dał małej sterydy. Wtedy jeszcze bardziej wyłysiała, ma maksymalnie skołtunioną sierść i w kilku miejscach porobiły jej się małe strupki. Kilka dni później, szczur mojej przyjaciółki, który miał od tygodnia problemy ze strupkami na skórze, zaczął krwawić z oczu, i po kilku godzinach męczarni zmarł. Z moją natomiast jest coraz gorzej. Myślałam, że może zacznie być znowu aktywna jak dokupię jej towarzyszkę, wzięłam więc ze sprawdzonego tym razem miejsca, małą samiczkę. Nie wiem dlaczego, ale moja pierwsza szczurzyca jest dla niej strasznie agresywna, co nigdy jej się nie zdarzało, bo bawiła się z psami, chomikami, innymi szczurami i nigdy nie widziałam u niej agresji. Do tego z pochwy wycieka jej czasami jasnozielona, bardzo śmierdząca wydzielina. Z każdym dniem ma coraz mniej futerka, które jest w coraz gorszym stanie. Zastanawiam się czy iść do tego samego weterynarza, bo po tych sterydach jest coraz gorzej. Nie wiem już co zrobić i co to może być? Często daję jej do picia witaminy i minerały, dostaje dużo serów, warzyw, nie zamykam jej nigdy w klatce, więc może się wybiegać kiedy chce, staram się o nią dbać ale jest coraz gorzej. Często przeglądam jej futerko, ale nie wygląda, żeby miała jakiekolwiek pasożyty i w testach u weterynarza także jej nic nie wyszlo. Tak więc, prosiłabym kogoś bardziej doświadczonego o pomoc, na początku przyszłego tygodnia na pewno udam się do któregoś z polecanych na forum weterynarzy.
Pozdrawiam C: