Samiczka dołączyła do stada samców - dziwne zachowania.
: śr lut 13, 2013 11:29 am
Strasznie dawno mnie tu nie było, ale powracam znów i potrzebuję Waszej pomocy/opinii.
Mam trzech chłopców (dwóch od początku razem, trzeci przygarnięty później - od razu zaakceptowany, bezproblemowe łączenie). Wczoraj z przychodni weterynaryjnej, do której chodziłam z chłopakami zaadoptowałam wysterylizowaną trzymiesięczną dziewczynkę. Łączenie dokładnie w taki sam sposób jak ostatnio - najpierw mała przyniesiona w transporterze ze szmatkami chłopaków, żeby przeszła ich zapachem, potem łączenie na neutralnym terenie (w wannie), po czasie cała czwórka przeniesiona do wyczyszczonej klatki z upranymi hamaczkami, etc.
Zainteresowanie chłopców samiczką było dużo większe, niż samczykiem ostatnim razem ze zrozumiałych względów, mała robiła trochę krzyku, gdy chłopaki obwąchiwali ją ze wszystkich stron (a zwłaszcza z jednej), ale do późnej nocy obserwowałam ich zachowanie, aż w końcu zasnęłam spokojnie, bo wszystko wydawało się być w porządku, mała jadła, piła, dawała się iskać (choć iskanie było mało delikatne, ale to samo przeżył młodszy samczyk, poddając się starszakom i wszystko było ok).
Dziś rano zastałam szczury (jak zwykle o tej porze) śpiące. Jednak po pobudce jestem już dużo bardziej niespokojna - mała dyszy, oddycha przez pyszczek, wydaje z siebie dziwne dźwięki, szybko porusza boczkami, cały czas ma otwarty pyszczek, martwię się o nią strasznie - czy to wynik stresu? Na pewno nie zabrałam jej przeziębionej, przecież od jakiegoś czasu mieszkała u weterynarza, była pod obserwacją po sterylizacji, rana zagoiła się dobrze.
Chłopcy nie są w stosunku do niej agresywni, spokojnie do niej podchodzą. Ale te dźwięki, które mała wydaje są bardzo nienaturalne, nigdy żaden z chłopaków tak się nie zachowywał.
Co robić?
Mam trzech chłopców (dwóch od początku razem, trzeci przygarnięty później - od razu zaakceptowany, bezproblemowe łączenie). Wczoraj z przychodni weterynaryjnej, do której chodziłam z chłopakami zaadoptowałam wysterylizowaną trzymiesięczną dziewczynkę. Łączenie dokładnie w taki sam sposób jak ostatnio - najpierw mała przyniesiona w transporterze ze szmatkami chłopaków, żeby przeszła ich zapachem, potem łączenie na neutralnym terenie (w wannie), po czasie cała czwórka przeniesiona do wyczyszczonej klatki z upranymi hamaczkami, etc.
Zainteresowanie chłopców samiczką było dużo większe, niż samczykiem ostatnim razem ze zrozumiałych względów, mała robiła trochę krzyku, gdy chłopaki obwąchiwali ją ze wszystkich stron (a zwłaszcza z jednej), ale do późnej nocy obserwowałam ich zachowanie, aż w końcu zasnęłam spokojnie, bo wszystko wydawało się być w porządku, mała jadła, piła, dawała się iskać (choć iskanie było mało delikatne, ale to samo przeżył młodszy samczyk, poddając się starszakom i wszystko było ok).
Dziś rano zastałam szczury (jak zwykle o tej porze) śpiące. Jednak po pobudce jestem już dużo bardziej niespokojna - mała dyszy, oddycha przez pyszczek, wydaje z siebie dziwne dźwięki, szybko porusza boczkami, cały czas ma otwarty pyszczek, martwię się o nią strasznie - czy to wynik stresu? Na pewno nie zabrałam jej przeziębionej, przecież od jakiegoś czasu mieszkała u weterynarza, była pod obserwacją po sterylizacji, rana zagoiła się dobrze.
Chłopcy nie są w stosunku do niej agresywni, spokojnie do niej podchodzą. Ale te dźwięki, które mała wydaje są bardzo nienaturalne, nigdy żaden z chłopaków tak się nie zachowywał.
Co robić?