Bocian (xx.10.2009 - 2.07.2013)
: ndz lip 14, 2013 1:55 am
Boćka już nie ma.
żył naprawdę długo, jak na szczura (w październiku miałby cztery lata), i trzymał się świetnie - w ciągu całego życia raz się trochę przeziębił, nic poza tym. w pierwszych dniach czerwca dostał udaru, po wizycie u wetów antybiotyk i witaminy, nie chciał jeść ani pić. rozruszaliśmy go nutridrinkiem, polepszyło się, wciąż ledwo chodził, ale się starał, potrafił mnie nawet pobić, jak widział strzykawkę. pod koniec czerwca szybko, niemal znienacka urósł mu guz przy pyszczku, w ciągu paru dni z niczego zrobił się bąbel zasłaniający mu pół łebka. stała masa, nie reagująca na nakłuwanie, usg nie wykazało niczego konkretnego, podjęliśmy ryzyko operacji. misiek wybudził się, choć zajęło mu to sporo czasu, i jeszcze tego dnia wieczorem wcinał jedzonko, wydawałoby się - cud, jeszcze da radę! następnego poranka zasnął.
był to mój pierwszy szczur, jedyny, ukochany i niezastąpiony. w klatce zostały już tylko dwa i myślę, że po nich nie chcę już żadnych następnych, żyją za krótko, by się nimi nacieszyć, a wystarczająco długo, by je pokochać.
żył naprawdę długo, jak na szczura (w październiku miałby cztery lata), i trzymał się świetnie - w ciągu całego życia raz się trochę przeziębił, nic poza tym. w pierwszych dniach czerwca dostał udaru, po wizycie u wetów antybiotyk i witaminy, nie chciał jeść ani pić. rozruszaliśmy go nutridrinkiem, polepszyło się, wciąż ledwo chodził, ale się starał, potrafił mnie nawet pobić, jak widział strzykawkę. pod koniec czerwca szybko, niemal znienacka urósł mu guz przy pyszczku, w ciągu paru dni z niczego zrobił się bąbel zasłaniający mu pół łebka. stała masa, nie reagująca na nakłuwanie, usg nie wykazało niczego konkretnego, podjęliśmy ryzyko operacji. misiek wybudził się, choć zajęło mu to sporo czasu, i jeszcze tego dnia wieczorem wcinał jedzonko, wydawałoby się - cud, jeszcze da radę! następnego poranka zasnął.
był to mój pierwszy szczur, jedyny, ukochany i niezastąpiony. w klatce zostały już tylko dwa i myślę, że po nich nie chcę już żadnych następnych, żyją za krótko, by się nimi nacieszyć, a wystarczająco długo, by je pokochać.