Małe wiariatki
: śr lip 31, 2013 1:09 pm
Moje szczurki... Miały być chomiki w ramach prezentu na 18 (mama panicznie bała się wszystkiego co ma ogon, wiedząc, że to irracjonalne), nawet klatka była (spora klatka, ale nadal chomicza). I w końcu mnie tknęło- może jednak szczurki. O jakimkolwiek zwierzątku mieli się rodzice dowiedzieć po fakcie, ze względu na to, że miałam alergię (fart- przeszła mi z wiekiem) i jedyne zwierzątka w domu to rybki (z drugiej strony to całe 200 l rybek i krab). Wracając do tematu- tknęło mnie i wypaliłam "mamo, dostanę na 18 szczura (tak szczura powiedziałam) jeśli się nie zgadzasz to chomika, ale one są głupie." No i mama się zgodziła.
Nawet dostałam potem dofinansowanie na docelową klatkę.
I przyszło co do czego. Wybieranie szczurków. Miały być dwa samce, potem wyewoluowały z tego dwie samiczki. Szukałam ogłoszeń dla Lublina o adopcji, nic nie znalawszy objechałam sklepy w mieście i zdecydowałam się na dwie samiczki dumbo. Casabalca'e i Haybusa'e. O nich później. Gdy dostałam nową klatkę (zgodnie z kalkulatorek na 3-4 szczury) zdecydowałam się na kupno 3 samiczki- Geishy i tu zaczęły się schodu. Wszoły. Suuper. Godzinę po kupnie byłyśmy już u weta. Sama na futerku znalazłam może 2 żywe pasożyty i sporo gnid. Leczenie. Odizolowanie od pozostałych szczurów i problem z osfojeniem. (wrócę do tego w ramach opisu szczurka). Wreszcie udało się i temu wszystkiemu zaradzić i przyszedł czas na 4 dziewczynkę. Mojego małego, uroczego, czarnego zjadacza dusz (kto nie oddałby swojej duszy gdyby to słodkie zwierzątko poprosiło?)- Sashe . Tyle na wstęp wystarczy, przejdźmy do konkrtów.
Klatka i ogólnie wybieg)
Jak powiedziałam, miałam dwie klatki.
przejściowa chomicza 62x55x38 cm, mieszkały w niej przez mniej wiece 3 tygodnie.
Klatka obecna 81x77x47 cm (wys x dł x sz)
W sumie to one i tak mało w niej siedzą bo jeżeli jestem w domu ta latają po pokoju (poza nocą, bo boję się, ze jak mi wejdzie któraś na łóżko to coś jej zrobię). Jak wychodzę gdzieś to też nie zawsze wracają do klatki. W sumie i tak latają jak im się podoba to co za różnica.
Oczywiście pokój musiał ulec modyfikacjom. Pod szafami są powciskane rzeczy, żeby nie właziły do szuflad, zasłonięte wejście za szafkę z akwarium, za komputer, chyba udało mi się uchronić przed dalszym obgryzaniem kable od telewizora, ale nie jestem jeszcze pewna.
Jedzonko
Karma na co dzień -wymieszane:
Versele-Laga crispy muesli
Dako art dla myszek i szczurów
Suszona marchewka
Extra słoneczkim i dynia
I tak jak teraz patrzę to dobrały sie do orzechów ziemnych niełyskanych
Pałeczki z witaminami
Co jakiś czas Vitakraft Karotties, czasami też jako przysmak w nagrodę.
Kolby różnego rodzaju
Jedzonko "odudzkie" (oczywiście nie codziennie)
Bub, ogórek, raz dostały trchę banana, jogurt, pieczony kurczak, pomidor, groszek zielony, rybka z sushi, płatki typu fitella (nie wiem jak je kreślić), gotowana marchewka, pietruszka, surowa kalareta i tym podobne.
Przysmaki
tak dostają przysmaki jeśli zrobią to czego od nich oczekuję a zwykle jest to przyjście na zawołanie - stukanie w cos palcami. Wybierając przysmaki szukam tych o najniższej zawartości tłuszczu.
Woda- do wody dostają legularnie witaminy dla gryzoni.
I w końću same szczurki
Zacznę od Casablanci, która jest obecnie przywódczynią całej gromadki. Casabalnca, Dumbo, Rex, Odd-eye (black i dark ruby), Silver (?), Huskey ok 2,5 miesięczna samiczka.
Bardzo wesoła panienka, lubi ludzi, chociaż na początku była bardziej wycofana od siostry. Z oswojeniem nie było problemu już drugiego czy trzeciego dnia dawała wziąć się na ręce, przychodziła do dłoni, wylizywała je. Ostatnio zaczęła trochę podgryzać, ale to bardzie łapanie ząbkami niż chcę zrobienia krzywdy. Zazwyczaj grzecznie przychodzi na zawołanie chyba, że akurat śpi lub coś bardzo pochłonęło jej uwagę. Wejdzie gdzie tylko sobie zażyczy, obraża sie za obcinanie pazurków ale nic nie robi sobie z tego, ze człowiek jest zajęty i permanentnie zdejmuje ją z kanapy.
Weterynarz?: tak, zaczęła strasznie linieć, miała łysinki, testy laboratoryjne nic nie wykazały- zmieniała sierść na dorosłą.
Gdy byłą jeszcze mała i niewinna:
W trakcie łysienia
Trochę starsza
I mniej więcej teraz
Haybusa, mały ślepak, Haybausa Dumbo, Rex, Sky blue (?), Husky
Przyjazny szczurek, ostatnio zrobiła się zdecydowanie bardziej ruchliwa i sprawna. Nie ma jednego oczka odkąd ją mam. Ciężko powiedzieć, czy urodziła się bez niego, czy straciła w zabawie. Zastanawiam się czy ona nie jest w ogóle ślepa. Mimo tego radzi sobie świetnie. Obecnie jest druga jeśli chodzi o hierarchie w stadzie.
Weterynarz?: tak, byłyśmy sprawdzić, czy oczko się dobrze goi.
Pierwsze zdjęcie Hay
Trochę podrośnięta
I ostatnimi czasy
Siostry razem
Dawniej
Geisha Standard, Standard, Silvered Black, Husky (na tę chwilę)
Była... dzika. I to dosłownie dzika, nie dało się jej wziąć na ręce a jak musiałam to robiła kupkę, siusiała. Masakra, gryzła, nie mocno, ale gryzła- i z tego się już cieszyłam bo podchodziła chociaż do reki. Do tego stanu udało mi się ją doprowadzić, gdy stwierdziłam, że trudno, może się uda i wszoły już wybite, bo nie mam serca trzymać jej samej. Trochę mi zajęło przekonanie jej, że nic jej nie zrobię. Sukcesem było gdy wzięła ode mnie z ręki przysmak. Potem stwierdziłam, że zobaczę jak będzie, gdy puszę ją na biurko. Brałam ją na ręce, żeby zobaczyła, że nic jej nie zrobię.... Czas płyną i nagle zorientowałam się, że przestała się mnie bać, przychodzi na stukanie żeby dostać przysmak, teraz sama wchodzi tam gdzie siedzę akurat. Bardzo się zmieniła. Mogę bez obaw wziąć ją na ramie i zejść na dół. Dla mnie to ogromny sukces.
Weterynarz? :tak, wszoły
Mała jeszze odizolowana (dwa dni musiała przespać w akwa, bo nowa klatka jeszcze nie doszła)
I trochę później
I trzy dziewczynki
Sasha Standard Ridged, Standard, Black, American Irish
Maleńka, urocza samiczka, zdecydowanie nie boi się człowieka. Cudowny zwierzak, zobaczymy co z niej wyrośnie.
Weterynarz?: o dziwno nie
Sasha i Geisha
Nawet dostałam potem dofinansowanie na docelową klatkę.
I przyszło co do czego. Wybieranie szczurków. Miały być dwa samce, potem wyewoluowały z tego dwie samiczki. Szukałam ogłoszeń dla Lublina o adopcji, nic nie znalawszy objechałam sklepy w mieście i zdecydowałam się na dwie samiczki dumbo. Casabalca'e i Haybusa'e. O nich później. Gdy dostałam nową klatkę (zgodnie z kalkulatorek na 3-4 szczury) zdecydowałam się na kupno 3 samiczki- Geishy i tu zaczęły się schodu. Wszoły. Suuper. Godzinę po kupnie byłyśmy już u weta. Sama na futerku znalazłam może 2 żywe pasożyty i sporo gnid. Leczenie. Odizolowanie od pozostałych szczurów i problem z osfojeniem. (wrócę do tego w ramach opisu szczurka). Wreszcie udało się i temu wszystkiemu zaradzić i przyszedł czas na 4 dziewczynkę. Mojego małego, uroczego, czarnego zjadacza dusz (kto nie oddałby swojej duszy gdyby to słodkie zwierzątko poprosiło?)- Sashe . Tyle na wstęp wystarczy, przejdźmy do konkrtów.
Klatka i ogólnie wybieg)
Jak powiedziałam, miałam dwie klatki.
przejściowa chomicza 62x55x38 cm, mieszkały w niej przez mniej wiece 3 tygodnie.
Klatka obecna 81x77x47 cm (wys x dł x sz)
W sumie to one i tak mało w niej siedzą bo jeżeli jestem w domu ta latają po pokoju (poza nocą, bo boję się, ze jak mi wejdzie któraś na łóżko to coś jej zrobię). Jak wychodzę gdzieś to też nie zawsze wracają do klatki. W sumie i tak latają jak im się podoba to co za różnica.
Oczywiście pokój musiał ulec modyfikacjom. Pod szafami są powciskane rzeczy, żeby nie właziły do szuflad, zasłonięte wejście za szafkę z akwarium, za komputer, chyba udało mi się uchronić przed dalszym obgryzaniem kable od telewizora, ale nie jestem jeszcze pewna.
Jedzonko
Karma na co dzień -wymieszane:
Versele-Laga crispy muesli
Dako art dla myszek i szczurów
Suszona marchewka
Extra słoneczkim i dynia
I tak jak teraz patrzę to dobrały sie do orzechów ziemnych niełyskanych
Pałeczki z witaminami
Co jakiś czas Vitakraft Karotties, czasami też jako przysmak w nagrodę.
Kolby różnego rodzaju
Jedzonko "odudzkie" (oczywiście nie codziennie)
Bub, ogórek, raz dostały trchę banana, jogurt, pieczony kurczak, pomidor, groszek zielony, rybka z sushi, płatki typu fitella (nie wiem jak je kreślić), gotowana marchewka, pietruszka, surowa kalareta i tym podobne.
Przysmaki
tak dostają przysmaki jeśli zrobią to czego od nich oczekuję a zwykle jest to przyjście na zawołanie - stukanie w cos palcami. Wybierając przysmaki szukam tych o najniższej zawartości tłuszczu.
Woda- do wody dostają legularnie witaminy dla gryzoni.
I w końću same szczurki
Zacznę od Casablanci, która jest obecnie przywódczynią całej gromadki. Casabalnca, Dumbo, Rex, Odd-eye (black i dark ruby), Silver (?), Huskey ok 2,5 miesięczna samiczka.
Bardzo wesoła panienka, lubi ludzi, chociaż na początku była bardziej wycofana od siostry. Z oswojeniem nie było problemu już drugiego czy trzeciego dnia dawała wziąć się na ręce, przychodziła do dłoni, wylizywała je. Ostatnio zaczęła trochę podgryzać, ale to bardzie łapanie ząbkami niż chcę zrobienia krzywdy. Zazwyczaj grzecznie przychodzi na zawołanie chyba, że akurat śpi lub coś bardzo pochłonęło jej uwagę. Wejdzie gdzie tylko sobie zażyczy, obraża sie za obcinanie pazurków ale nic nie robi sobie z tego, ze człowiek jest zajęty i permanentnie zdejmuje ją z kanapy.
Weterynarz?: tak, zaczęła strasznie linieć, miała łysinki, testy laboratoryjne nic nie wykazały- zmieniała sierść na dorosłą.
Gdy byłą jeszcze mała i niewinna:
W trakcie łysienia
Trochę starsza
I mniej więcej teraz
Haybusa, mały ślepak, Haybausa Dumbo, Rex, Sky blue (?), Husky
Przyjazny szczurek, ostatnio zrobiła się zdecydowanie bardziej ruchliwa i sprawna. Nie ma jednego oczka odkąd ją mam. Ciężko powiedzieć, czy urodziła się bez niego, czy straciła w zabawie. Zastanawiam się czy ona nie jest w ogóle ślepa. Mimo tego radzi sobie świetnie. Obecnie jest druga jeśli chodzi o hierarchie w stadzie.
Weterynarz?: tak, byłyśmy sprawdzić, czy oczko się dobrze goi.
Pierwsze zdjęcie Hay
Trochę podrośnięta
I ostatnimi czasy
Siostry razem
Dawniej
Geisha Standard, Standard, Silvered Black, Husky (na tę chwilę)
Była... dzika. I to dosłownie dzika, nie dało się jej wziąć na ręce a jak musiałam to robiła kupkę, siusiała. Masakra, gryzła, nie mocno, ale gryzła- i z tego się już cieszyłam bo podchodziła chociaż do reki. Do tego stanu udało mi się ją doprowadzić, gdy stwierdziłam, że trudno, może się uda i wszoły już wybite, bo nie mam serca trzymać jej samej. Trochę mi zajęło przekonanie jej, że nic jej nie zrobię. Sukcesem było gdy wzięła ode mnie z ręki przysmak. Potem stwierdziłam, że zobaczę jak będzie, gdy puszę ją na biurko. Brałam ją na ręce, żeby zobaczyła, że nic jej nie zrobię.... Czas płyną i nagle zorientowałam się, że przestała się mnie bać, przychodzi na stukanie żeby dostać przysmak, teraz sama wchodzi tam gdzie siedzę akurat. Bardzo się zmieniła. Mogę bez obaw wziąć ją na ramie i zejść na dół. Dla mnie to ogromny sukces.
Weterynarz? :tak, wszoły
Mała jeszze odizolowana (dwa dni musiała przespać w akwa, bo nowa klatka jeszcze nie doszła)
I trochę później
I trzy dziewczynki
Sasha Standard Ridged, Standard, Black, American Irish
Maleńka, urocza samiczka, zdecydowanie nie boi się człowieka. Cudowny zwierzak, zobaczymy co z niej wyrośnie.
Weterynarz?: o dziwno nie
Sasha i Geisha