Szczurzyca chyba nigdy nie polubi nowej?
: czw sie 22, 2013 9:00 pm
Witam
Starałam się czytać jak najwięcej na temat łączenia szczurów i przy okazji znosić dzielnie wszelkie odgłosy dobywające się z klatki, ale już na prawdę nie wiem co mam w chwili obecnej sądzić:(
Moja sytuacja wygląda następująco: mam u siebie od 5 miesięcy szczurzycę, na początku miała 3 miesiące, czyli teraz 8.
Dokupiłam jej do towarzystwa małą, po długim czasie poszukiwania drugiego szczurka.
Tak jak przeczytałam, na początku był neutralny grunt. Starsza tarmosiła nową porządnie, niezależnie od otoczenia w zasadzie. Więc zdecydowałam spróbować wcisnąć je do jednej klatki, bo nie widziałam poprawy. Pomyślałam, że moja starsza - Zosia, może potrzebuje innego sposobu na zaakceptowanie nowej. Wysmarowałam obie aromatem, wyszorowałam klatkę i dałam tylko poidło do środka, a oprócz tego klatka pusta. Tak zostawiłam na noc i nie było najgorzej. Dodam, że przepychanki nigdy nie kończą się rozlewem krwi, a mała to straszny panikarz. Duża przewraca ją na plecy i wącha pod ogonkiem.
Wydawało się już być coraz lepiej, ale dzisiaj starsza dostała strasznego "ataku" i było takie kotłowanie, że zareagowałam, bo pierwszy raz było tak strasznie, a są w jednej klatce już razem 3 dni i myślałam, że będzie postęp.
Martwię się strasznie, najbardziej tym, że Zosia ewidentnie małej nie lubi. Tylko mała iska dużą i do niej przychodzi. A Zosia czasem to toleruje, ale najczęściej ją przegania,a w przypadkach dużego natręctwa młodej atakuje.
Dziś zwątpiłam, żeby dziewczyny miały się kiedykolwiek polubić..
Może ktoś mi doradzi, jak zinterpretować zachowanie Zosi, i czy ona nie jest przypadkiem typem samotniczki, bo takie mam złe przeczucie. A chciałam obie uszczęśliwić:(
Starałam się czytać jak najwięcej na temat łączenia szczurów i przy okazji znosić dzielnie wszelkie odgłosy dobywające się z klatki, ale już na prawdę nie wiem co mam w chwili obecnej sądzić:(
Moja sytuacja wygląda następująco: mam u siebie od 5 miesięcy szczurzycę, na początku miała 3 miesiące, czyli teraz 8.
Dokupiłam jej do towarzystwa małą, po długim czasie poszukiwania drugiego szczurka.
Tak jak przeczytałam, na początku był neutralny grunt. Starsza tarmosiła nową porządnie, niezależnie od otoczenia w zasadzie. Więc zdecydowałam spróbować wcisnąć je do jednej klatki, bo nie widziałam poprawy. Pomyślałam, że moja starsza - Zosia, może potrzebuje innego sposobu na zaakceptowanie nowej. Wysmarowałam obie aromatem, wyszorowałam klatkę i dałam tylko poidło do środka, a oprócz tego klatka pusta. Tak zostawiłam na noc i nie było najgorzej. Dodam, że przepychanki nigdy nie kończą się rozlewem krwi, a mała to straszny panikarz. Duża przewraca ją na plecy i wącha pod ogonkiem.
Wydawało się już być coraz lepiej, ale dzisiaj starsza dostała strasznego "ataku" i było takie kotłowanie, że zareagowałam, bo pierwszy raz było tak strasznie, a są w jednej klatce już razem 3 dni i myślałam, że będzie postęp.
Martwię się strasznie, najbardziej tym, że Zosia ewidentnie małej nie lubi. Tylko mała iska dużą i do niej przychodzi. A Zosia czasem to toleruje, ale najczęściej ją przegania,a w przypadkach dużego natręctwa młodej atakuje.
Dziś zwątpiłam, żeby dziewczyny miały się kiedykolwiek polubić..
Może ktoś mi doradzi, jak zinterpretować zachowanie Zosi, i czy ona nie jest przypadkiem typem samotniczki, bo takie mam złe przeczucie. A chciałam obie uszczęśliwić:(