Kochankowie
: ndz wrz 08, 2013 3:19 pm
Jakiś czas temu pochowałam drugiego z moich szczurków, tatę całej ferajny... Moje piękne Maleństwo... Do dziś boli mnie myśl, że to właśnie ja ukróciłam jego życie, zgadzając się, by weterynarz go uśpił... ale nowotwór jaki go pożerał odebrał mu wszystko... Od możliwości poruszania tylnymi łapkami po igraszki ze stadem czy możliwość przyjmowania pokarmu...
Mam nadzieję, że dobrze uczyniłam ukracając mu cierpienie, choć nadal mam łzy w oczach na samo wspomnienie tego wydarzenia.
Oby TAM było mu dobrze.
A dziś po powrocie do reszty stada spostrzegłam, że mój ogonek staje się ospały, z pełnej energii samiczki przeradza się w śpiącą na kolanach przylepę, nawet równowagę i pozycje w stadzie ma już nie tą... Coś mu mówi, że niewiele jej już zostało a choćby myśl o jej stracie łamie mi serce... Pewnie dlatego, że jest pierwszym szczurem jakiego przygarnęłam... Jest matką reszty ferajny i kochanką... Maleństwa jakie odeszło. Moja Fecia za szybko wybiera się na tamten świat!
Dlatego też chcę was zapytać jak poradzić sobie z odchodzeniem mojego małego szczęścia...? Bowiem niesamowity ból przeszywa mi wnętrze... i przez to, nawet patrząc na ich dzieci nie umiem odnaleźć radości jaką wcześniej czerpałam z tych małych istnień... Boje się, że przez stratę rodziców w jakiś sposób, nawet na chwilę, odsunę się od reszty zwierzaków, a nie chcę tego robić... Pragnę by moja miłość nie zgasła wraz, z ucieczką do bajkowej krainy Fety...
Mam nadzieję, że dobrze uczyniłam ukracając mu cierpienie, choć nadal mam łzy w oczach na samo wspomnienie tego wydarzenia.
Oby TAM było mu dobrze.
A dziś po powrocie do reszty stada spostrzegłam, że mój ogonek staje się ospały, z pełnej energii samiczki przeradza się w śpiącą na kolanach przylepę, nawet równowagę i pozycje w stadzie ma już nie tą... Coś mu mówi, że niewiele jej już zostało a choćby myśl o jej stracie łamie mi serce... Pewnie dlatego, że jest pierwszym szczurem jakiego przygarnęłam... Jest matką reszty ferajny i kochanką... Maleństwa jakie odeszło. Moja Fecia za szybko wybiera się na tamten świat!
Dlatego też chcę was zapytać jak poradzić sobie z odchodzeniem mojego małego szczęścia...? Bowiem niesamowity ból przeszywa mi wnętrze... i przez to, nawet patrząc na ich dzieci nie umiem odnaleźć radości jaką wcześniej czerpałam z tych małych istnień... Boje się, że przez stratę rodziców w jakiś sposób, nawet na chwilę, odsunę się od reszty zwierzaków, a nie chcę tego robić... Pragnę by moja miłość nie zgasła wraz, z ucieczką do bajkowej krainy Fety...