Bardzo trudne pierwsze chwile - pomocy!
: pn mar 03, 2014 5:20 pm
Witam mam ogromny problem ze szczurkiem. Może zacznę od początku.
Po ok 2 latach "urabiania" rodziców udało mi się ich przekonać do adopcji gryzonia. Miałam pewne źródło, z którego w każdej chwili mogłam dostać szuka. Wstępnie ustaliłam, że maluch przyjedzie do mnie (mieszkam w znacznej odległość od tego miejsca a sama nie mam jeszcze prawa jazdy) za ok 3 tygodnie - wtedy będzie czas by po niego pojechać.
Ucieszyłam się, że jeszcze trochę zaczekam bo da mi to czas na dokładne przygotowanie klatki i powiększenie swoich informacji o tym jak dbać o tego gryzonia. Nigdy przedtem nie miałam szczura, ale wszystkie inne gryzonie: chomiki, świnki morskie, króliki miałam. Myślałam, że sobie z nim poradzę.
Niestety w tę sobotę (przedwczoraj) dostałam informacje że po szczurka można pojechać następnego dnia lub za 2 miesiące (jak dobrze pójdzie). Zdecydowałam, że nie dam rady czekać przez tyle czasu i wybrałam wcześniejszy termin. Znalazłam klatkę po chomiku - doskonale wiem, że jest za mała, ale na prawdę nie miałam jeszcze czasu by kupić nową bo od telefonu dziś mija 2 dzień! a nie chcę kupić za małej lub jakiegoś bubla bo jak sami wiecie klatka nie kosztuje 10zł. W sobotę do pierwszej w nocy szykowałam mu klatkę tj. czyściłam ją, własnoręcznie zrobiłam mu hamak oraz drabinkę do zabawy napełniłam miski jedzeniem itp.
Gdy wujek przyjechał pomógł mi go włożyć do klatki i przywiózł mi duże (250ml) poidełko. Maluch cały dzień siedział w rogu klatki i bał się ruszyć, ale dawał się głaskać i nie był agresywny. Osoba od której miałam szczura powiedziała, abym codziennie go głaskała tak by nauczył się mojego zapachu i bym przez pierwszy tydzień nie wyjmowała go z klatki bo ucieknie. Postanowiłam się dostosować.
Słyszałam że szczury robią sporo hałasu w nocy, są ciekawskie i pragną kontaktu z człowiekiem - mój Arnold cały czas jest przerażony próbuje gryźć, w nocy był cicho, na początku coś tam próbował jeść, ale bez rewelacji nie pił ani razu, cały czas siedzi w hamaku, szczęka zębami, kicha i co chwila rusza pyszczkiem tak jakby przeżuwał choć nic nie ma w pyszczku do jedzenia.
Dziś próbowałam numeru z łyżką i serkiem (dałam mu bananowy) chciałam go delikatnie wywabić z hamaku i oswajać ze sobą, ale nic z tego próbował gryźć łyżeczkę i odsuwał się od niej przerażony.
Minęły dopiero 24h odkąd go mam i nie wiem czy to nie za wcześnie by martwić się jego wyalienowaniem Boję się, że coś mu jest (bo kicha). POMOCY!
Po ok 2 latach "urabiania" rodziców udało mi się ich przekonać do adopcji gryzonia. Miałam pewne źródło, z którego w każdej chwili mogłam dostać szuka. Wstępnie ustaliłam, że maluch przyjedzie do mnie (mieszkam w znacznej odległość od tego miejsca a sama nie mam jeszcze prawa jazdy) za ok 3 tygodnie - wtedy będzie czas by po niego pojechać.
Ucieszyłam się, że jeszcze trochę zaczekam bo da mi to czas na dokładne przygotowanie klatki i powiększenie swoich informacji o tym jak dbać o tego gryzonia. Nigdy przedtem nie miałam szczura, ale wszystkie inne gryzonie: chomiki, świnki morskie, króliki miałam. Myślałam, że sobie z nim poradzę.
Niestety w tę sobotę (przedwczoraj) dostałam informacje że po szczurka można pojechać następnego dnia lub za 2 miesiące (jak dobrze pójdzie). Zdecydowałam, że nie dam rady czekać przez tyle czasu i wybrałam wcześniejszy termin. Znalazłam klatkę po chomiku - doskonale wiem, że jest za mała, ale na prawdę nie miałam jeszcze czasu by kupić nową bo od telefonu dziś mija 2 dzień! a nie chcę kupić za małej lub jakiegoś bubla bo jak sami wiecie klatka nie kosztuje 10zł. W sobotę do pierwszej w nocy szykowałam mu klatkę tj. czyściłam ją, własnoręcznie zrobiłam mu hamak oraz drabinkę do zabawy napełniłam miski jedzeniem itp.
Gdy wujek przyjechał pomógł mi go włożyć do klatki i przywiózł mi duże (250ml) poidełko. Maluch cały dzień siedział w rogu klatki i bał się ruszyć, ale dawał się głaskać i nie był agresywny. Osoba od której miałam szczura powiedziała, abym codziennie go głaskała tak by nauczył się mojego zapachu i bym przez pierwszy tydzień nie wyjmowała go z klatki bo ucieknie. Postanowiłam się dostosować.
Słyszałam że szczury robią sporo hałasu w nocy, są ciekawskie i pragną kontaktu z człowiekiem - mój Arnold cały czas jest przerażony próbuje gryźć, w nocy był cicho, na początku coś tam próbował jeść, ale bez rewelacji nie pił ani razu, cały czas siedzi w hamaku, szczęka zębami, kicha i co chwila rusza pyszczkiem tak jakby przeżuwał choć nic nie ma w pyszczku do jedzenia.
Dziś próbowałam numeru z łyżką i serkiem (dałam mu bananowy) chciałam go delikatnie wywabić z hamaku i oswajać ze sobą, ale nic z tego próbował gryźć łyżeczkę i odsuwał się od niej przerażony.
Minęły dopiero 24h odkąd go mam i nie wiem czy to nie za wcześnie by martwić się jego wyalienowaniem Boję się, że coś mu jest (bo kicha). POMOCY!