Guz przysadki - Leczyć czy nie leczyć?
: ndz kwie 20, 2014 10:37 pm
Moje dwa szczurki mają ponad 2 (prawie 3) lata. Jeden jest husky i nazywa się Mamka a druga jest sfinks i nazywa się Pomiotło.
Od dłuższego czasu leczyłam Mamkę na raka, w sumie miała chyba z 4 operacje, głównie gruczolaki, ale podczas ostatniej był to guz złośliwy. Pani wet powiedziała, że nie ma co jej męczyć dalej i jak znowu pojawi się rak to nie ma co operować bo będzie więcej guzów. Pogodziłam się z tym, Mamka nadal żyje, wcina banany, tyle że ma już kilka dużych guzów, z którymi jakoś sobie daje radę.
Do tej pory Pomiotło zachowywało się normalnie ale dziś się wszystko zmieniło.
Szczurcia od zawsze była chuda i mała, wręcz można by powiedzieć - anorektyczka. Jednak miała wysokie obroty, jak na (ponoć) wiekowego szczura potrafiła się wspiąć na klatkę a nawet wisieć na górze do góry nogami, nie mówiąc o hasaniu po fotelach i łóżku.
Ale dzisiaj Pomiotło przestała wchodzić na klatkę, wręcz od niej odpadała gdy próbowała się wspiąć. Chodziła niepewnie po łóżku, zrobiła się osowiała i nie łapała banana w przednie łapki, tak jakby nie miała siły albo równowagi - zjadła, ale z "podłogi".
Podejrzewam coś z sercem lub neurologiczne, możliwe że rak... I mam dylemat czy leczyć, czy nie.
Ostatnio odeszła mi CoCo - szczurcia chora na raka przysadki i żadne Galostopy i inne nie pomagały, a szczur tylko się męczył na wizytach u weta.
Czy myślicie by w tym wieku próbować leczyć Pomiotło, czy może pozwolić jej dożyć spokojnej starości na tyle na ile się da?
Nie chcę na siłę podawać jej leków ale i chciałabym zatrzymać ją przy sobie na trochę dłużej.
Czy ktoś może kojarzy podobne zachowanie szczura z jakąś chorobą? Bo weta mam dopiero po świętach.
Od dłuższego czasu leczyłam Mamkę na raka, w sumie miała chyba z 4 operacje, głównie gruczolaki, ale podczas ostatniej był to guz złośliwy. Pani wet powiedziała, że nie ma co jej męczyć dalej i jak znowu pojawi się rak to nie ma co operować bo będzie więcej guzów. Pogodziłam się z tym, Mamka nadal żyje, wcina banany, tyle że ma już kilka dużych guzów, z którymi jakoś sobie daje radę.
Do tej pory Pomiotło zachowywało się normalnie ale dziś się wszystko zmieniło.
Szczurcia od zawsze była chuda i mała, wręcz można by powiedzieć - anorektyczka. Jednak miała wysokie obroty, jak na (ponoć) wiekowego szczura potrafiła się wspiąć na klatkę a nawet wisieć na górze do góry nogami, nie mówiąc o hasaniu po fotelach i łóżku.
Ale dzisiaj Pomiotło przestała wchodzić na klatkę, wręcz od niej odpadała gdy próbowała się wspiąć. Chodziła niepewnie po łóżku, zrobiła się osowiała i nie łapała banana w przednie łapki, tak jakby nie miała siły albo równowagi - zjadła, ale z "podłogi".
Podejrzewam coś z sercem lub neurologiczne, możliwe że rak... I mam dylemat czy leczyć, czy nie.
Ostatnio odeszła mi CoCo - szczurcia chora na raka przysadki i żadne Galostopy i inne nie pomagały, a szczur tylko się męczył na wizytach u weta.
Czy myślicie by w tym wieku próbować leczyć Pomiotło, czy może pozwolić jej dożyć spokojnej starości na tyle na ile się da?
Nie chcę na siłę podawać jej leków ale i chciałabym zatrzymać ją przy sobie na trochę dłużej.
Czy ktoś może kojarzy podobne zachowanie szczura z jakąś chorobą? Bo weta mam dopiero po świętach.