Obydwie szczurzyce mają guza! Przyczyna?
: pn cze 23, 2014 6:39 pm
Witam, mam dwie szczurzyce Hasie i Grzankę, obydwie mają dwa lata, siostry z tego samego miotu. U Hasi wet "stwierdził" guza przysadki. Jakieś 4 tygodnie temu zauważyłam że "krwawi" jej nosek. Przez tydzień nic z tym nie robiłam bo myślałam że to brudny jest po tym że moja druga szczurzyca straciła część ogona. Oczywiście głupia, pusta ja, nie wpadłam na to że brudny mogła mieć przez dzień bo przecież powinna się umyć, potem tydzień ją obserwowałam bo się przeprowadziłyśmy i czytałam że takie objawy mogą być se stresu ale potem było jeszcze gorzej, zauważyłam że zaczyna mieć problemy z równowagą, była bardzo osowiała, miała problemy z myciem się, przewracała się, nie wychodziła z domku bo miała problemy z wejściem do niego. Pojechałam do weta, dał jej antybiotyki które nie pomagają, dał jej jakiś inhibitor na guza przysadki, też nic, jako że nic nie pomaga weterynarz orzekł że guz może być po prostu oporny, ale nie może mi już pomóc. Szczurzyca waży zaledwie 240g, wygląda coraz gorzej, wyrzucam sobie że tak późno się za to zabrałam. Zdecydowałam się że niestety będę ją musiała uśpić, chociaż ciągle mam nadzieję że magicznie ten antybiotyk zacznie działać... W piątek jeśli ją uśpię, wet chce przeprowadzić sekcje.
Druga szczurzyca ... tu już moja moja moja wina ... zajęłam się pierwszą, obserwowałam tylko ją ... nie zauważyłam nawet kiedy jej się tak wielki guz pod łapką zrobił... podejrzewam że w tym samym czasie co pierwszej... Guz jest już nieoperacyjny ... nie tylko narósł nad górną łapką ale i zaszedł już pod pachwinkę. Wet powiedział że mogę pozwolić jej jeszcze żyć, ale nie wiadomo jak szybko będzie się on rozrastał... Mam ją do piątku poobserwować i zdecydować... Prawdopodobnie uśpię obie ... ;(((
Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem mogły obydwie na raz zachorować, dzwonić do brata czy jak się nimi opiekował nie dawał im cytrusów jakiś ... No i sobie przypomniałam ... że wyrzuciłam ostatnio 4 kg karmy suchej bo jakieś małe czarne robaczki się zalęgły. Szybko wróciłam do pojemnika plastikowego, zamykanego w którym trzymałam karmę dla nich po otworzeniu opakowania. Choć wcześniej to już zrobiłam, po tym jak tamte małe insekty znalazłam. Były brązowawe, wielkości mikroskopijnych mróweczek ... tak jakby faraonki, ale wydaje mi się że one większe są ... No i tak patrzyłam i patrzyłam w tą karmę ... i aż zbladłam ... znalazłam w niej roztocza... ogrom malutkich, białych "pajączków" dużo mniejszych niż 1 mm ... największe nawet tego nie sięgały ... Czy to one mogły spowodować nowotwory takie? Tak mi teraz jest z tym źle ... Że przeze mnie obydwie szczurzyce umierają ...
Druga szczurzyca ... tu już moja moja moja wina ... zajęłam się pierwszą, obserwowałam tylko ją ... nie zauważyłam nawet kiedy jej się tak wielki guz pod łapką zrobił... podejrzewam że w tym samym czasie co pierwszej... Guz jest już nieoperacyjny ... nie tylko narósł nad górną łapką ale i zaszedł już pod pachwinkę. Wet powiedział że mogę pozwolić jej jeszcze żyć, ale nie wiadomo jak szybko będzie się on rozrastał... Mam ją do piątku poobserwować i zdecydować... Prawdopodobnie uśpię obie ... ;(((
Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem mogły obydwie na raz zachorować, dzwonić do brata czy jak się nimi opiekował nie dawał im cytrusów jakiś ... No i sobie przypomniałam ... że wyrzuciłam ostatnio 4 kg karmy suchej bo jakieś małe czarne robaczki się zalęgły. Szybko wróciłam do pojemnika plastikowego, zamykanego w którym trzymałam karmę dla nich po otworzeniu opakowania. Choć wcześniej to już zrobiłam, po tym jak tamte małe insekty znalazłam. Były brązowawe, wielkości mikroskopijnych mróweczek ... tak jakby faraonki, ale wydaje mi się że one większe są ... No i tak patrzyłam i patrzyłam w tą karmę ... i aż zbladłam ... znalazłam w niej roztocza... ogrom malutkich, białych "pajączków" dużo mniejszych niż 1 mm ... największe nawet tego nie sięgały ... Czy to one mogły spowodować nowotwory takie? Tak mi teraz jest z tym źle ... Że przeze mnie obydwie szczurzyce umierają ...