Dwa kontra jeden czyli brak porozumienia
: śr lip 16, 2014 3:15 pm
Niestety, na początku czerwca odszedł mój Maciuś - wystąpiły problemy z serduchem i mimo podjętego leczenia nie dał rady .
Z myślą o Pchle, pod koniec czerwca trafili do mnie dwaj ośmiomiesięczni bracia...z Zoologa. Tutaj pewnie zostanę zakrzyczana, że fe jednak ze względu na ich wiek nowy właściciel sklepu wystawił ogłoszenie o oddaniu ich za darmo (szczurki były w "asortymencie" przejętego przez niego sklepu, ich miejsca nie miały zająć nowe) Początkowo miałam wziąć tylko jednego - ze względu na wielkość klatki i moje możliwości ale po dotarciu na miejsce nie mogłam zostawić drugiego.
Okazało się, że bracia są bardzo zżyci i strasznie nerwowi (kupki strachówki na głośniejszy dźwięk towarzyszą im do dziś), dopiero niedawno przestały piszczeć przy próbie dotknięcia ich (teraz pozwalają się już w miarę miziać).
Pierwszy tydzień przesiedziały w osobnej klatce ale po wizycie u weta (może jestem przewrażliwiona ale poszłam na wszelki wypadek) okazało się, że są w 100% zdrowe.
Problemem okazało się niestety łączenie...Na sam widok Młodego (chyba muszę go przemianować bo jest teraz najstarszy) zastygają, piszczą a następnie kładą się jeden na drugim. Gdy podchodzi uciekają jak poparzone i tak w kółko.
Po paru takich sesjach na neutralnym gruncie i próbach jeden na jednego postanowiłam spróbować z klatką.
Niestety, po wpuszczeniu do środka od razu wlazły do jednego koszyka i przesiedziały tam całą noc robiąc pod siebie - Młody po paru próbach zbliżenia się miał już chyba dosyć ich pisków i totalnie je olał. Mimo to nie zeszły nawet się napić. Po dniu spędzonym w klatce, w jednym miejscu gdy tylko ją otworzyłam uciekły z niej jak poparzone.
Przeszperałam forum w poszukiwaniu informacji ale brak mi pomysłów co dalej?
Klatka oczywiście była wyparzana, sprzęty poprzestawiane zanim wpuściłam Panów a następnie po jakimś czasie Młodego.
Aktualnie są w dwóch osobnych klatkach, wypuszczane na zmianę - w stosunku do ludzi robią duże postępy, w stosunku do Pchły - zero.
Wiem, że to dopiero dwa tygodnie prób - ale może robię coś źle lub ktoś wie jak pomóc?
Z myślą o Pchle, pod koniec czerwca trafili do mnie dwaj ośmiomiesięczni bracia...z Zoologa. Tutaj pewnie zostanę zakrzyczana, że fe jednak ze względu na ich wiek nowy właściciel sklepu wystawił ogłoszenie o oddaniu ich za darmo (szczurki były w "asortymencie" przejętego przez niego sklepu, ich miejsca nie miały zająć nowe) Początkowo miałam wziąć tylko jednego - ze względu na wielkość klatki i moje możliwości ale po dotarciu na miejsce nie mogłam zostawić drugiego.
Okazało się, że bracia są bardzo zżyci i strasznie nerwowi (kupki strachówki na głośniejszy dźwięk towarzyszą im do dziś), dopiero niedawno przestały piszczeć przy próbie dotknięcia ich (teraz pozwalają się już w miarę miziać).
Pierwszy tydzień przesiedziały w osobnej klatce ale po wizycie u weta (może jestem przewrażliwiona ale poszłam na wszelki wypadek) okazało się, że są w 100% zdrowe.
Problemem okazało się niestety łączenie...Na sam widok Młodego (chyba muszę go przemianować bo jest teraz najstarszy) zastygają, piszczą a następnie kładą się jeden na drugim. Gdy podchodzi uciekają jak poparzone i tak w kółko.
Po paru takich sesjach na neutralnym gruncie i próbach jeden na jednego postanowiłam spróbować z klatką.
Niestety, po wpuszczeniu do środka od razu wlazły do jednego koszyka i przesiedziały tam całą noc robiąc pod siebie - Młody po paru próbach zbliżenia się miał już chyba dosyć ich pisków i totalnie je olał. Mimo to nie zeszły nawet się napić. Po dniu spędzonym w klatce, w jednym miejscu gdy tylko ją otworzyłam uciekły z niej jak poparzone.
Przeszperałam forum w poszukiwaniu informacji ale brak mi pomysłów co dalej?
Klatka oczywiście była wyparzana, sprzęty poprzestawiane zanim wpuściłam Panów a następnie po jakimś czasie Młodego.
Aktualnie są w dwóch osobnych klatkach, wypuszczane na zmianę - w stosunku do ludzi robią duże postępy, w stosunku do Pchły - zero.
Wiem, że to dopiero dwa tygodnie prób - ale może robię coś źle lub ktoś wie jak pomóc?