CIESZYN! UWAGA!
: śr lip 23, 2014 12:15 am
Weterynarz RAMISZ
Dzisiaj zdecydowałam się u tego pana wykastrować jednego z moich ogoniastych. Zawiozłam malucha do przychodni ok. 8:30.
Z tego względu, że pracowałam do 20 mieli do mnie zadzwonić kiedy ktoś z rodziny będzie mógł szczurka odebrać. O godz. 15 stwierdziłam, że zadzwonię i zapytam. Telefon odebrał całkiem pijany "weterynarz", który nie potrafił odp. na podstawowe pytania np: czy operacja się powiodła i czy szczurek się wybudził. Zadzwoniłam na tel. stacjonarny do przychodni. Osoba, która odebrała powiedziała, że operacja się powiodła szczurek się wybudził. Moja mama ok. 16 odebrała szczurka. Zadzwoniła do mnie mówiąc, że Kermit ma otworzone oczka leży ale wszystko jest w porządku. Kiedy wróciłam (20:20) odrazu pobiegłam do malca. Szczurek owszem miał otwarte oczka (leżał w tej samej pozycji od czasu gdy został odebrany), jednak był całkiem sztywny. Co wskazowało na to, że był martwy od kilku godzin. Krótko mówiąc zwierzak był martwy gdy został odebrany z przychodni. Niezwłocznie zadzoniłam do "dr" Ramisza. Najbardziej zapamiętałam słowa "u mnie jeszcze był dobry".
Podsumowywując:
Wszyscy, którzy wybierają się do weta z jakim kolwiek zwierzakiem omijajcie szeroko przychodznie w Cieszynie na Ul. Bielskiej 3A. Chyba, że chcecie zapłacić za śmierć swojego pupila.......
Dzisiaj zdecydowałam się u tego pana wykastrować jednego z moich ogoniastych. Zawiozłam malucha do przychodni ok. 8:30.
Z tego względu, że pracowałam do 20 mieli do mnie zadzwonić kiedy ktoś z rodziny będzie mógł szczurka odebrać. O godz. 15 stwierdziłam, że zadzwonię i zapytam. Telefon odebrał całkiem pijany "weterynarz", który nie potrafił odp. na podstawowe pytania np: czy operacja się powiodła i czy szczurek się wybudził. Zadzwoniłam na tel. stacjonarny do przychodni. Osoba, która odebrała powiedziała, że operacja się powiodła szczurek się wybudził. Moja mama ok. 16 odebrała szczurka. Zadzwoniła do mnie mówiąc, że Kermit ma otworzone oczka leży ale wszystko jest w porządku. Kiedy wróciłam (20:20) odrazu pobiegłam do malca. Szczurek owszem miał otwarte oczka (leżał w tej samej pozycji od czasu gdy został odebrany), jednak był całkiem sztywny. Co wskazowało na to, że był martwy od kilku godzin. Krótko mówiąc zwierzak był martwy gdy został odebrany z przychodni. Niezwłocznie zadzoniłam do "dr" Ramisza. Najbardziej zapamiętałam słowa "u mnie jeszcze był dobry".
Podsumowywując:
Wszyscy, którzy wybierają się do weta z jakim kolwiek zwierzakiem omijajcie szeroko przychodznie w Cieszynie na Ul. Bielskiej 3A. Chyba, że chcecie zapłacić za śmierć swojego pupila.......