Problemy z samiczką, specyficzną samiczką
: pn paź 06, 2014 12:44 am
Witam
Luna ma ok. 2 miesiace i jest u mnie 3 dni. Od samego początku jeśli coś mogło pójść z oswajaniem nie tak - to poszło. Czytałem wiele w internecie i starałem sie robić tak jak to radzą ludzie.. nic z tego mianowicie:
1. Po transporcie wziąść szczurka na ręce.. Godzina czekania na wyjście z transportera i nawet najmniejszego ruchu. Ręka ścierpła, szczurka nie widać nie wiadomo co się z nim dzieje, podstawiłem wiec otwarte pudełko naprzeciwko wejscia do klatki kolejne pol godziny i Luna wyszła do klatki, poszłą do konta zastygłą bez ruchu na kolejne 3-4 godziny( później poszedłem spać. Co mnie zdziwiło i w zasadzie przestraszyło z lekka to to iż ruszała dziwnie głową od lewej do prawej stron ze wzrokiem utkwionym przed siebie. Dałem jej poidełko napełnione, myślę dam jej czas na obbadanie nowego miejsca itp itd. Wstaję rano Luna w tym samym miejscu tak samo rusza głową. Czas włożyć rękę do klatki.. Włożyłem.. Olałą ją, zignorowała, kiedy podstawiłem pod nosek, tak jakby może i obwąchała jednak dalej bez żadnego ruchu! 15minut ręka położona przed pyszczkiem, bez efekty, spróbowałęm pogłaskać.. Pozwoliłą na to po głowie leciutko tak zeprzymróżała oczy. Chcialem pobudzić ją do jakiegokolwiek ruchu wiec tak jakby lekko spróbowałem popchnąć, odepchnąc od rogu.. A wtedy zaczeło się w prawo w lewo po ścianach po suficie byleby znalesc jakikolwiek kąt. Myśle jeszcze troche czasu. Przyszedłem za kilka godzin znowu poł godziny ręki bez rezultatów, Luna dalej w bezruchu, czynność powtarzana kilkakrotnie w ciągu dnia bez rezultatu. Ja juz w desperacji postanowilem wziasc na ręce, jednak każda próba kończyła się niepowodzeniem Luna dostawałą szału kiedy juz jakims cudem zareagowala wogole na obecnosc mojej reki to uciekala gdzie pieprz rosnie. Postanowilem zdjac gore klatki i wziac ja na kolana. BEz szans kiedy wzialem ja tak jakby siłą itrzymałem juz w rękach piszczała za wszelka cene chcac sie wyrwac przez minute.. odposcilem.. nie mialem serca. CHcialem wlozyc ją juz do klatki, ta zamiast przed siebie uciekla w bok, na półkę, niefortunnie. Postarałem sie odciac wszelkie niepozadane drogi ucieczki i jakos zwabic ją w tunel (taki po streczu) pol godziny krzątaniny, niebezpieczenstwo ze przedrze się za sciankę półki i wejdzie za piec kaflowy sprawiła ze bylem zmuszony złąpać ją siłą, i znowu serce mi prawie pękło Luna robiłą wszystko zeby jakos uciec, piszczała ( ale ani razu nie ugryzła!) złapałem ją włozylem cudem do klatki, dałem jeść wrzuciłem domek postanowilem dac jej naprawde duzo czasu, po klku godzinach przyszedlem znowu z ręką tym razem na palcu znalazl sie kefir, po 5 minutach przy pyszczku zaczela zlizywac, zauwazylem ze za kazdym razem zlizuuje ale za kazdym razem jest jakby nieobecna, wzrok przed siebie i lekkie ruchy pyszczkiem, nie da sie zmusic jej do ruszenia sie z miejsca nawet po kefir ktory jak widac lubi. Dałem z 5 razy ten kefirek z palca po czym kilka godzin przerrwy az do tej ;ory w miedzy czasie zauwazylem ze robi jakies przemeblowanie, przenosi bryykiet i kawalki pudelka ktore jej wrzucilem i robi jakby schronienie ( ucieszylo mnie to jak nie wiem pierwszy raz od 3 dni jakikolwiek ruchu- jezu ten szczur jednak może jest normalny! uradowałem się) i z wyrzutami sumienia ze przyspożyłem jej tyle stresu ( ona mi tez, ale przeciez to nie ja jestem do oswojenia.. ) ale tez z mysla ze to moze dzieki tej adrenalinie pobudziilem ją do życia.
MOje pytanie. Co z tym szczurem jest nie tak? Boi się.. rozumiem.. stresuje rozumiem... dać czasu... rozumiem.. ale u Luny wszystkie cechy szczura tchórza są jakby dziesięciokrotnie silniejsze. CO z tym gibaniem głową i bezruchomą postawą przez cały dzien? A przedewszystkim co teraz robić? Narzucać się jej czy moze dac jej czasu? Jak tak to ile ?
Pomóżcie! Nie odsyłąjcie do FAQ bo juz nie jedno czytałem. Z góry dziękuje!
Luna ma ok. 2 miesiace i jest u mnie 3 dni. Od samego początku jeśli coś mogło pójść z oswajaniem nie tak - to poszło. Czytałem wiele w internecie i starałem sie robić tak jak to radzą ludzie.. nic z tego mianowicie:
1. Po transporcie wziąść szczurka na ręce.. Godzina czekania na wyjście z transportera i nawet najmniejszego ruchu. Ręka ścierpła, szczurka nie widać nie wiadomo co się z nim dzieje, podstawiłem wiec otwarte pudełko naprzeciwko wejscia do klatki kolejne pol godziny i Luna wyszła do klatki, poszłą do konta zastygłą bez ruchu na kolejne 3-4 godziny( później poszedłem spać. Co mnie zdziwiło i w zasadzie przestraszyło z lekka to to iż ruszała dziwnie głową od lewej do prawej stron ze wzrokiem utkwionym przed siebie. Dałem jej poidełko napełnione, myślę dam jej czas na obbadanie nowego miejsca itp itd. Wstaję rano Luna w tym samym miejscu tak samo rusza głową. Czas włożyć rękę do klatki.. Włożyłem.. Olałą ją, zignorowała, kiedy podstawiłem pod nosek, tak jakby może i obwąchała jednak dalej bez żadnego ruchu! 15minut ręka położona przed pyszczkiem, bez efekty, spróbowałęm pogłaskać.. Pozwoliłą na to po głowie leciutko tak zeprzymróżała oczy. Chcialem pobudzić ją do jakiegokolwiek ruchu wiec tak jakby lekko spróbowałem popchnąć, odepchnąc od rogu.. A wtedy zaczeło się w prawo w lewo po ścianach po suficie byleby znalesc jakikolwiek kąt. Myśle jeszcze troche czasu. Przyszedłem za kilka godzin znowu poł godziny ręki bez rezultatów, Luna dalej w bezruchu, czynność powtarzana kilkakrotnie w ciągu dnia bez rezultatu. Ja juz w desperacji postanowilem wziasc na ręce, jednak każda próba kończyła się niepowodzeniem Luna dostawałą szału kiedy juz jakims cudem zareagowala wogole na obecnosc mojej reki to uciekala gdzie pieprz rosnie. Postanowilem zdjac gore klatki i wziac ja na kolana. BEz szans kiedy wzialem ja tak jakby siłą itrzymałem juz w rękach piszczała za wszelka cene chcac sie wyrwac przez minute.. odposcilem.. nie mialem serca. CHcialem wlozyc ją juz do klatki, ta zamiast przed siebie uciekla w bok, na półkę, niefortunnie. Postarałem sie odciac wszelkie niepozadane drogi ucieczki i jakos zwabic ją w tunel (taki po streczu) pol godziny krzątaniny, niebezpieczenstwo ze przedrze się za sciankę półki i wejdzie za piec kaflowy sprawiła ze bylem zmuszony złąpać ją siłą, i znowu serce mi prawie pękło Luna robiłą wszystko zeby jakos uciec, piszczała ( ale ani razu nie ugryzła!) złapałem ją włozylem cudem do klatki, dałem jeść wrzuciłem domek postanowilem dac jej naprawde duzo czasu, po klku godzinach przyszedlem znowu z ręką tym razem na palcu znalazl sie kefir, po 5 minutach przy pyszczku zaczela zlizywac, zauwazylem ze za kazdym razem zlizuuje ale za kazdym razem jest jakby nieobecna, wzrok przed siebie i lekkie ruchy pyszczkiem, nie da sie zmusic jej do ruszenia sie z miejsca nawet po kefir ktory jak widac lubi. Dałem z 5 razy ten kefirek z palca po czym kilka godzin przerrwy az do tej ;ory w miedzy czasie zauwazylem ze robi jakies przemeblowanie, przenosi bryykiet i kawalki pudelka ktore jej wrzucilem i robi jakby schronienie ( ucieszylo mnie to jak nie wiem pierwszy raz od 3 dni jakikolwiek ruchu- jezu ten szczur jednak może jest normalny! uradowałem się) i z wyrzutami sumienia ze przyspożyłem jej tyle stresu ( ona mi tez, ale przeciez to nie ja jestem do oswojenia.. ) ale tez z mysla ze to moze dzieki tej adrenalinie pobudziilem ją do życia.
MOje pytanie. Co z tym szczurem jest nie tak? Boi się.. rozumiem.. stresuje rozumiem... dać czasu... rozumiem.. ale u Luny wszystkie cechy szczura tchórza są jakby dziesięciokrotnie silniejsze. CO z tym gibaniem głową i bezruchomą postawą przez cały dzien? A przedewszystkim co teraz robić? Narzucać się jej czy moze dac jej czasu? Jak tak to ile ?
Pomóżcie! Nie odsyłąjcie do FAQ bo juz nie jedno czytałem. Z góry dziękuje!