Paskudy helix ♥
: sob paź 18, 2014 12:31 pm
Witam
Zacznę od tego, że moja szczurza przygoda zaczęła się jakoś 4 lata temu. Wtedy byłam zupełnym laikiem, żadnych artykułów, tematów na forach nie czytałam. Znałam tylko podstawy. Tak więc gdy zaczęłam technikum, trafiły do mnie dwie panny - Tośka i Zośka. Od nich wszystko się zaczęło i stałam się zaszczurzoną, czyli po prostu zakochałam się w w tych pyszczkach, w tych ogonkach. Później, z czasem, trafiło do mnie dwóch chorowitych samców - leczenie nie pomogło i musiałam po krótkim czasie ich pożegnać. Ostatecznie adoptowałam od znajomej dwie samiczki w wieku ok. ponad rok i dziewczyny spędził ze mną kolejny roczek.
Kiedy i one odeszły, stwierdziłam, że nie potrafię bez ogoniastych żyć. No przecież one tyle szczęścia dają <3
I tak po roku zdecydowałam się na większe stado. Docelowo miało to być stadko samców, ale i znalazły się u mnie także panny (oczywiście w osobnych klatkach!).
Izma
Ofelia
Rodzynki, które podbiły moje serce. Wszędobylskie, zawsze muszą sprawdzić czy aby gdzieś nie są potrzebne xD np. na samym szczycie drzwi, na które wdrapały się przez wiszące bluzy - o! Takie my sprytne. Ogólnie Izma jest tą odważniejszą i bardziej łakomą dziewuchą. Ofelia jest ostrożniejsza, nie można wykonywać przy niej gwałtownych ruchów, ponieważ się peszy, ale i tak zaraz wraca Obie są kochane, pełne życia i skore do psot. A zwroty w powietrzu to robią po mistrzowsku, hah.
Niestety zapadła decyzja, że przy stadzie moich jajcarzy, samiczki źle się czują. Są drażliwsze i zapach samców może wywoływać częściej rujkę - dlatego znalazłam im nowy domek, do którego niedługo się przeprowadzą i gdzie będę je odwiedzała.
I nie mniej ważni...PANOWIE!
• Vegas, baby!
Pan po prawej (po lewej jego braciszek Vinci - miał problemy z oddychaniem, leczenie nie pomogło). Tak wyglądał Vegas, gdy go przyniosłam do domu. Przyznam szczerze, że to mój pierwszy szczurek z zoologicznego i dopiero później wzięłam się za czytanie forum i zmienił się mój pogląd co do kupowania zwierząt w takich miejscach. Może źle to zabrzmi xD ale jednak ciesze się, że go stamtąd wzięłam. To moje oczko w głowie, mój skarb i za każdym razem mnie rozczula. Z początku byłam sceptycznie nastawiona do albinosów...no ale <3 Przyzwyczajenie się do mnie i w ogóle wybiegu, zajęło mu około miesiąca, może nieco więcej. Nienawidził być brany na ręce, piszczał, no nie był zbyt proludzi. Ale! Po czasie nastąpił przełom.
Teraz jest u mnie pierwszy na kolanach, przychodzi po całuski i czasem nawet da się pomiziać w przerwach od zwiedzania pokoju. Nie lubi być podnoszony przez każdego, więc wydaje mi się, że nie każdemu ufa. Ani krzty agresji w nim, czy to wobec ludzi czy innych szczurów. Alfa też z niego marny, ale popychadłem też nie jest. Najstarszy, to i jakiś autorytet ma Chociaż uwielbia być iskany przez kolegów.
• Samuel aka. Sammy
Trafił do mnie z wpadkowego miotu. Jako że Vegas po stracie braciszka był sam w klatce, trzeba było załatwić mu kolegę. I proszę! Pisków przy łączeniu nie było, od razu zakochani w sobie, przytulali się i iskali. Byłam w szoku. Do tej pory nie ma między nimi żadnych spięć. Sammy jest nieśmiały, nadal pracuję nad jego zaufaniem. Jest lepiej, bo teraz stara się chodzić po całym pokoju, a nie tylko obok klatki. Brany na ręce ucieka, jednak sam pcha mi się na kolana. To dobry znak, tak myślę.
• Nex
Cóż, marzyłam o fuzzie, ale nie sądziłam, że będę miała okazję mieć takie cudności u siebie w domu.
Mikrus i ADHDowiec. Wszędzie go pełno, ledwo uchylisz drzwiczki klatki, a on już się przeciska i go nie ma! Nie lubi siedzieć na rękach czy kolanach, ale to normalne u takich młodziaków. Nie boi się ludzi, w klatce jest pierwszy do zaczepek i "bójek". Nie było problemu z łączeniem. Uwielbia spać na starszych kolegach, jeśli ma ku temu okazję.
Tak więc zapraszamy do odwiedzania nas Co jakiś czas posty będą dodawane.
Zacznę od tego, że moja szczurza przygoda zaczęła się jakoś 4 lata temu. Wtedy byłam zupełnym laikiem, żadnych artykułów, tematów na forach nie czytałam. Znałam tylko podstawy. Tak więc gdy zaczęłam technikum, trafiły do mnie dwie panny - Tośka i Zośka. Od nich wszystko się zaczęło i stałam się zaszczurzoną, czyli po prostu zakochałam się w w tych pyszczkach, w tych ogonkach. Później, z czasem, trafiło do mnie dwóch chorowitych samców - leczenie nie pomogło i musiałam po krótkim czasie ich pożegnać. Ostatecznie adoptowałam od znajomej dwie samiczki w wieku ok. ponad rok i dziewczyny spędził ze mną kolejny roczek.
Kiedy i one odeszły, stwierdziłam, że nie potrafię bez ogoniastych żyć. No przecież one tyle szczęścia dają <3
I tak po roku zdecydowałam się na większe stado. Docelowo miało to być stadko samców, ale i znalazły się u mnie także panny (oczywiście w osobnych klatkach!).
Izma
Ofelia
Rodzynki, które podbiły moje serce. Wszędobylskie, zawsze muszą sprawdzić czy aby gdzieś nie są potrzebne xD np. na samym szczycie drzwi, na które wdrapały się przez wiszące bluzy - o! Takie my sprytne. Ogólnie Izma jest tą odważniejszą i bardziej łakomą dziewuchą. Ofelia jest ostrożniejsza, nie można wykonywać przy niej gwałtownych ruchów, ponieważ się peszy, ale i tak zaraz wraca Obie są kochane, pełne życia i skore do psot. A zwroty w powietrzu to robią po mistrzowsku, hah.
Niestety zapadła decyzja, że przy stadzie moich jajcarzy, samiczki źle się czują. Są drażliwsze i zapach samców może wywoływać częściej rujkę - dlatego znalazłam im nowy domek, do którego niedługo się przeprowadzą i gdzie będę je odwiedzała.
I nie mniej ważni...PANOWIE!
• Vegas, baby!
Pan po prawej (po lewej jego braciszek Vinci - miał problemy z oddychaniem, leczenie nie pomogło). Tak wyglądał Vegas, gdy go przyniosłam do domu. Przyznam szczerze, że to mój pierwszy szczurek z zoologicznego i dopiero później wzięłam się za czytanie forum i zmienił się mój pogląd co do kupowania zwierząt w takich miejscach. Może źle to zabrzmi xD ale jednak ciesze się, że go stamtąd wzięłam. To moje oczko w głowie, mój skarb i za każdym razem mnie rozczula. Z początku byłam sceptycznie nastawiona do albinosów...no ale <3 Przyzwyczajenie się do mnie i w ogóle wybiegu, zajęło mu około miesiąca, może nieco więcej. Nienawidził być brany na ręce, piszczał, no nie był zbyt proludzi. Ale! Po czasie nastąpił przełom.
Teraz jest u mnie pierwszy na kolanach, przychodzi po całuski i czasem nawet da się pomiziać w przerwach od zwiedzania pokoju. Nie lubi być podnoszony przez każdego, więc wydaje mi się, że nie każdemu ufa. Ani krzty agresji w nim, czy to wobec ludzi czy innych szczurów. Alfa też z niego marny, ale popychadłem też nie jest. Najstarszy, to i jakiś autorytet ma Chociaż uwielbia być iskany przez kolegów.
• Samuel aka. Sammy
Trafił do mnie z wpadkowego miotu. Jako że Vegas po stracie braciszka był sam w klatce, trzeba było załatwić mu kolegę. I proszę! Pisków przy łączeniu nie było, od razu zakochani w sobie, przytulali się i iskali. Byłam w szoku. Do tej pory nie ma między nimi żadnych spięć. Sammy jest nieśmiały, nadal pracuję nad jego zaufaniem. Jest lepiej, bo teraz stara się chodzić po całym pokoju, a nie tylko obok klatki. Brany na ręce ucieka, jednak sam pcha mi się na kolana. To dobry znak, tak myślę.
• Nex
Cóż, marzyłam o fuzzie, ale nie sądziłam, że będę miała okazję mieć takie cudności u siebie w domu.
Mikrus i ADHDowiec. Wszędzie go pełno, ledwo uchylisz drzwiczki klatki, a on już się przeciska i go nie ma! Nie lubi siedzieć na rękach czy kolanach, ale to normalne u takich młodziaków. Nie boi się ludzi, w klatce jest pierwszy do zaczepek i "bójek". Nie było problemu z łączeniem. Uwielbia spać na starszych kolegach, jeśli ma ku temu okazję.
Tak więc zapraszamy do odwiedzania nas Co jakiś czas posty będą dodawane.