Pierwsze łączenie
: pn paź 20, 2014 11:30 am
Witam,
Z miejsca chciałabym zaznaczyć, że czytałam już wszystko, co znalazłam o łączeniu szczurów. Niemniej, jak każdy sam zauważa - łączenie zawsze wygląda inaczej i zależy od szczurzych charakterów. A ja bardzo potrzebuję usłyszeć spersonalizowaną opinię kogoś, kto już się w łączenia bawił.
Trzy dni temu połączyłam około dwuletnią samiczkę ze znacznie młodszą koleżanką. Zdaję sobie sprawę, że trzy dni to jeszcze za mało, żeby stwierdzić czy się polubią. Obawiam się tylko, że mogłam zrobić coś niewłaściwie i właśnie tutaj chciałabym rozwiać swoje wątpliwości czy też najlepiej usłyszeć drobną radę na następne dni.
Pierwsze spotkanie odbyło się na łóżku, po którym starsza samiczka od dawna nie chodziła. Nie wyszło najlepiej. Od razu pobiegły za poduszkę, gdzie starsza zaczęła podskubywać młodszą. W efekcie nowa schowała się w pozostawionym na łóżku transporterze i odganiała od niego starą.
Przekonana, że klatka docelowa jest dość duża, wyczyściłam ją na wszystkie możliwe strony, włącznie z elementami wyposażenia. Pojawiła się także nowa miseczka z jedzeniem, żeby nie było o to bójek. Kiedy teraz o tym myślę, być może nie był to najlepszy wybór, ale dwa dni szczurzyce spędziły w docelowej klatce, spotykając się od czasu do czasu i obwąchując. Oczywiście stara cały czas podskubywała uszy i ogon młodej, a młoda uparcie piszczała za każdym razem. Stawały też na tylnych łapkach i lekko poszturchiwały się przednimi. Polały się jakieś śladowe ilości krwi, ale podejrzewam, że były po prostu efektem gwałtownych reakcji młodszej na to podskubywanie.
Wczoraj pozwoliłam im ostatecznie wybiegać się nieco po łóżku, by następnie przerzucić je na około godzinę do brodzika w łazience. Starsza dość mocno panikowała. Raczej się unikały. Jedynym pozytywnym elementem był moment, kiedy starsza zaczęła wylizywać pastę rybną z futerka młodszej. Niemniej szybko się skończył i obie wróciły do omijania się.
Od wczorajszego wieczoru samice siedzą razem w mniejszej chorobówce bez wyposażenia, pięter, zabawek. Tylko poidło i miska z suchym makaronem, żeby nie mogły bić się o lepsze kąski. Samiczki bardzo intensywnie odgradzają się od siebie. Każda wybrała sobie połowę klatki i praktycznie do siebie nie podchodzą. Było kilka aktów podskubywania. Poza tym starsza musi podejść do młodszej, kiedy chce się napić.
Pytanie brzmi: czy mogę zrobić coś jeszcze, czy powinnam może po prostu odpuścić, uzbroić się w cierpliwość i pozwolić im po prostu robić swoje, nawet jeśli w tej chwili tak bardzo się ignorują?
Z miejsca chciałabym zaznaczyć, że czytałam już wszystko, co znalazłam o łączeniu szczurów. Niemniej, jak każdy sam zauważa - łączenie zawsze wygląda inaczej i zależy od szczurzych charakterów. A ja bardzo potrzebuję usłyszeć spersonalizowaną opinię kogoś, kto już się w łączenia bawił.
Trzy dni temu połączyłam około dwuletnią samiczkę ze znacznie młodszą koleżanką. Zdaję sobie sprawę, że trzy dni to jeszcze za mało, żeby stwierdzić czy się polubią. Obawiam się tylko, że mogłam zrobić coś niewłaściwie i właśnie tutaj chciałabym rozwiać swoje wątpliwości czy też najlepiej usłyszeć drobną radę na następne dni.
Pierwsze spotkanie odbyło się na łóżku, po którym starsza samiczka od dawna nie chodziła. Nie wyszło najlepiej. Od razu pobiegły za poduszkę, gdzie starsza zaczęła podskubywać młodszą. W efekcie nowa schowała się w pozostawionym na łóżku transporterze i odganiała od niego starą.
Przekonana, że klatka docelowa jest dość duża, wyczyściłam ją na wszystkie możliwe strony, włącznie z elementami wyposażenia. Pojawiła się także nowa miseczka z jedzeniem, żeby nie było o to bójek. Kiedy teraz o tym myślę, być może nie był to najlepszy wybór, ale dwa dni szczurzyce spędziły w docelowej klatce, spotykając się od czasu do czasu i obwąchując. Oczywiście stara cały czas podskubywała uszy i ogon młodej, a młoda uparcie piszczała za każdym razem. Stawały też na tylnych łapkach i lekko poszturchiwały się przednimi. Polały się jakieś śladowe ilości krwi, ale podejrzewam, że były po prostu efektem gwałtownych reakcji młodszej na to podskubywanie.
Wczoraj pozwoliłam im ostatecznie wybiegać się nieco po łóżku, by następnie przerzucić je na około godzinę do brodzika w łazience. Starsza dość mocno panikowała. Raczej się unikały. Jedynym pozytywnym elementem był moment, kiedy starsza zaczęła wylizywać pastę rybną z futerka młodszej. Niemniej szybko się skończył i obie wróciły do omijania się.
Od wczorajszego wieczoru samice siedzą razem w mniejszej chorobówce bez wyposażenia, pięter, zabawek. Tylko poidło i miska z suchym makaronem, żeby nie mogły bić się o lepsze kąski. Samiczki bardzo intensywnie odgradzają się od siebie. Każda wybrała sobie połowę klatki i praktycznie do siebie nie podchodzą. Było kilka aktów podskubywania. Poza tym starsza musi podejść do młodszej, kiedy chce się napić.
Pytanie brzmi: czy mogę zrobić coś jeszcze, czy powinnam może po prostu odpuścić, uzbroić się w cierpliwość i pozwolić im po prostu robić swoje, nawet jeśli w tej chwili tak bardzo się ignorują?