BARDZO PILNE! [Wrocław] Oddam samca przejawiającego agresję
: sob paź 25, 2014 10:36 pm
[WROCŁAW] - BARDZO PILNE!!!
Oddam szczura przejawiającego agresję - tylko doświadczonemu hodowcy!
Mam taką nietypową sytuację, a mianowicie mój szczur mnie ugryzł.
Jeżeli chodzi o rodzaj ugryzienia było ono ewidentnie z premedytacją, agresywne (mam założonych kilka szwów).
Chciałabym oddać go osobie, która będzie potrafiła sobie poradzić z jego paskudnym (i zarazem cudownym) charakterkiem. Nie chcę go usypiać, to nie jego wina, że tak wyszło. Mogłabym poddać go kastracji, aczkolwiek (z racji tego, że pierwszy raz znajduję się w takiej sytuacji) nie będę potrafiła mu już zaufać i zwyczajnie się go boję. Nie jest to szczur ogólnie agresywny i wiem, że jeśli trafi w doświadczone ręce, to będzie można mu pomóc stać się kochanym szczurkiem.
Jest to samiec 10 miesięczny (dumbo rex, oczka czarne, sierść russian blue), na imię ma -Totoro- (podaję, żeby było się łatwiej połapać w opowieści).
Zaznaczam, że mam dwa szczurki (są braćmi - drugi ma na imię -Parmezan-), są razem u mnie od 2 miesiąca życia (przywiezione w tym samym czasie).
Może zacznę od początku: Parmezan był zawsze bardziej towarzyskim szczurkiem - Totoro był raczej wszędobylskim (aczkolwiek strachliwym), nie interesował go kontakt z człowiekiem. Pracowaliśmy nad oswajaniem go (Totoro) z moim chłopakiem i na dzień dzisiejszy szczurek jest bardziej ciekawski, bardziej do ludzi (w kwestii zainteresowania) niż wcześniej, często wygląda przez otwarte drzwi klatki, żeby poświęcić mu trochę uwagi (oba robią to tak samo). Nie faworyzowałam nigdy żadnego z nich, nie traktowałam inaczej, jak dostawali jedzenie, to w tym samym momencie (lubią sobie wykradać smaczne kąski), obu okazywałam tyle samo miłości. Totoro też oscyluje pomiędzy niechęcią a chęcią do kontaktu - kiedy go głaszczę to rozpłaszcza się jak żaba przyklejając do podłoża, jakby nie chciał być głaskany, aczkolwiek, wygląda to jakby udawał (nie robił tego przekonująco), w efekcie dawał się głaskać, a kiedy zabierałam rękę to szybko wyglądał z klatki jakby chciał więcej.
I w zasadzie nie byłoby się do czego przeczepić z jednym małym "ale". Kiedy puszczam oba szczurki, by sobie pobiegały to zauważyłam, że Parmezan przychodzi do mnie, przytula się, oczywiście też chce się bawić. Totoro z kolei prócz tego, że chce się bawić, rzadko przejawia oznaki towarzyskie (oczywiście to nie znaczy, że czekam aż raczy przyjść się poprzymilać, sama okazuje mu dużo czułości - mówię o jego tendencjach) i ma taką dziwną manierę "podgryzania" (już wyjaśniam szczegóły). Podchodzi, otwiera pyszczek i robi takie "hap!" w palec u nogi/palec u ręki/łokieć/kolano (wybierzcie sobie), po czym czeka na reakcję. To "hap!" nie jest dotkliwe, ale jest na tyle mocne, że boli. Okazuję mu wtedy dominację kładąc go na plecach - I TU CIEKAWE! - robi się z niego całkowicie uległa kluska, jakby wiedział, że zrobił źle, ale kiedy go puszczam, to sytuacja się powtarza (nie od razu). Ostatnio robi "hap!" we wszystkie miejsca, które znajdą się w zasięgu jego pyszczka. Raz próbowałam okazać mu dominację wyrywał się, postanowiłam spróbować drugi raz - z tym samym skutkiem (już wtedy był poddenerwowany), chciałam go chwycić za skórę na karku i wtedy pierwszy raz próbował mnie ugryźć. Zastanawiałam się co zrobiłam źle (nie sztuką jest stwierdzić, że szczur jest agresywny, bo mógł mieć ku temu powód), uznałam, że musiałam wzbudzić w nim poczucie zagrożenia. Później wszelkie próby okazywania dominacji przebiegały pomyślnie.
Dzisiaj kąpałam obu Panów, Totoro przeszedł całą operację mycia bez żadnych zastrzeżeń, nie obraził się jak ostatnio, wszystko było w porządku, był chętny do kontaktu. Jakiś czas później (tego samego dnia) patrzył przez okienko, więc do niego podeszłam, pogłaskałam. On zrobił "hap!" w moją rękę, głaskałam go dalej (przy tym bełkocząc słodko i ciepło brzmiące sylaby bez sensu - lubię bełkotać do szczurków
) i bez żadnego ostrzeżenia (najeżonego futra, odsunięcia się) ugryzł mnie w rękę. Jak udało mi się jakkolwiek zatamować krwawienie to wyciągnęłam Parmezana z klatki (nie mam pewności, że Totoro go nie zaatakuje), po czym pojechałam na ostry dyżur.
Na dany moment Totoro siedzi troszkę napuszony (do przed chwili siedział w tym samym miejscu, w którym doszło do ugryzienia - siedział tam w sumie ok. 5h, teraz przeniósł się na hamaczek), nie przejawia żadnego zainteresowania moją osobą, co uważam za dziwne zachowanie. I to w zasadzie koniec historii.
Kwestia pozycji w stadzie jest dosyć wątpliwa, a mianowicie na początku (do 5 miesiąca życia) Totoro był na czele hierarchii, potem Parmezan i tak jest do dziś. Jeżeli chodzi o kontakt z innymi szczurami to ciężko mi cokolwiek powiedzieć, jak do tej pory się kochały (nie było krwawych bójek), ale nie wiem jak Totoro zareagowałby na szczura spoza małego stadka, którego jest częścią.
Chciałabym jeszcze dodać, że (bardzo sporadycznie) oba szczurkom wycieka czerwona wydzielina z nosa (wyczytałam, że to porfiryna z gruczołu hardera) i że może się wydzielać przy: podrażnieniu dróg oddechowych - Panowie się prześcigują w obsikiwaniu moczem terytorialnym wszystkiego co się da i mimo, że sprzątam im 2-3 razy w tygodniu (mają żwirek), to one po prostu śpią w tych oszczanych szmatkach (które zmieniam co 2 dni), więc to może być powód; inny może być taki, że zrobiło się bardzo zimno i wilgotno z dnia na dzień ostatnimi czasy; jeszcze inny może być taki, że mogą być nosicielami patogenu o nazwie mycoplasma (choroba jest zaraźliwa). Uważam, że warto o tym wspomnieć. Nie byłam z nimi u lekarza - zaczęłam zmieniać częściej hamaczki, szmatki i im sprzątać i zauważyłam, że wydzieliny nie ma (to było w czwartek). Niestety czasu nie mogłam znaleźć i planowałam pójść w poniedziałek do lekarza ich przebadać, ale sytuacja się skomplikowała.
Podkreślam, że sprawa jest BARDZO PILNA, dlatego, że mam prócz dużej klatki, w której jest Totoro, tylko naprawdę malutką klateczkę dla chomika i naprawdę nie chcę musieć tam trzymać Parmezana, bo to będzie dla niego męczarnia. Kiedy jestem w domu, to sobie biega, ale kiedy idę spać, bądź muszę wyjść z domu muszę go tam niestety wsadzić.
Szczurka oddam bez niczego. Mam mały transporterek, ale wydaje mi się, że Totoro jest już na niego zwyczajnie za duży. Mam plastikowe wiaderko z przykrywką, w której można zrobił dziurki (jestem skora do kombinowania, jeśli ktoś też nie ma transporterka). Mogę dać tę małą klatkę po chomiku. Tylko odbiór osobisty, chyba, że ktoś, kto ma zająć się transportem do innego miasta przyjdzie po niego i wyciągnie go z klatki.
Jeżeli nie znajdzie się dom dla niego to będę zmuszona go uśpić, czego naprawdę szczerze nie chcę robić, bo to kochany szczurek, tylko problematyczny i trzeba wiedzieć jak sobie z nim poradzić.
Bardzo proszę o kontakt telefoniczny (881 924 224) - niestety mam niesprawną rękę i odpowiadanie na wszelkie pytania pisemnie byłoby katorgą i zajęło wieki.
PROSZĘ, POMÓŻCIE!
Oddam szczura przejawiającego agresję - tylko doświadczonemu hodowcy!
Mam taką nietypową sytuację, a mianowicie mój szczur mnie ugryzł.
Jeżeli chodzi o rodzaj ugryzienia było ono ewidentnie z premedytacją, agresywne (mam założonych kilka szwów).
Chciałabym oddać go osobie, która będzie potrafiła sobie poradzić z jego paskudnym (i zarazem cudownym) charakterkiem. Nie chcę go usypiać, to nie jego wina, że tak wyszło. Mogłabym poddać go kastracji, aczkolwiek (z racji tego, że pierwszy raz znajduję się w takiej sytuacji) nie będę potrafiła mu już zaufać i zwyczajnie się go boję. Nie jest to szczur ogólnie agresywny i wiem, że jeśli trafi w doświadczone ręce, to będzie można mu pomóc stać się kochanym szczurkiem.
Jest to samiec 10 miesięczny (dumbo rex, oczka czarne, sierść russian blue), na imię ma -Totoro- (podaję, żeby było się łatwiej połapać w opowieści).
Zaznaczam, że mam dwa szczurki (są braćmi - drugi ma na imię -Parmezan-), są razem u mnie od 2 miesiąca życia (przywiezione w tym samym czasie).
Może zacznę od początku: Parmezan był zawsze bardziej towarzyskim szczurkiem - Totoro był raczej wszędobylskim (aczkolwiek strachliwym), nie interesował go kontakt z człowiekiem. Pracowaliśmy nad oswajaniem go (Totoro) z moim chłopakiem i na dzień dzisiejszy szczurek jest bardziej ciekawski, bardziej do ludzi (w kwestii zainteresowania) niż wcześniej, często wygląda przez otwarte drzwi klatki, żeby poświęcić mu trochę uwagi (oba robią to tak samo). Nie faworyzowałam nigdy żadnego z nich, nie traktowałam inaczej, jak dostawali jedzenie, to w tym samym momencie (lubią sobie wykradać smaczne kąski), obu okazywałam tyle samo miłości. Totoro też oscyluje pomiędzy niechęcią a chęcią do kontaktu - kiedy go głaszczę to rozpłaszcza się jak żaba przyklejając do podłoża, jakby nie chciał być głaskany, aczkolwiek, wygląda to jakby udawał (nie robił tego przekonująco), w efekcie dawał się głaskać, a kiedy zabierałam rękę to szybko wyglądał z klatki jakby chciał więcej.
I w zasadzie nie byłoby się do czego przeczepić z jednym małym "ale". Kiedy puszczam oba szczurki, by sobie pobiegały to zauważyłam, że Parmezan przychodzi do mnie, przytula się, oczywiście też chce się bawić. Totoro z kolei prócz tego, że chce się bawić, rzadko przejawia oznaki towarzyskie (oczywiście to nie znaczy, że czekam aż raczy przyjść się poprzymilać, sama okazuje mu dużo czułości - mówię o jego tendencjach) i ma taką dziwną manierę "podgryzania" (już wyjaśniam szczegóły). Podchodzi, otwiera pyszczek i robi takie "hap!" w palec u nogi/palec u ręki/łokieć/kolano (wybierzcie sobie), po czym czeka na reakcję. To "hap!" nie jest dotkliwe, ale jest na tyle mocne, że boli. Okazuję mu wtedy dominację kładąc go na plecach - I TU CIEKAWE! - robi się z niego całkowicie uległa kluska, jakby wiedział, że zrobił źle, ale kiedy go puszczam, to sytuacja się powtarza (nie od razu). Ostatnio robi "hap!" we wszystkie miejsca, które znajdą się w zasięgu jego pyszczka. Raz próbowałam okazać mu dominację wyrywał się, postanowiłam spróbować drugi raz - z tym samym skutkiem (już wtedy był poddenerwowany), chciałam go chwycić za skórę na karku i wtedy pierwszy raz próbował mnie ugryźć. Zastanawiałam się co zrobiłam źle (nie sztuką jest stwierdzić, że szczur jest agresywny, bo mógł mieć ku temu powód), uznałam, że musiałam wzbudzić w nim poczucie zagrożenia. Później wszelkie próby okazywania dominacji przebiegały pomyślnie.
Dzisiaj kąpałam obu Panów, Totoro przeszedł całą operację mycia bez żadnych zastrzeżeń, nie obraził się jak ostatnio, wszystko było w porządku, był chętny do kontaktu. Jakiś czas później (tego samego dnia) patrzył przez okienko, więc do niego podeszłam, pogłaskałam. On zrobił "hap!" w moją rękę, głaskałam go dalej (przy tym bełkocząc słodko i ciepło brzmiące sylaby bez sensu - lubię bełkotać do szczurków

Na dany moment Totoro siedzi troszkę napuszony (do przed chwili siedział w tym samym miejscu, w którym doszło do ugryzienia - siedział tam w sumie ok. 5h, teraz przeniósł się na hamaczek), nie przejawia żadnego zainteresowania moją osobą, co uważam za dziwne zachowanie. I to w zasadzie koniec historii.
Kwestia pozycji w stadzie jest dosyć wątpliwa, a mianowicie na początku (do 5 miesiąca życia) Totoro był na czele hierarchii, potem Parmezan i tak jest do dziś. Jeżeli chodzi o kontakt z innymi szczurami to ciężko mi cokolwiek powiedzieć, jak do tej pory się kochały (nie było krwawych bójek), ale nie wiem jak Totoro zareagowałby na szczura spoza małego stadka, którego jest częścią.
Chciałabym jeszcze dodać, że (bardzo sporadycznie) oba szczurkom wycieka czerwona wydzielina z nosa (wyczytałam, że to porfiryna z gruczołu hardera) i że może się wydzielać przy: podrażnieniu dróg oddechowych - Panowie się prześcigują w obsikiwaniu moczem terytorialnym wszystkiego co się da i mimo, że sprzątam im 2-3 razy w tygodniu (mają żwirek), to one po prostu śpią w tych oszczanych szmatkach (które zmieniam co 2 dni), więc to może być powód; inny może być taki, że zrobiło się bardzo zimno i wilgotno z dnia na dzień ostatnimi czasy; jeszcze inny może być taki, że mogą być nosicielami patogenu o nazwie mycoplasma (choroba jest zaraźliwa). Uważam, że warto o tym wspomnieć. Nie byłam z nimi u lekarza - zaczęłam zmieniać częściej hamaczki, szmatki i im sprzątać i zauważyłam, że wydzieliny nie ma (to było w czwartek). Niestety czasu nie mogłam znaleźć i planowałam pójść w poniedziałek do lekarza ich przebadać, ale sytuacja się skomplikowała.
Podkreślam, że sprawa jest BARDZO PILNA, dlatego, że mam prócz dużej klatki, w której jest Totoro, tylko naprawdę malutką klateczkę dla chomika i naprawdę nie chcę musieć tam trzymać Parmezana, bo to będzie dla niego męczarnia. Kiedy jestem w domu, to sobie biega, ale kiedy idę spać, bądź muszę wyjść z domu muszę go tam niestety wsadzić.
Szczurka oddam bez niczego. Mam mały transporterek, ale wydaje mi się, że Totoro jest już na niego zwyczajnie za duży. Mam plastikowe wiaderko z przykrywką, w której można zrobił dziurki (jestem skora do kombinowania, jeśli ktoś też nie ma transporterka). Mogę dać tę małą klatkę po chomiku. Tylko odbiór osobisty, chyba, że ktoś, kto ma zająć się transportem do innego miasta przyjdzie po niego i wyciągnie go z klatki.
Jeżeli nie znajdzie się dom dla niego to będę zmuszona go uśpić, czego naprawdę szczerze nie chcę robić, bo to kochany szczurek, tylko problematyczny i trzeba wiedzieć jak sobie z nim poradzić.
Bardzo proszę o kontakt telefoniczny (881 924 224) - niestety mam niesprawną rękę i odpowiadanie na wszelkie pytania pisemnie byłoby katorgą i zajęło wieki.
PROSZĘ, POMÓŻCIE!
