przysadkowiec - łączenie z obcymi szczurami tak, czy nie?
: sob maja 16, 2015 5:25 pm
Cześć,
miesiąc temu okazało się, że mój Borsuk choruje na przysadkę i na samym początku choroby zanim leki zaczęły działać miałam okazję się przekonać co ta choroba jest nam w stanie zaoferować... W najgorszym tygodniu było tak źle, że oddzieliłam go od drugiego szczura, bo potrafił mało delikatnie przejść po leżącym koledze dodatkowo mocno go obwąchując, bo może na brodzie u chorego jeszcze uda się znaleźć trochę pysznego jedzenia...
Ostatnio jest u nas stabilnie i coraz bardziej zastanawiam się nad towarzyszem dla moich smrodów, bo odkąd Borsuk zaczął chorować i dostawać pyszne, wysokokaloryczne jedzenie (Gapa-nasz samiec alfa jest na diecie) Gapa zrobił się bardziej nerwowy. Pojawiła się porfiryna, i czkawki od czasu do czasu jak brałam go na kolana do głaskania, co wcześniej nigdy nie miało miejsca.(Serce było badane u Pani Jóźwik ze zwierzętarni, bo jak byłam z Borsukiem wzięłam ich razem). Teraz wszystko się uspokoiło, ale boję się co będzie jak u Borsuka się pogorszy. Dodam tylko, że jestem świadoma, że Gapa jako alfa nie będzie tolerował faworyzowania Borsuka i stosuję najróżniejsze sztuczki, żeby Gapa nie wyczuł i nie widział, że Borsuk je coś innego niż on, co oczywiście nie jest takie proste mimo.
W każdym razie chciałam się zapytać bardziej doświadczonych osób, czy nowy towarzysz w naszym przypadku to dobry pomysł? Czy powinnam sobie odpuścić, bo stres w naszym przypadku jest zabroniony i poczekać, aż będzie pora na nowego towarzysza, bo z jednej strony obmyśliłam genialny plan jak to zrobić w miarę bezstresowo (oczywiście nie wszystko da się przewidzieć, ale myślałam o baaardzo powolnym łączeniu, bo mam drugą klatkę), a z drugiej strony czytałam, że każdy kontakt obcych szczurów jest sytuacją stresową (czy to prawda, że gorzej na siebie reagują szczury przeciwnych płci? bo moi chłopcy bezjajkowi i myślałam o dziewczynkach/dziewczynce, żeby nie było takich jaj jak miałam z nimi jak przechodzili burzę hormonalną, a gdzieś mi mignęło, że kontakt obcych szczurów jest sytuacją stresową, szczególnie płci przeciwnej (czy to bardziej chodziło, że by chcieli, a nie mogą, bo pozamykani w klatkach?;))), tym bardziej, że szczury mają już ok 1,5 roku i nigdy nie miały kontaktu z innymi szczurami i Gapa zacznie mi ustawiać nowe bidulki i przez to jeszcze bardziej się denerwować nową sytuacją.
Jeszcze jedno głupie pytanie dla osób z Łodzi, czy ktoś z samiczkami nie chciałby mi dać jakiejś "śmierdzącej" szmatki ze swojej klatki, tak tylko, żeby sprawdzić jaka będzie reakcja u moich chłopaków?
pozdrawiam Ania:)
miesiąc temu okazało się, że mój Borsuk choruje na przysadkę i na samym początku choroby zanim leki zaczęły działać miałam okazję się przekonać co ta choroba jest nam w stanie zaoferować... W najgorszym tygodniu było tak źle, że oddzieliłam go od drugiego szczura, bo potrafił mało delikatnie przejść po leżącym koledze dodatkowo mocno go obwąchując, bo może na brodzie u chorego jeszcze uda się znaleźć trochę pysznego jedzenia...
Ostatnio jest u nas stabilnie i coraz bardziej zastanawiam się nad towarzyszem dla moich smrodów, bo odkąd Borsuk zaczął chorować i dostawać pyszne, wysokokaloryczne jedzenie (Gapa-nasz samiec alfa jest na diecie) Gapa zrobił się bardziej nerwowy. Pojawiła się porfiryna, i czkawki od czasu do czasu jak brałam go na kolana do głaskania, co wcześniej nigdy nie miało miejsca.(Serce było badane u Pani Jóźwik ze zwierzętarni, bo jak byłam z Borsukiem wzięłam ich razem). Teraz wszystko się uspokoiło, ale boję się co będzie jak u Borsuka się pogorszy. Dodam tylko, że jestem świadoma, że Gapa jako alfa nie będzie tolerował faworyzowania Borsuka i stosuję najróżniejsze sztuczki, żeby Gapa nie wyczuł i nie widział, że Borsuk je coś innego niż on, co oczywiście nie jest takie proste mimo.
W każdym razie chciałam się zapytać bardziej doświadczonych osób, czy nowy towarzysz w naszym przypadku to dobry pomysł? Czy powinnam sobie odpuścić, bo stres w naszym przypadku jest zabroniony i poczekać, aż będzie pora na nowego towarzysza, bo z jednej strony obmyśliłam genialny plan jak to zrobić w miarę bezstresowo (oczywiście nie wszystko da się przewidzieć, ale myślałam o baaardzo powolnym łączeniu, bo mam drugą klatkę), a z drugiej strony czytałam, że każdy kontakt obcych szczurów jest sytuacją stresową (czy to prawda, że gorzej na siebie reagują szczury przeciwnych płci? bo moi chłopcy bezjajkowi i myślałam o dziewczynkach/dziewczynce, żeby nie było takich jaj jak miałam z nimi jak przechodzili burzę hormonalną, a gdzieś mi mignęło, że kontakt obcych szczurów jest sytuacją stresową, szczególnie płci przeciwnej (czy to bardziej chodziło, że by chcieli, a nie mogą, bo pozamykani w klatkach?;))), tym bardziej, że szczury mają już ok 1,5 roku i nigdy nie miały kontaktu z innymi szczurami i Gapa zacznie mi ustawiać nowe bidulki i przez to jeszcze bardziej się denerwować nową sytuacją.
Jeszcze jedno głupie pytanie dla osób z Łodzi, czy ktoś z samiczkami nie chciałby mi dać jakiejś "śmierdzącej" szmatki ze swojej klatki, tak tylko, żeby sprawdzić jaka będzie reakcja u moich chłopaków?
pozdrawiam Ania:)