Strona 1 z 1

Arczi [*]

: śr gru 23, 2015 10:40 am
autor: Eliza62
Wczoraj odszedł mój Arczi ♥ Jeszcze dzień wcześniej nic mu nie było, miał się świetnie... Wczoraj rano było wszystko dobrze, ale kiedy wróciłam że szkolnej wigilii, młody trząsł się i był jakby nieobecny. Poszturchałam go trochę i się ocknął, przestał się trząść. Koło 16-17 zauważyła że siedział z łapką zacisniętą na prętach od klatki, wzięłam go na ręcę... Był cały zimny, nie ruszał się, był jakby sparaliżowany, ale oddychał. Widziałam jak cierpi, nie mógł nawet zamknąć oczu...
A ja nie mogłam nic zrobić... Trzymałam go i głaskałam, i wyczułam na jego brzuszku sporego guza, wielkości piłeczki pingpongowej. Zobaczyłam też że miał zaschniętą krew i jakiś białawy i brązowawy śluz na pyszczku.. Odłożyłam go do klatki, chciałam zmierzyć mu temperaturę, ale był tak zimny że termometr nie chciał zmierzyć mu temperatury w żadnym miejscu, oprócz tego guza na którym było 32°. Kilka godzin później był trochę cieplejszy i mniej sztywny, ale nadal widziałam jak się męczy. Pół godziny później wziął swój ostatni oddech i zasnął, ale tym razem na zawsze...

Arczak chorował na mykoplazmowe zapalenie płuc, dlatego mieszkał w klatce sam. Miał też coś z zatokami, strasznie cuchnęły, weterynarz nie miał pojęcia czemu, Arczi miał dopiero kilka miesięcy, urodził się jakoś w maju-kwietniu, koleżanką mojej mamy wzięła go z zoologicznego, ale gdy zobaczyła że nie przestawał kichać postanowiła wypuścić go w parku na pewną śmierć. Dzień czy dwa wcześniej odeszła moja ukochana Mika, więc postanowiłam zabrać Arczaka od niej.

Czy ktoś wie co mogło mu być? Dlaczego umarł?

Re: Arczi [*]

: pn lut 01, 2016 2:30 pm
autor: unipaks
Przykro mi... :(
Dla Arcziego [*]