Natasza
: sob sie 27, 2005 8:37 am
To wprawdzie nie szczurek, ale świnka - jednak była dla mnie bliska. Była prosiaczkiem mojej mamy, zabrana z domu, gdzie o nią nie dbano...prawdopodobnie chorowała na zapalenie mięśni i miała niedowład nóżek tylnich i została kaleką do końca życia. Dopiero u mamy zaczęła dochodzić do siebie, przytyła i nabrała ciałka, ale nie chciała chodzić, nóżki ciągnęła za sobą - biedne maleństwo, gdyby była od razu leczona u tamtych ludzi, nie doszło by do tego...:-(
Kilka dni temu nastąpił nawrót choroby, coraz mniej jadła i zaczęła ciężko oddychać...miałam z nią dzisiaj jechać do weta, ale nie zdąrzyłam...odeszła w nocy...mama znalazła ją leżącą już spokojnie w swojej kuwecie...
Mam nadzieję, że teraz biega radosna po drugiej stronie tęczy z innymi świnkami...radosna...zdrowa... :sad2:
[']['][']
Kilka dni temu nastąpił nawrót choroby, coraz mniej jadła i zaczęła ciężko oddychać...miałam z nią dzisiaj jechać do weta, ale nie zdąrzyłam...odeszła w nocy...mama znalazła ją leżącą już spokojnie w swojej kuwecie...
Mam nadzieję, że teraz biega radosna po drugiej stronie tęczy z innymi świnkami...radosna...zdrowa... :sad2:
[']['][']