Epi :(
: śr lis 23, 2005 8:46 am
Wczoraj byłam u weta. Martwiłam się o nią. Miała niedowład łapek, była jak szkielecik, nic nie jadła, oczy wyłupiaste, przewracała się. Myślałam, że po prostu się starzeje. Wet powiedział, że jest odwodniona mimo, że miała poidełko w klatce. Chya nie miała siły nawet pić a ja tego nie zauważylam. Nie wiem jak mogłam. Dał jej najpierw zastrzyk w jedną łapkę, w drugą. A potem powiedział, ze jeszcze antybiotyk w szyje. I ona upadła. Przestraszyłam się a wet mowi ze to normalne, że to tylko szok, ze strachu. Mówił, że jest strasznie słaba itd. Na koniec jeszcze ruszała ogonkiem...
Nigdy nie zapomne jak uciekała jesli w ogole mozna mowic o ucieczce. Była tak slaba ze po prostu chowała sie w moim rekawie.
A teraz... Mam wyrzuty sumienia. Bo gdybym nie poszła do weta... Ale z drugiej strony miała juz 3 lata. Może to bylo nieuniknione. Może byla za slaba, laku za duzo. Może umarla ze strachu, z bolu... Nie wiem...
Patrze na pustą klatke i płaczę. Może faktycznie ja zawiniłam...
[']['][']
Nigdy nie zapomne jak uciekała jesli w ogole mozna mowic o ucieczce. Była tak slaba ze po prostu chowała sie w moim rekawie.
A teraz... Mam wyrzuty sumienia. Bo gdybym nie poszła do weta... Ale z drugiej strony miała juz 3 lata. Może to bylo nieuniknione. Może byla za slaba, laku za duzo. Może umarla ze strachu, z bolu... Nie wiem...
Patrze na pustą klatke i płaczę. Może faktycznie ja zawiniłam...
[']['][']