Strona 1 z 1

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 10:03 am
autor: szczurkowa_pani
:( Dziś mój tuptuś ma (CHYBA) drugą operację... tłuszczak który urósł po ostatniej operacji w ciagu dwoch dni osiągnął rozmiar mandarynki. On ma prawie 2 lata, jest pełen sił, ma apetyt itd... no ale ten guz ktory widać przeszkadza mu już w chodzeniu , myciu...
Boje sie,ze lekarz powie, że guz już jest nieoperacyjny (no wlasnie kiedy lekarz moze tak powiedziec??), lub jeśli operacja sie obedzie- ze tuptus nie wybudzi sie z narkozy.. :( Czy znacie przypadek że starszy szczur przezył operacje i żył sobie jeszcze troche???
Prosze,odpiszcie szybko,...niedługo wyjezdzam, a umieram ze strachu ,tak bardzo go kocham.

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 10:58 am
autor: Nisia
Ja bym poszła do lekarza. Bo tylko on odpowie Ci na pytanie, czy guz jest operacyjny. A fakt, jak zniesie narkozę to chyba zależy przede wszystkim od stanu serca.
Niech lekarz się wypowie, a potem sie zastanowisz ;)

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 11:00 am
autor: szczurkowa_pani
wiesz nisiu trylko tu nie ma co sie zastanawiać..guz rośnie z godziny na godzine własciwie... jest ogromny.nawet nie wyobrazasz sobie jak wielki...Podejme ryzyko- dziś. Szczurek jest 'na głodzie' żeby mogli go dzisiaj zoperować :( boje sie.

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 11:06 am
autor: Nisia
No to biegiem do weta (nad tym to chyba nigdy nie ma co się zastanawiać). Nie wiem jak Ty, ale u mnie zastanawianie sie nad problemem "operować, czy nie" odbywa sie w try miga u weta podczas badania ;) Ale ja taka pryndka jestem....

Zresztą, ja do weta chodze nie tylko dla szczurka - również dla siebie. Żeby mnie uspokoił, żebym zobaczyła, że ogonek jest w dobrych rękach (a jak nie zobaczę - pędem do innego), żebym nie musiała ryczeć przy klatce...

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 11:13 am
autor: szczurkowa_pani
Ufam mojemu wetowi...to pierwszy lekarz który na widok szczurka nie krzyknął "ŁAOO SZCZUR!!!!!" tylko stwierdził "nooo spójrz na wujcia" heh.
Ostatnio byłam u innego weta z kotem,bo potrzebował szybkiej reakcji (zapalenie pęcherza) a ten moj jest 20km ode mnie...
no i spytałam o szczura. A jego odpowiedź?? "Uśpić, to i tak wszystko laboratoryjne,to bedzie chorować i siać zaraze. uśpić"
NO KURDE MYSLAŁAM ZE ZABIJE.

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 11:34 am
autor: Nisia
Ja ostatnio zaufałam Bieleckiemu. Jak zobaczyłam jak jest pewny w tym co robi, co dawkuje i co diagnozuje. A do tego jak usłyszałam opinie innych ludzi o nim... A poza tym przyjmuje bliżej mnie od Wojtyś...
I tak już chyba nam zostanie.

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 1:52 pm
autor: krwiopij
zapytaj weta o serce... u psow ponoc czeste jest, ze narkoza powoduje przerost miesnia sercowego... u szczurow podobnie... i prawdopodobnie wlasnie po dwoch zabiegach pod narkoza moja nadia (szczur) ma chore serduszko... wyszlo to na jaw przypadkiem, na rtg sylwetka serca byla znacznie powiekszona... mala do konca zycia musi byc na lekach...

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 4:25 pm
autor: szczurkowa_pani
Już po operacji. tuptuś żyje...uff..ale guz okazał się nie tłuszczakiem, a czymś znacznie gorszym...czy dawać na histopatologie go?? co to zmieni???
Tuptulek sie wybudził,jest oczywiscie naćpany,ale przytomny. Guz wyrastał z jamy brzusznej,co nie rokuje dobrze...ale to była jedyna szansa na przedłużenie jego życia i komfortu życia,tak wiec nie żałuje, choć teraz chce mu dawać tylko to co dla niego najlepsze.
ESTI, spytam ponownie- jakie leki dajesz szczurkowi, na co??

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 5:36 pm
autor: sue
to sie ciesze ze sie wybudził :) na szczęście.

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 8:46 pm
autor: ESTI
szczurkowa_pani odpisalam Ci w tamtym temacie. ;)

[OPERACJA] kolejna i zwiazane z tym ryzyko

: śr gru 21, 2005 10:49 pm
autor: szczurkowa_pani
azaaa chciałabym zaznaczyć, że uwazam iż wet sie myli w kwestii, że guz pochodzi z jamy brzusznej... bo gdy był malutki mogłam go całego chwycić palcami i czulam,ze jest pod skorą... uwazam więc że urósł tak mocno ze zaczał sie kierować w kierunku jamy brzusznej... zaraz spradze esti