Dzisiaj mija 7 miesi?cy...
: ndz sty 15, 2006 8:34 pm
Szczuras ten został znaleziony na mazurach pod szkołą w plastikowym pojemniku. Koleżanki mojej kuzynki kłóciły się, kto go weźmie. Jedna z nich po kłótni zabrała go do domu, mieszkała w bloku, w tej samej klatce co moja kuzynka. Niby wszystko było super, jednak duża ilość gryzoni w mieszkaniu oraz młodszy brat który ciągnął szurka za skórę spowodowała oddanie Leonka (z poprzedniego domu Stiuard Malutki, czy jak to się pisze). Matka tej dziewczyny przyszła do mieszkania mojej kuzynki i spytała, czy nie chcielibyśmy go wziąść. Stiu narobił na fotel kuzynki i był taki śmieszny...byłam zauroczona, pozatym od dawna pragnełam mieć szczura, no i zgodziliśmy się. Leoś jechał prawie 12 godzin (z mazur aż na lubelszczyznę) i troszkę ospały trafił do mojego domu. Miał grzybice (poprzednia właścielka była na oględzinach u weta po znalezieniu) i moim zdaniem to było powodem wywalenia pod szkołę. Niestety był bardzo strachliwy, przy kontaktach z ludźmi robił pod siebie . Mimo wszystko był spokojny, nie bał się niczego oprócz ludzi (można domyslać się jaka była jego poprzednia historia). W zimie "otworzyl" mu się brzuch... dziura odsłaniała wnętrzności przysłonięte "pajęczynką" z błony. Po szybkiej interwencji, opatrunkach i masciach zagoiło się w niesamowitym tępie. Prawdopodobnie był to nowotwór albo rak(?). No i żył tak Stiuard (a raczej Leon) aż do czerwca. Wszystko było ok, jadł tyle ile trzeba. W moje urodziny (!) rano przyszłam dać mu jeść. Nie wiedziałam czemu się nie ruszał, po chwili zauważyłam, że nie oddycha...
Ciesze się, że odszedł przez sen i nie męczył się prawdopodobnie było to serce, niewiadomo ile miał lat, u mnie był rok a u tej dziewczyny też rok, gdy był pod szkołą był już dorosły (może rok, lub dwa). Zasnął i bez cierpienia odszedł z tego świata. Była to moim zdaniem wymarzona śmierć, bez bólu i stresu.
Dzisiaj mija 7 miechów, od kiedy nie ma Ciebie na tym świecie. Dla Ciebie, Leoś (*). Kocham Cię, mój mały, kochany szczurku...
Ciesze się, że odszedł przez sen i nie męczył się prawdopodobnie było to serce, niewiadomo ile miał lat, u mnie był rok a u tej dziewczyny też rok, gdy był pod szkołą był już dorosły (może rok, lub dwa). Zasnął i bez cierpienia odszedł z tego świata. Była to moim zdaniem wymarzona śmierć, bez bólu i stresu.
Dzisiaj mija 7 miechów, od kiedy nie ma Ciebie na tym świecie. Dla Ciebie, Leoś (*). Kocham Cię, mój mały, kochany szczurku...