Strona 1 z 1

Zawsze b?d? pami?ta?...

: ndz sty 15, 2006 11:27 pm
autor: moniaaa
Ponad miesiąc temu Stefcia przeżyła operację wycięcia dość dużego nowotworu. Była bardzo dzielna. Czas po zabiegu bardzo nas zbliżył do siebie, spędzałyśmy razem więcej czasu niż kiedykolwiek wcześniej. Była cudowna, zaczełam istnieć dla niej, a nie ona dla mnie...
Po jakimś czasie chciałam zapewnić jej towarzystwo, niestety pierwsze spotkanie zakończyło się fiaskiem i kilkoma rankami, z których później zrobiły się ropnie. Wet nie chciał podjąć się zabiegu oczyszczania, o ponownej narkozie nie było mowy. Smarowałyśmy się maściami i chodziłyśmy na zastrzyki. Nie powiem, żeby się polepszało... W czwartek, 12-tego zaczęła być jakaś nieswoja. W pustym pokoju zastałam ją najeżoną, jak do walki (?!). Pogłaskałam, ale widząc, że jest osłabiona nie chciałam jej wyciągać z klatki. Przemknęło mi przez myśl, że może jak się prześpi to będzie jej lepiej. Było już tylko gorzej. Następnego dnia rano zastałam ją z bardzo przyspieszonym oddechem i na wpół przymkniętymi oczami. Była bardzo słaba, poruszała się bardzo powoli. Poszłyśmy do weta, nie był pewien, co to może być. W trakcie dwugodzinnej obserwacji podał jej jakieś płyny i zastrzyk osłonowy. "Najprawdopodobniej nawrót nowotworu."
W sobotę, 14-stego, po przebudzeniu podeszłam do klatki. Leżała na samym środku, nie ruszała się, oddychała już coraz wolniej. Pogłaskałam, porozmawiałam do niej... poszłam się ubrać. Wróciłam po chwili, zaczęłam ją głaskać znów, a jej oddechy były coraz to rzadsze. Kilka ostatnich było połączonych z jakimś automatycznym uniesieniem głowy do góry. Zrozumiałam, że czekała by się ze mną pozegnać. Nie położyła się w jakimś zakamarku klatki (a jest ich mnóstwo), czy też w domku, tylko na środku, tak żebym na pewno ją zauważyła i się z nią pożegnała.
Jak już przestała oddychać wyciągnęłam jej ciałko, żeby móc ją jeszcze ostatni raz pogłaskać...
Mama odciągnęła mnie od martwej szurci prawie siłą, zrobiłam jej trumienkę z jej ulubionego balkoniku i dzisiaj została zakopana w zmarzniętej ziemi...

* * *

Zawsze będę o Tobie pamiętać Stefciu i zawsze będę Cię kochać, moje Maleństwo... [*] [*] [*]

* * *

Słyszałam, że wszystkie stworzenia Boże idą do nieba, cieszę się, że teraz będzie jej lepiej...

Zawsze będę pamiętać...

: ndz sty 15, 2006 11:43 pm
autor: Lulu
wspolczuje :-(

['] dla Stefci

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 12:00 am
autor: Quasia
Bardzo Ci współczuję, wczoraj również pożegnałam mojego maleńkiego przyjaciela :-(

Dla Stefci [*] [*] [*]

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 1:09 am
autor: ESTI
Niezwykle wspoczuje straty...trzymanie kciukow nie pomoglo...:(
[']['][']

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 8:15 am
autor: Zirrael
Bardzo mi przykro... trzymaj się cieplutko ['][']['] dla Stefci...

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 11:32 am
autor: limba
Tak mi strasznie przykro. Trzymaj sie cieplutko ..
['][']['] Stefcia

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 1:09 pm
autor: moniaaa
ehh... szkoda, że dopiero po stracie zauważa się, czym są dla nas te maleństwa :-(

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 4:29 pm
autor: Fufcia
buuu psykro mi :( .... [*] dla Stefci ... teraz juz nic ja nie boli i bawi z wszytskimi szczurkami :)

Zawsze będę pamiętać...

: pn sty 16, 2006 7:07 pm
autor: Dona
['] dla Stefci :(