Strona 1 z 2

Śmianie się z weterynarza

: pn sty 28, 2013 12:18 am
autor: goldog
Mam pewien problem. Posiadam od niedawna dwa cudowne dumbosy. Rodziców mam jako-tako uszczurawionych. Jedynym problemem jest to, że śmieją się, kiedy tylko wspominam im, że ze szczurami też trzeba chodzić do weterynarza. Mama nie rozumie jak można poczuć więź ze szczurem i oczywiście ta stała gadka "leczenie szczura jest droższe od nowego szczura". Oczywiście jeśli będzie taka potrzeba, biorę transporter i sama ruszam do weterynarza, chodzi mi tylko o to, jak przemówić do rodziców, że szczury są też rodziną i weterynarz do gryzoni to nic dziwnego? ;)

Pozdrawiam wszystkich! ;D

Re: Śmianie się z weterynarza

: pn sty 28, 2013 2:01 am
autor: saszenka
Ja osobiście spotkałam się raz z podobną postawą, ale ze strony weterynarza, do którego lata świetlne temu poszłam z chomikiem. Problem polega na tym, że Ty sama nie zmienisz drugiego człowieka. Możesz jedynie sprawić, by zechciał się samemu zastanowić nad czymś i wyciągnąć wnioski inne niż dotychczasowe. Po prostu traktuj swoje szczurki odpowiedzialnie, pokaż rodzicom, że są dla Ciebie czymś/kimś więcej niż zabawką, że się z nimi bawisz i opiekujesz, zależy Ci na nich nie tylko gdy są wesołe i pocieszne, ale też gdy mają problem z rozwolnieniem, łupieżem czy wszołami, że jesteś gotowa na pewne wyrzeczenia dla nich (np nie pójdę dziś na imprezę, bo mam szczurka po operacji i pilnuję szwów). Może dotrze do nich, że to zwierzątko czuje, jest dla kogoś ważne, jest dla Ciebie ważne :) A jak nie... to nie warto zawracać sobie tym głowy, weź po prostu olej i nie przejmuj się ;)

Re: Śmianie się z weterynarza

: pn sty 28, 2013 8:07 am
autor: noovaa
"To że taki zwierzak kosztuje 10zł wcale nie znaczy że właśnie tyle jest warte jego życie" - to powiedziałam kiedyś swojej mamie jak zdumiona była że wydałam na weta 200zł i to za szczura który i tak nie przeżył.

"Jest Pani hipokrytką, to obrzydliwe stworzenie to również stworzenie boskie, tak samo jak Pani paskudny kot i tak samo zasługuje na dobrą opiekę, zdrowie, szczęście i życie" - to powiedziałam na pewnej babci która zwytykała mi paskudne i obrzydliwe stworzenie w poczekalni u weterynarza, bo nie do pomyślenia jest że jej kot musi czekać bo jakimś szczurem wcześniej się lekarz zajmie.

Kilka razy zdarzyło mi się również stwierdzić że na przyjaciołach się nie oszczędza.

Re: Śmianie się z weterynarza

: pn sty 28, 2013 11:36 am
autor: Hanka&Medyk
Ja bym dodała, że ich życie zbyt krótkie, żeby nie dawać im szansy przeżyć go w szczęściu i zdrowiu.

Re: Śmianie się z weterynarza

: pn sty 28, 2013 11:50 am
autor: Paul_Julian
Dzieci można mieć za darmo, a też się na nich nie oszczędza. A jak umrą, to pozytku tez nie ma.

Brutalne, ale życiowe.

Re: Śmianie się z weterynarza

: śr lut 06, 2013 11:08 pm
autor: szczurmyś
up racja


Jesteśmy winni zwierzętom leczenie i jak najlepszą opiekę, skoro wzięliśmy je do domu. :)


spoko, ja bede wetem od szczurków ;)

Re: Śmianie się z weterynarza

: pt lut 08, 2013 10:58 am
autor: Tequila1.1
Moja rodzina uważa mnie za świruskę, że myszy targałam po weterynarzach jak były chore :D Oni są zdania, że powinnam je otruć, żeby oni mieli spokój :'( Próbowałam tłumaczyć, ale cóż... Rodziny nie zmienisz :) i tak się dziwię, że pozwolili mi przytargać kolejne gryzonie, gdy już miałam zaplanowane oddanie myszki w dobre ręce. I tak powstanie moje stadko :P

Re: Śmianie się z weterynarza

: pt lut 15, 2013 1:48 pm
autor: Wikunia
Tak, ludzie są okrutni...jak bym widziała moją babcię. Ona również uważa że jak w ogóle takie coś mogę trzymać w domu, a pójście do weterynarza to w ogóle nie do pomyślenia :/ Nawet się wtedy nie odzywam i ją olewam, bo głupiemu nie wytłumaczysz że nawet tak małe stworzenia mają uczucia.
Ale za to moja mama jak tylko widzi małego strupka u któregoś to od razu każe mi biec z nimi do weta. I za to ją szanuję, że rozumie mnie, że one są ważne dla mnie, prawie jak dzieci :P

Re: Śmianie się z weterynarza

: pt lut 15, 2013 6:08 pm
autor: kalinda
Może to też kwestia czasu. Moja rodzina jak się dowiedziała parę lat temu, że mam szczurki pytała - czemu nie kot czy pies? Odnośnie weta też na początku coś mówili, ale szybko przestali - i też im zaczęło zależeć. Teraz jak mama do mnie dzwoni to pyta o swoje "wnuczki"? ;) Jedynie ciężkie jest dla nich to - co chyba dla każdego z nas, że Ogonki żyją tak krótko. I szkoda też im mnie jak się zaczynam przejmować, gdy coś jest nie tak i biegam do weta.
Z kolei w pracy słyszałam czasem komentarz, że taniej wyszedłby mnie nowy szczur. :o Ale takie rzeczy zostawiam bez komentarza i to wystarcza. ;)

Re: Śmianie się z weterynarza

: pt lut 15, 2013 6:09 pm
autor: kalinda
A jeszcze jedno - ostatnio mama powiedziała mi, że jej koleżanka też miała szczura i jak zaczął chorować to nic z tym nie robiła, bo "w naturze muszą sobie radzić same". Dla mnie i mojej mamy był to SZOK! Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam.

Re: Śmianie się z weterynarza

: sob lut 23, 2013 9:02 pm
autor: Ptaszica
Jeśli jesteś zależna od rodziców finansowo ich brak poparcia względem leczenia jest największym problemem w razie kłopotów (zwłaszcza dla zwierzaka). Wiem, bo przechodziłam przez to...

U mnie w domu chcieli oszczędzić na sterylizacji suczki i kotka, a po tych zabiegach ciągle powtarzają, jakie to drogocenne zwierzęta teraz, bo tyle wydali... Jeśli chodzi o mniejsze zwierzęta, to uważają, że nie ma po co walczyć z naturą. Przykładowo, jeśli półroczny szczurek mi się przeziębi powiedzą mi, że nie ma sensu go leczyć, bo... widocznie już nadszedł jego czas O.o
Miałam już dużo kłótni, zwłaszcza kiedy się zgłaszałam po kieszonkowe przed wyjściem do weta (mam ustaloną sumę na miesiąc, zawsze się opóźniam z odbiorem, by brać właśnie w razie problemu). Ale jednak mi dają.

Największe awantury jednak były o guza u 2,5 rocznej kapturki. I to jeszcze w tym roku. Nie zapomnę ich oburzenia, kiedy powiedziałam, że zamierzam ją operować (SZCZURA?!) i, że szkoda pieniędzy. O tym, że taniej nabyć nowego ogona nic nie mówili, bo liczą na to, że kiedyś z tego wyrosnę (bo to jest dziecinne, szczury powinny trzymać przedszkolaki w małej klatce z kołowrotkiem).

Najniżej poziomu jednak zszedł ojciec, kiedy próbował chorobę Viety porównać do... papieża Jana Pawła II, żebym wzięła z niego przykład. Bo on nie chciał walczyć z naturą i pogodził się z chorobą. Nie chciał walczyć i to była jego decyzja na jego własny organizm, więc ja powinnam taką decyzję wydać na organizm szczura, który mimo cierpienia wcale nie chciał się poddawać.

Oczywiście pozbycie się szczurów byłoby im bardzo na rękę, bo sobie upatrzyli moją klatkę, żeby nowej papugom nie kupować. Ostatnia awantura była właśnie o tą klatkę. Jak tylko się dowiedzieli, że za kilka dni mam mieć nowe ogony, umieścili w niej swoje zwierzęta właśnie bez mojej wiedzy i zgody. Czuję się, jakbym mieszkała z hienami cmentarnymi i tylko czekam na dalsze objawy hipokryzji względem ptaków, bo o nie dbają i się dziwią, że ja troszczę się o szczury.
A pieniądze zawsze muszą być jakieś odłożone.

Re: Śmianie się z weterynarza

: pn mar 04, 2013 10:51 am
autor: draakhul
Niestety wiele osób nie rozumie co to znaczy kochać zwierzę. Miałem taki przypadek w najbliższej rodzinie, gdy w zeszłym roku latem zostawiłem u teściów na 2 tygodnie swoją suczkę Żabę. Kilka razy już u nich mieszkała i zawsze było OK, a ostatnim razem olali sprawę i Żaba zaginęła. Odnalazła się na szczęście po prawie miesiącu dzięki pomocy dobrych ludzi, ale najgorsze było to, że teściowa walnęła tekst "Przecież to tylko pies! Jak możecie mieć do nas pretensje!", zupełnie jakby chodziło o zgubiony parasol. Moje dzieci płakały, jak dowiedziały się, że Żaba zaginęła, a ja, jak ją znalazłem. Nie chciałbym znów przezywać tej pustki, jaką wtedy czułem, jak pieska nie było.
A jeśli chodzi o weterynarza, to chodziłem z myszą i jakoś nikt się nie dziwił. O zwierzaki trzeba dbać.

Re: Śmianie się z weterynarza

: ndz mar 10, 2013 8:13 am
autor: katkanna
Ja się jakoś nie spotkałam u rodziców z podejściem "szczur kosztuje 7 zł, to po co leczyć". Może dlatego, że z siostrą leczyłyśmy za swoje, nawet jak jeszcze w szkole byłyśmy. Ale dużo ludzi u weta pyta "ojej, to z takim małym stworzeniem też się chodzi do weterynarza?" :P

Polecam wszystkim uzależnionym finansowo, a którzy mają taką postawę w domu, żeby próbować jakoś zarabiać, choćby dawać korepetycje czy okna myć. Bo potem człowiek nie musi żebrać o głupie 50 zł.

Re: Śmianie się z weterynarza

: wt mar 12, 2013 10:54 pm
autor: kaka958
Moi rodzice są okropni pod tym względem. Wiedzą że dla mnie zwierzęta są najważniejsze nie licząc rodziny a i tak są głupie teksty typu: Nie będziesz wydawać kasy na weterynarza (mojej kasy)! Nie będziesz kupować klatki jak można wydać w ogóle 80zł(!taniocha) na klatkę! Klatkę miała kupić siostra za pieniądze z urodzin ale starsza siostra powiedziała że ona jej tego nie da na klatkę ::) Tata to jeszcze bo on ma to gdzieś. Ale mama jak zadzwoniła i jej powiedziałam że wzięłam drugiego szczurka to przez chwilę było cicho a potem "jak mnie wkurzycie to wszystko wyrzucę" a jak się dowiedziała że siostra ma trzy to w ogóle się rozłączyła ::) Spodobało mi się jak tata obiecał że zachowa obecność młodych w tajemnicy, to była wpadka a po co mamę denerwować (jest za granicą) a młode i tak nie są na stałe, no chyba że ja se zostawię i siostra (ona raczej na pewno - nie słucha nikogo ::))
Ale i tak kocham bo rodzice :) i tak da się ich jakoś ugłaskać (przynajmniej u mnie) albo po prostu szybko zapominają o sprawie :D

Re: Śmianie się z weterynarza

: śr mar 13, 2013 1:42 am
autor: xkuubi
Moi też czasami marudzą, ale ogólnie jest ok. Ojciec ma głęboko w poważaniu co hoduje, co z tym robię i ile na to wydaję pieniedzy do póki to coś nie wchodzi na jego teren(czyt. do jego pokoju) ;D . Mama zaś była przeciwna. 'Nie chce tu widzieć żadnych szczurów' albo 'Wylecisz razem z nimi' , ale ja i tak przygarnęłam,a ona nawet je polubiła! Czasami przychodzi i podrzuca im jakieś smakołyki :P Tylko jak przyniosłam ptasznika do domu to miała pretensje (A jaka była uradowana, gdy pająk nie przeżył wylinki!)
A co do weterynarza to niestety użyła sławnego zdania 'taniej wyjdzie kupić nowego szczura'. Jednak moi rodzice są tacy, że jak zobaczą ,że na czymś bardzo mi zależy, albo coś jest dla mnie bardzo ważne to mi pomagają. Za to jestem im baardzo wdzięczna bo w sprawie szczurków są jedynymi osobami w rodzinie, które mi ewentualnie pomogą ;) Bo np. babcia w ogóle nie wie,że mam szczurki bo od razu stwierdziłaby, że jestem głupia i że nie mam co robić. Tak więc nie narzekam :D
Wiedzą że dla mnie zwierzęta są najważniejsze nie licząc rodziny a i tak są głupie teksty typu: Nie będziesz wydawać kasy na weterynarza (mojej kasy)! Nie będziesz kupować klatki jak można wydać w ogóle 80zł(!taniocha) na klatkę!
Moja mama na początu mówiła dokładnie to samo! Ale powiedziałam jej,że ona tego nie zrozumie bo jest 30 lat starsza. I że dla mnie to jest nielogiczne, jak można mieć przyjemność z hodowania kur.(marzy jej się kilka kurek jak skończymy remont) Oczywiście nie powidziałam tego do końca poważnie bo szanuje to,że ktoś woli inne zwierzęta niż ja, ale grunt,że sama wypowiedź podziałała ;)