Jeżowce
Gucio
Był dżdżysty, październikowy wieczór, skonana , wraz z częścią mojej rabiaty opuszczałam gabinet dr.Krawczyka w Toruniu. Szłam chodnikiem do pobliskiego przejścia, mimochodem spojrzałam na jezdnię... leżało tam coś kulistego i dużego... dotarło do mnie, że to jeż... skulił się, więc dostał.Pobiegłam po niego w duchu trzymając kciuki ,że dr. jeszcze nie zamknął...Nie wiedziałam jak go złapać, nie chcialam mu zrobić krzywdy, wokół niego była plamka krwi widywałam jeże na działce i ogólnie maszerujące w centrum Torunia ale nigdy ich nie podnosiłam, a tym bardziej takich po wypadku, chwyciłam go tak jak wydawało mi się najrozsądniej, zakłuło w palce... Z uszu, pyszczka i nosa leciała mu krew...puszczał nosem bąbelki... szłam z nim najszybciej jak mogłam i "modliłam się" w duchu by to były bębenki/ucho...a nie krwotok z głowy... by to były bańki z lepkiej krwi z nosa, a nie z płuc...Wyglądał źle, jedno oko też zakrwawione dr. przyjął go natychmiast, podał antybiotyk, różne inne, dostałam zastrzyki... miałam wybór, albo go wezmę albo schron dla zwierząt w Toruniu,(matko gdzie ja go pomieszczę ?!) wzięłam go (mieszkałam wówczas w mikro kawalerce). Jechaliśmy do domu pks. prawie wcale się nie ruszał... był w szoku, obolały...dr. nie dawał mu większych szans... przygotowywalam się psychicznie, że odejdzie, że zapewniam mu jedynie spokojną śmierć w oszołomieniu lekami przeciwbólowymi. Następnego dnia zanim zajrzałam, powiedziałam sobie w duchu " pewnie odszedł" zajrzałam, żył ...ale jego stan był kiepski.Zaczęłam szukać info o jeżach, dowiedziałam się ,że awaryjnie można je karmić karmą Carno dla kotów... Od 11 lat jestem na wegańskiej diecie, nigdy nie brałam pod opiekę zwierząt potrzebujących mięsa bo ciężko było by mi "z mięsem" a tu jeż... nie mógł jeść nic innego(wtdy jeszcze nie wiedziałam, jakie robaki dostępne w handlu mogę podać), ok, kupujemy Carno. Mamy Carno, czeka na jeża w miseczce. Kolejny pkt., dać jeżowi zastrzyk przebrnęłam przez setki zastrzyków u szczurów, małych dużych, wiercących się i spokojnych, ale jak dać zastrzyk jeżowi ? poszukalam na anglo stronach, fajnie, teoria jasna z praktyką było gorzej ale jakoś poszło, nie wyrywał się, był zbyt słaby... Gucio, będzie miał na imię Gucio. Goiło się, a ja poszerzałam wiedzę o jeżach.Gucio zmienił koci transporter na karton i zagrodę z dużych płyt, dostal siano i papier toaletowy do wyścielenia kartoniku. Jadł swoje Carno, wyglądało obrzydliwie ale cieszyłam się małe dziecko że je, że zdrowieje Zdrowiał, jedynie co rusz na boku w kóry dostal robiły mu się limfiaki/krwiaki...nie słyszał, nie widział na jedno oko, a tylna łapka niedomagała... miał też koszmary, tak, koszmary... potrafił spać wyluzowany i nagle zrywal się na cztery łapki i wydawał taki przeraźliwy jęk, niczym płacz zwierzęcia i małego dziecka...na jego pyszczku malowało się przerażenie, wzrok miał przed siebie...zajmowało mu chwilę zanim dotarło do niego, że jest gdzie indziej...nigdy nie bagatelizowałam zawilości zwierzęcej psychiki, ich odczuć i złożoności ich inter świata...ale TO, koszmary potraumatyczne u jeża- nawet mnie wprawiły w osłupienie.Przez długi czas Gucio nie słyszał, po paru mies. zaczął, oko nadal słabe ale coś widzi... niestety jeszcze 1,5 mies. temu ściągnełam kolejne 2,5 ml limfy z krwią z wiecznie powracającego limfiaka... z jego powodu, Gucio nie mógł tej wiosny powrócić na wolność (( w naturze taka bania wypoełniona limfą oznacza pęknięcie w którymś momencie, zakażenie/mady i śmierć...jeż nawet nie może wylizac sobie takiego paskudztwa, jedynie rozbabruje drapiąc tylną nogą... Gucio więc czeka, a ja z nim... bardzo chce już iść ...
;
;
;
jego zagroda:
taki porządek to max 6 h po sprzątaniu
Dzięki Guciowi zyskałam nową wiedzę... o jeżach, dowiedziałam się co jedzą( głównie robaki) że chorują od dżdżownic i ślimaków, są masowo zabijane przez ludzi palących jesienne liście, stosujących pestycydy...nagminnie zabijane na drogach i wkrótce mogą wyginąć
tak, z powodu działalności człowieka...dowiedziałam się też, że jeże znalezione w paź. lżejsze niż 700 g najprawdopodobniej nie przeżyją hibernacji...
Ryjek był właśnie takim tyci jeżem znalezionym w listopadzie, miał 350 g, nie miał żadnych szans na przeżycie zimy... wzięłam więc go na przezimowanie...niestety, już w domu, maluch zaczął wydalać z siebie ogromną ilość piasku,z powodu zimna, chcąc desperacko zgromadzić masę na zimę, pożerał dżdżownice i ostałe ślimaki, razm z piachem ktory na nich był...i ich pasożytami :/ Jeże jedzące dżdżownice i ślimaki mają ogromną ilość pasożytów, pół biedy gdyby to były tylko robaki w ukł. pokarmowym, ale są to takie które wędrują po całym jeżu najczęściej dostając się do płuc...
nie trzeba mówić ,że dla jeża bez leczenai kończy się to śmiercią...Ryjek do tego był maluchem
zaczeliśmy bardzo intensywne diagnozowanie i leczenie...niestety robaki płucne
+ inne :/i zap. płuc...Maluch sporo gorączkował, bolał go brzuszek, leżał wtedy plackiem..dyszał i dusił się co chwile
było bardzo źle...
W końcu wybiliśmy pasożyty z ukl. pokarmowego...ale, martwe larwy zostaly w płuach
;;;
...zostały do dziś...nie da się ich usunąć otorbily się tkanką. Ryjek ma już dożywotni kaszel jest też alegrgikiem, dostaje ataku przy sianie, kurzu itp. Czasem krztusi się w nocy...jest bardzo aktywny, urósł do 1200 g,
od 7 mies. on i Gucio jedzą już tylko robaki( karma dla kota może być stosowana tylko awaryjnie lub w celu dokarmiania jeży, nie wolno podawać karmy kit kat i innych tego typu- niszczą jeżom wątrobe i prowadzą do śmierci zwierzaka) Niestety Ryjek raczej już nie ma szans na wolność (( pocieszył by się nią może z 1-2 mies. Jego płuca z otorbionymi pasożytami i prawdopdobnie ropniami po infekcji przy podrażnieniu np suchą trawą/podrażnieniu nosa etc. zaczynają się zaflegmiac i kolejna infekcja... Jest oswojony, zupelnie nie boi się człowieka, śpi na kolanach po obcięciu pazurków, uwielbia kąpiele( jeże nie mogą się umyć pod kolcami, łuszczy im się tam skóra, kąpiel z oliwą przynosi im ulgę) ost. chyba dojrzewa bo czasem podskubie mnie za pięte jak wchodzę do jego zagrody...potrafi się uwiesić( tzn. raz tak zrobił jak miałam zapach Gucia na kapciu oj nie lubią się chłopaki ) lubi przenosić swoją gumową kaczkę( taka dla małych dzieci, jak im się zęby wyrzynają więc bezpieczna:)) ma też dużą piłkę, która przy kulaniu wydaje śmieszny dźwięk, intryguje to jeżowca i zachęca do daleszego pastwienia się nad nią
jego zagroda jest spora, ale i tak żałośnie mała przy warunkach na wolności
wieczorami Ryjko ma wybieg po domu ... jeże praktykują tzw. namaszczanie, jeśli znajda jakiś intrygujacy je zapach, liżą to miejsce i potem tą spinioną ślinę zarzucają sobie na kolce... Ryjek najczęściej liże wszelkie brudy <ściana>;
Jeże są pod ochroną, ich nieuzasadnione (medycznie) przetrzymywanie - jest zabronione, jakimś wyjątkiem jest sytuacja gdy
jeż jest na leczeniu, lub nie może powrócić na wolność. Jeśli zdarzy się Wam znaleźć we wrześniu jeża, ktory ma mniej niż 600 g, należy go przezimować lub poprosić o pomoć odpowiednie instytucje np Ekostraż z Wrocławia, Pogotowie Jeżowe z Krakowa etc.Każdy
jeż, ktory nie ma przeciwskazań medycznych do powrotu na wolność POWINIEN na nią trafić, nie wolno nam im tego odbierać...niestety czasem, powrót oznaczał by pewną i powolną śmierć...