Havoriowe kluchy ♥

[havoria]

Trzymamy kciuki za Helenę!
Operację przeżyła. Czy żyć będzie... nie wiadomo.
Macica była wielka, napęczniała, wypełniona ropą, okropna. Wielkością dorównywała prawie Helenie. To wszystko poprzyrastało do jelita i pęcherza. Przy tak małym zwierzątku nie ma 100% precyzji, a trzeba było oddzielić to wszystko, żeby móc to wyciąć. Wetka powiedziała mi, że to był stan, na który pewnie większość wetów machnęłaby ręką. Tak jak z jelitem problemu być nie powinno, a przynajmniej nic o tym nie było wspomniane, tak z pęcherzem nie wiadomo i o to się martwimy. Jeśli w ciągu 48 godzin nie zrobi siusiu mamy bardzo poważny problem.
Także, trzymamy kciuki! Na razie Helena leży pod szmatkami, jeszcze nie ogarnia świata. Zaraz będę próbowała ją napoić.

[Buba]

Trzymam kciuki
Spróbuj wmieszać do wody np. vibovit, żeby miało smak. Wtedy będzie może chciała pić.
Helena! Sikaj!

[havoria]

To dla mnie zbyt wiele. Kidd został sam w przeciągu niecałego tygodnia.
Helena opuściła nas w sobotę rano. W piątek wieczorem bardzo spadła jej temperatura (do 34 stopni), widać było, że długo już nie da rady, nie sikała nadal. I gdy rano wstałam usłyszałam te słowa - "ona nie żyje". Przyjęłam to z niezwykłym spokojem jak na mnie. Cieszyłam się, że udało jej się dociągnąć tych dwóch lat, że była ze mną tak długo. Mój mały naukowiec, który próbował wysłać sputnik w kosmos, a książki dosłownie "połykał". Oby jej się wszystkie badania i eksperymenty udały po tej drugiej stronie.
Ale Bonny? Ona nie zasłużyła na tak wczesną śmierć.
Zaniosłam ją wczoraj na kastrację. Budziła się trochę dłużej, jednak odebrałam ją dzisiaj rano już w miarę chodzącą (zabieg był wykonywany dosyć późno, więc nie mogłam odebrać jej tego samego dnia). Po południu zaczęła dziwnie oddychać. Zabrałam ją do weta. Miała obniżoną temperaturę (36 stopni), dostała przeciwzapalny i przeciwbólowy. Po kilku godzinach dogrzewania temperatura urosła, jednak oddech się nie zmieniał.
Jakieś półtorej godziny temu dostała ataku duszności i zaczęła się dławić. Wyciągnęłam ją z klatki, rzucała i szarpała się. Chciałam jej zrobić windę, jako pierwsze co mi przyszło do głowy... nie zdążyłam... "wypluła" ducha w moich dłoniach. Miała 8 miesięcy...
A ja... ja naprawdę chciałam dobrze... chciałam, żeby przeżyła starość bez ropomaciczy i guzów... Teraz dzięki mnie nie przeżyła nawet młodości i umarła... w strachu i cierpieniu... Ale ja naprawdę chciałam dobrze...
To dla mnie zbyt wiele.

[diana24]

Nie wiem co napisać...
Czasami spotykamy się również z takim, niespodziewanym dla nas, obrotem sprawy. Nie możesz obwiniać się o jej śmierć. Każdy z forum choć raz podejmował taka decyzję, która wpływała na nas i ogonki tak, a nie inaczej.
Strasznie mi przykro... Trzymaj się...
[*] dla dziewczynek...

[havoria]

Wczoraj odebrałam dwa maluszki. Są tak małe, że nie daję im więcej niż 4 tygodnie.
Calico to standard, double rex, black, irish (?) - ma białą plamkę między łapkami, białą kreskę na brzuchu i dwie białe skarpetki na przednich łapkach. Z kępy włosów na głowie ma irokeza. Jest obłędna.
Francis to standard, standard, ??, ?? - nie mam pojęcia co z niej wyrośnie. Albo blue agouti, albo któryś niebieski, a w świetle dziennym wygląda troszkę jak jasny mink, albo coś podobnego. Ma maciupeńką, białą kreseczkę na brzuszku.
Wstawię zdjęcia jak już uda mi się strzelić im coś porządnego.
Na razie dziewczynom daję z tydzień lub trochę więcej czasu na aklimatyzację i nabranie choć odrobiny masy, bo jeśli (odpukać w niemalowane) Kiddowi coś strzeli do łba to przy takiej różnicy gabarytowej maluchy mają raczej małe szanse. Na razie jak je zobaczył w klatce to oprychał z każdej strony i próbował je osaczyć. Średnio mu to wyszło.

[Buba]

Strasznie mi przykro z powodu odejścia dwóch szczurków
Jednak cieszą mnie wieści o dwóch maleństwach. Kiedy zdjęcia?
Trzymaj się kochana!

[havoria]

Zdjęcia maluchów! Fakt, że telefonowa jakość, no ale.
<--- Calico
<--- Francis
<--- obie, jeszcze wystraszone w transporterze. Już dzisiaj jest lepiej i są coraz odważniejsze.
Na szczurzej grupie na facebooku dowiedziałam się, że Francis to american irish, a Calico można nazwać niestandardowym irishem. Nie wiem tylko jeszcze, co za kolor wyrośnie z Francis, ale to się pewnie okaże, jak zacznie zmieniać sierść.
Tak z innej beczki - Francis we wtorek mrużyła mi prawe oko. Chciałam z nią jechać do weta, ale zrezygnowałam, bo wczoraj przemyłam jej solą fizjologiczną i już go nie mruży. Dodatkowo martwiłam się, że w lecznicy złapie jakiegoś bakcyla czy coś, bo wiadomo, tam wszyscy ze wszystkim przychodzą. Biega i tłucze się z Calico, je normalnie, więc staram się uspokoić. Po dwóch szczurzych śmierciach rozważam rozbicie namiotu przed kliniką, bo panikuję przy wszystkim i wszystko ze wszystkim porównuję czy gdzieś coś którejś nie spuchło, nie zmalało, nie zmieniło kształtu, czy oddycha, jak oddycha. Mnie też trzeba chyba do lekarza zawieźć, do psychiatry najlepiej.

[unipaks]

[*][*] Przykro mi z powodu śmierci Helenki i Bonny

A maluszki słodkie są, ucałuj kruszynki I niech się zdrowo i ładnie chowają!

[Buba]

Jakie cuda! Wymiziaj je
Szczurki czasami mrużą oko, ale nie zawsze świadczy to o poważnym problemie. Moje czasami mają zlepione po spaniu. Mogła też sobie zapruszyć. Albo wpadł jej włos. Mi Toffi się kiedyś nacierpiała przez skręconą brew, która wpadała jej do oka. Przemywać można też czarną herbatą bez cukru. Oczyszcza i łagodzi
A jak teraz w roku szkolnym? Dajesz radę ze szczurami? Nas tak cisną do testu gimnazjalnego, że dziewczyny trochę tracą

[havoria]

Buba, ja grube puszczam wieczorami (w sumie to tylko Kidda, maluchów jeszcze nie, bo nie za bardzo mam gdzie) na godzinę, dwie, albo dłużej, zależy jak mają humor. W dzień śpią. Maluchy memłam jak siedzę przy komputerze czy coś. Sprzątnięcie obu klatek z wymianą hamaków zajmuje mi ok. 1,5 godziny, więc też nie ma tragedii. Nie wiem w czym miałyby mi przeszkadzać. Fakt, spadłam z ocenami, ale to bardziej z mojego lenistwa niż przez szczury. Muszę się wziąć do roboty wreszcie.
A propo ciśnięcia - nas polonistka ciśnie już do matury, więcej o niej wspomina niż o teście. Uroki gimnazjum przy liceum.

[diana24]

Śliczne maluchy
Niech rosną duże i przede wszystkim zdrowe

[Buba]

My niestety kończymi codziennie szkołę po 16, więc mało czasu mam na wszystko, a od kiedy dziewczyny łobuzują na wybiegach muszą być pod kontrolą. Więc 2-3h to maks. A kiedyś całymi dniami latały
Dawaj zdjęcia maluchów!

[havoria]

Dawno mnie tu nie było, oj dawno.
Calico zarosła, wąsy jej się prostują, ale śmiem twierdzić, że to rex, może nie double, ale nadal rex, bo falowana jest, a z tego co ogarniam to velveeteny nie mają kręconych wąsów (czy mają?).
Z Francis wyrósł silver mink, przynajmniej według opinii bardziej doświadczonych w tym temacie.
Grube od dawna mieszkają razem, łączenie trwało może tydzień, albo nawet niecały i to przez to, że wolę je kilka dni potrzymać w mniejszej klatce niż wrzucić do dużej, żeby tam się zaczęło dziać, tym bardziej, że Kidd przy kontakcie przez pręty fuczała na nie i rzucała się na kraty. Odwaga się skończyła jak je sobie przedstawiłam bez żadnych przeszkadzajek.
Grubasy na początku mega wystraszone nową klatką. Wybiegów nie chciały, niby wychodziły, ale zwiewały za klatkę, za łóżko albo pod biurko. Teraz jednak nawet Calico wychodzi na wybieg SAMODZIELNIE i CHODZI po pokoju.
Maluchy strasznie urosły. Jeszcze niedawno obie mogłam chwycić jedną dłonią, teraz to co najwyżej jedną dłonią za ogony je obie naraz mogę złapać.
Mam już pomysł na prezent na święta dla futrzastych. Moja mama kupiła mi biały koc, mam jeszcze 2 z wzorkami, więc uszyję im nowe łóżeczka. W ten weekend może upiekę im kolby, bo od 2 tygodni mam to w planach, jednak 5 sprawdzianów w tym tygodniu skutecznie mi to uniemożliwiło.
Żeby nie przedłużać - zdjęcia! Od tamtego czasu maluchy jeszcze bardziej urosły.


+Bonus, czyli kto naprawdę będzie stał za zombie apokalipsą.

[harleyquinn]

Ale śliczności! Ja też nie wiem, jak to z moim Leosiem jest. Myślałam, że będzie rexik, a teraz ma całkiem proste wąsiki, za to futerko na grzbiecie ma bardzo kręcone i pofalowane

[Buba]

Cuudne szczury masz
I rzeczywiście duże krowy się zrobiły