' standard, topaz, varieberk.
Z NAMI OD 07.10.2009
MAX (ROKFOR/BIGOS), RUDE SŁONKO, JEDNO Z TRZECH. NAJWIĘKSZY Z TRÓJKI Z BRACI. ŻARŁOK I LENIUSZEK.
MIESZKAŁ Z NAMI ZALEDWIE PÓŁ ROKU..I ODSZEDŁ.
KRÓTKO, ZA KRÓTKO! ROK I 5 MIESIĘCY TO NIEWIELE. BYŁ TAKI MŁODZIUTKI. MAX WRĘCZ TRYSKAŁ ZDROWIEM I ENERGIĄ. NIE POTRAFIĘ WYTŁUMACZYĆ TEGO, CO SIĘ STAŁO. Z DNIA NA DZIEŃ PO PROSTU GASNĄŁ..
W PIĄTEK WIECZOREM I W SOBOTĘ MAX ZNÓW JADŁ I NIE WYGLĄDAŁ JUZ TAK NIEWYRAŹNIE, MIAŁAM NADZIEJĘ I WIERZYŁAM, ŻE TE ZASTRZYKI MU DODAJĄ SIŁ I ŻE WYJDZIE Z TEGO.. NAPRAWDĘ, WIERZYŁAM.
A ON SOBIE ZASNĄŁ..SEKCJA WYKAZAŁA, ŻE NA PŁUCACH MAXA BYŁY OGROMNE ZMIANY MARTWICZE. ZAPALENIE NA CAŁEJ POWIERZCHNI..
"PŁUCA ROZPADŁY SIĘ PRZY UCISKU. " - TAK TO UJĄŁ PAN MARCIN. WIDZIAŁAM I NIE WIERZYŁAM.
JAK? A WĄTROBA? CZARNA, PRZEKRWIONA..
OTRUŁ SIĘ? NIE MAM POJĘCIA, CO MOGŁO MU ZASZKODZIĆ. JESTEM BEZNADZIEJNA..
MAX, PEREŁKO, SŁODKICH SNÓW.. PRZEPRASZAM, ŻE NIE BYŁO MNIE PRZY TOBIE, KIEDY ODCHODZIŁEŚ.. ULŻYŁABYM CI..
