Ponieważ wyjeżdżamy na 3 tygodnie (z czego pierwszy tydzień bez szczurów, bo pozostałe dwa będziemy pod Warszawą), wrzucam z dawna zaległe fotki. Miałam ogony zważyć, ale poza Kluchem były tak niechętne do współpracy i rozżalone za przerwanie im zasłużonego wypoczynku, że odpuściłam. Marquand narobił streskup, Ulli mnie opiszczał. Śmietnikowcy jak zawsze wdzięczni za uratowanie życia
U nas dość spokojnie. Niestety Ullemu tylne łapki też już się psują. Taka kolej rzeczy. Obaj z Kluchem wchodzą tylko do najniższych hamaków i tuneli. Marquś w sumie też, ale to dlatego, że nie chce siedzieć sam, bo jego łapki są w porządku, wciąż śmiga po kratach bez problemu. Problem z tylnymi łapkami jest nie tyle w poruszaniu (kiedy widzą świeżo podane żarcie, wcale nie są wolniejsi od Marquanda w docieraniu do niego

), co w pazurkach u tych łapek - wcześniej chłopaki sobie same obgryzały, teraz trzeba im obcinać. Ostatnio Ulliś parę razy tak się zahaczył, że musieliśmy mu te haczyki skrócić. O dziwo, nie próbował gryźć (a ugryzł niedawno nawet mojego męża, za to że go obudził i wygonił na ten niepotrzebny nikomu wybieg

), spokojnie zniósł zabieg. Może czuł, że mu pomagamy. Klusek za to "przeszkadzał" w obcinaniu pazurków - uparcie lizał nas po rękach
Jak wspomniałam Ulli się odwija, łapie zębami i nie ma dla niego świętości

Ostatnio próbował znów złapać mojego męża, ale ten w porę cofnął rękę i dziab wylądował na niewinnym, niczego niespodziewającym się Marquandzie. Biedak aż pisnął, ale chyba bardziej z zaskoczenia, bo żadnej krwi nie było. Na szczęście Marqusiowi nigdy nie przyszło do głowy wlać któremukolwiek kumplowi, więc Ullemu uszło to na sucho.
A teraz przechodzimy do fotek
Klusek - 2 lata i 7 miesięcy. Najsłodszy, najbardziej proludzki gryzoń. Właściwie nie gryzoń, a lizoń

Kocha i szczury, i ludzi. Ma niedowład tylnych łapek, poza tym dolegliwości brak. Dziwna mina na jednym ze zdjęć wynika z pulsowania oczami


Ulli - 2-2,5 roku, może więcej. Niezbyt proludzki, potrafi złapać zębami, a z rzadka dziabnąć. Za to kocha swoje stado. Guz jądra, podejrzenie guza przysadki (od 8 miesięcy na kabergolinie), niedowład tylnych łapek. Mimo dolegliwości wciąż szczęśliwy.


Marquand - 2-2,5 roku, może więcej. Tchórz, niezbyt proludzki, potrafi dziabnąć z zaskoczenia, choć robi to rzadko. Uległy, delikatny i kochający wobec szczurów. Piękny, masywny szczur. Żadnych dolegliwości, żadnych starczych niedowładów.


