
Otóż, 30 października moja szczurzynka urodziła miot złożony z 11 samców. Szczurki rosły zdrowo, rozwijały się prawidłowo. Dziś nad ranem obudził mnie pojedynczy pisk szczurka. Nie przejęłam się tym, ponieważ szczurki były już duże i gdy Mikosia- mama, ich karmiła czasem je deptała. Jednak gdy próby uspokojenia ich nie dały rezultatów wstałam i otworzyłam klatkę. Zobaczyłam, że jedno młode leży martwe, w okół niego kłębiła się cała reszta, oprócz matki. Jednak ona też wróciła do niego i zaczęła go jeść. Wystraszyłam się, ponieważ nie zdarzyła się podobna sytuacja w mojej klatce, chociaż był to już drugi miot Mikosii, wyszłam z pokoju, wyciągnęłam młode, sytuacja w klatce była ok. Zasnęłam. Jednak gdy obudziłam się i poszłam sprawdzić co dzieje się w klatce, zauważyłam, że jedno młode CZOŁGA się, zapierając się tylko przednimi łapami i wykonując pyszczkiem ruch jakby rozpaczliwie nabierał powietrza. Nie mam pojęcia co było tego przyczyną. Gdy jeszcze szczurek żył reszta zaczęła go podgryzać, więc szybko wyciągnęłam go i włożyłam do pudełka, jednak szybko zdechł...
Myślałam, że takie wypadki zdarzają się tylko po porodzie, lub niedługo później, a nie w miocie, który jest już prawie odchowany i gotowy do oddania nowym właścicielom.