
Tak więc, jeszcze kilka godzin temu, sytuacja wyglądała tak

Zdjęcie obrzydliwe, wiem, jednak nie raz zostałam ugryziona przesz szczura, jednak zawsze byłą to forma ostrzegawcza i prócz lekkiego zaczerwienienia, nie było nic, łapałam w tedy szczurasa, odwracałam na plecy i pokazywałam kto tu rządzi, tym razem, to szczur złapał mnie...
Sprawcy tego wyglądają tak


Panna w liściach to Perła, a pan z choinką to Gumiś.
Najpierw użarł mnie mój kochany kawaler, jednak mam go dopiero od dwóch miesięcy, jest młody i strasznie płochliwy, mimo, że polała się krew, byłam w stanie to zrozumieć i wybaczyć, jednak jak kochana Perełka, która jest ze mną już od 7 miesięcy, zawisła mi na palcu, to zwątpiłam już we wszytko.
A tu jest powód całego zamieszania

Jakże urocza szmateczka z kaczuszkami, oczywiście obecnie leży sobie cała zakrwawiona w koszu na śmieci.
No to teraz opis historii... Miałam w planach umyć paskudom półeczki w klatce, do tej pory robiłam to albo chusteczkami, albo papierem, ewentualnie nawilżanymi ściereczkami do demakijażu, szczurki owszem były zainteresowane tym co się dzieje, wąchały, deptały, ja zawsze je odsuwałam, czy nawet "atakowałam" szmateczką, jednak w tedy zaczynały się ze mną bawić, no a dzisiaj... Gumiś się nastroszył, rzucał na szmatkę, potem gdy chciałam go odsunąć, zaatakował moją rękę, myślałam, że po prostu jeszcze nie jest nauczony, że to nie jest wróg, tylko martwy przedmiot, jednak jak Perła zaczęła robić to samo, to nieco zaczęło mnie to zastanawiać, jednak nie sądziłam, że rzuci się też na mnie, wyskoczyła z klatki i gdy chciałam ją złapać, to skończyło się to właśnie rozlewem krwi, zabrałam rękę, upuściłam szmatkę, no i w tedy się zaczęło, perła zaatakowała szmatkę, cała się najeżyła, zaczęła bić ogonem, gryźć, szarpać, wciągnęła szmatkę do klatki, zaczęła się z nią "turlać", fukać, syczeć, po chwili odpuściła i pobiegła schować się do domku.
Ja osobiście teraz boję się wsadzić rękę do klatki, bo nie wiem, czy nie został jej jakiś uraz, czy nie jest jakoś nabuzowana i czy skoro raz zaatakowała już, to czy czasem nie będzie tego robi notorycznie. Dodam jeszcze, że Gumiś nie chciał mnie puścić, musiałam go tą szmatką trzepnąć, żeby odzyskać rękę, no ale ok... jest nowy, jednak Perła... to trwało kilka sekund, jak zorientowała się, że to jednak jestem ja, to od razu sama puściła i nie próbowała ponownie atakować (tak jak Gumiś), szukała jednak głównej ofiary, czyli owej szmateczki.
Jakieś pomysły co im odbiło? I co ja mam dalej z tym zrobić? Nie chcę, żeby z moich szczurasów zrobiły się jakieś wściekłe agresory
