Mam 4 miesięcznego szczurka Szymona, jest już oswojony, uwielbia się bawić. Jako, iż pracuję i wiem, że nudziło mu się zaadoptowałam malutkiego 5 tygodniowego Pinkiego. Umyłam klatkę, wyprałam ulubiony hamak Szymusia, wyczyściłam powierzchnie pod klatką perfumami. Dałam ich na neutralny teren i się zaczęło...
Nie byli zainteresowani sobą i uciekali jak najdalej od siebie. Szymek był bardzo zestresowany bo cały czas latał jakby wypił redbulla... Pinki stał cały czas nieruchomo z otwartą buźką. Każda próba kontaktu na początku kończyła się bójką, bez ran ale pisk i szarpanina, że serce sie krajało...
Wsadziłam Pinkiego do klatki na pół h, po pół h wrzuciłam Szymka i znów ganianina, piski... Szymek spał ze mną w łóżku. Rano wsadziłam go do klatki i znów słyszałam piski i znów bez ran bójka...
Postanowiłam wrzucić ich do małego pudełka 10cmx10cm. Zamknęłam i... spokój. Zero bójek.. Po godzinie postanowiłam wrzucić ich do klatki skoro już 'się dogadywali'. Po 5 godzinach spokoju bez pisków znów się syknęli i znów awantura... (Mały śpi 2 piętra niżej, chyba że Szymek śpi ze mną w nocy to kładzie się na jego hamaku)...
Już nie mam pomysłów co dalej robić... Przez te piski nie da się spać. Jestem pewna, że Szymek jest całkowicie zdezorientowany przez Pinkiego. Inaczej się zachowuje..
POMOCY!!
