Jeden młodszy czasami gryzł się z starszym ale nic bardziej poważnego. W stadzie miałem do dzisiaj trzy szczury. Byłem rano jak zawsze w klatce i wszystkie trzy spały. Przyjechałem późnym popołudniem do domu, patrzę a jeden z nich leżał nie żywy, z mocno nadgryzionym pyszczkiem, praktycznie cała lewa strona była nadgryziona/zjedzona. Centralnie mocny szok. Dwa pozostałe hasają po klatce. Nie mam pojęcia co się wydarzyło, jak do tego doszło i co się mogło stać. Szczurek który odszedł troszkę sobie ważył, nie bez powodu nazywaliśmy go "smakosz" bo uwielbiał dużo jeść i było to po nim widać. Teraz się zastanawiam co się mogło stać. Czy serduszko nie wytrzymało i szczurek umarł a koledzy zjedli mu połowę pyszczka? Czy doszło do walki w klatce efektem czego oba zagryzły jednego
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)