Cieszymy się kiedy rosną, kiedy wychodzą cało z różnych opresji i płaczemy, kiedy umierają, a robią to zawsze za wcześnie.
Megii miała zaledwie rok i niespełna osiem miesięcy, kiedy spontanicznie, bez głębszego namysłu, porwałam transporter, ubrałam się, choć ledwo co wróciłam z pracy i ze łzami w oczach biegłam wieczorną porą do Pani Doktor, która była ponformowana i czekała na mnie po godzinach. Wiedziałam, że to prawdopodobnie ten moment, kiedy już nie pomogę szczurzycy.
Megii od końca stycznia miałą zdiagnozowanego guza u nasady uszka. Nie wiem do końca czego to był nowotwór, ale był złośliwy i rósł w oczach. W momencie śmierdci malutkiej, guz był wielkości jej głowy, mimo tego, dzielnie go (z)nosiła i do samego końca była pełna życia. Było to pierwsze zderzenie z tak traumatycznym przeżyciem. Nie można tego opisać w słowach, choć jest to naturalny fakt i bardzo fizjologiczny.
Bąbla natomiast była moim małym cukiereczkiem. Gdy przyjechała do mnie wraz z siostrą na DT (Bąbelka była double rexem, Lusia jest fuzzem) wiedziałam, że się zakochałam. Bąbla była większa i bardziej odważna niż Lusia. Obie miały zaledwie 4 tygodnie. I wtedy popełniłam największy błąd w moim życiu, którego nie potrafię sobie wybaczyć, choć czas mija...
Chciałam połączyć moje stado, wtedy należała do niego też Megii, zatem 3 dorosłe samice i Bąbelka, kruche maleństwo. Na początku nie działo się nic złego, wielka ignorancja, jednak po kilku minutach Bąbla leżała pod zębami Pudla, bez odłosu, jakby już martwa. Trwało to... 3 sekundy może. Nie będę streszczać wydarzeń, ale nadziwić się nie mogłam, że Bąbla przeżyła (oczywiście w panice zaczęłam płakać i przytulać malucha, ale to koleżanka zadzwoniła do weta, choć było późno). Na drugi dzień biegiem do lekarza: antybiotyk. Stan był stabilny, lecz na plecach Bąbki urosło coś, od czego nadałam jej to imię.
Maluch słabł w oczach, schudła paskudnie. Po sterydach stan wrócił do normy, a ja zalałam się nadzieją. Lecz i ona po tygodniu odeszła wraz z działaniem sterydu. Kolejny nie pomógł. Antybiotyk nie zdążył przynieść rezultatów. Bąblę odprowadziłam po raz ostatni do weterynarza w miniony poniedziałek, 16.03.2015. Skończyła 7 tygodni, choć jej wątłe ciało wyglądało na 4. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. Jest to nauczka dla mnie i innych osób, które chcą łączyć maleństwa z dorosłym stadem. I kiedy mówię o nauczcę, gryzę się w język i przeklinam siebie, bo jak można wynosić naukę kosztem cudzego życia?
Długo będę z tym jeszcze żyła.
Kończąc moje żale, chcę dodać tylko, że Lusia, siostrzyczka Bąbli, została u mnie. Czeka na 'dorosłość', rozpieszczana wybiegami i długimi zabawami, które i tak nie zastąpią jej zabaw z innym szczurkiem. Ale dzielnie czekam, by tragedia się nie powtórzyła.
Najtrudniejsze dezycje w ludzkim życiu
Moderator: Junior Moderator
- peggy_cinamon
- Posty: 23
- Rejestracja: ndz gru 01, 2013 10:42 am
Najtrudniejsze dezycje w ludzkim życiu
Ze mną: Pudel, Róźka, Lusia
W szczurzym Niebie: Bazyl, Lolo, Megunia, Bąbla
W szczurzym Niebie: Bazyl, Lolo, Megunia, Bąbla
Re: Najtrudniejsze dezycje w ludzkim życiu
Smutna historia Naprawdę w życiu nie słyszałam takiej opowieści...
Naprawdę szkoda malucha. Ja też popełniłam błąd , którego sobie nie wybaczę!!!
Ze mną: Hana, Montana
W szczurzym niebie : Diego
Pozdrowienia dla Lusi...
Naprawdę szkoda malucha. Ja też popełniłam błąd , którego sobie nie wybaczę!!!
Ze mną: Hana, Montana
W szczurzym niebie : Diego
Pozdrowienia dla Lusi...
W szczurzym niebie: Hero (moja mała iskierka),Diego, Montana, Hana Shrek, Bob, Jack, Blake, Michael.
Re: Najtrudniejsze dezycje w ludzkim życiu
Ogromnie Ci współczuję...
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: Najtrudniejsze dezycje w ludzkim życiu
(*)
W szczurzym niebie: Hero (moja mała iskierka),Diego, Montana, Hana Shrek, Bob, Jack, Blake, Michael.