![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Na forum jestem już od bardzo dawna, ale dopiero stosunkowo niedawno zdecydowałam się na założenie konta i dołączenie do forumowej społeczności, a wszystko to po to, żeby podzielić się z wami moimi refleksjami dotyczącymi dwóch różnych tematów...
Od prawie roku mam szczurzycę. Jest duża (ponad 400g), ciemnoszara i z wyglądu przypomina takiego "kanałowego" szczura, tylko z białymi skarpetkami i brzuszkiem. Od początku kiedy tylko pojawiła się w moim domu, starałam się zapewnić jej wszystko, czego według mnie potrzebowała - dużą klatkę, codziennie świeże warzywa/owoce i inne przysmaki, karmę z wyższej półki, ale przede wszystkim - 'zapewniłam' jej swoją uwagę i towarzystwo. Codziennie biegała poza klatką przez kilka godzin (gdy nie za bardzo miałam czas, żeby się nią zajmować, to sadzałam ją na ramieniu i robiłam to, co miałam do zrobienia w jej towarzystwie), bawiła się ze mną, spędzałyśmy ze sobą dużo czasu. Wyglądała na szczęśliwą, skakała radośnie po pokoju, wariowała, biegała (nie raz skończyło się to wszystko przegryzionymi kablami, wygryzionymi dziurami w nieświadomie zostawionych ubraniach gdzieś na wierzchu i innymi tego typu szkodami
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Pod wpływem wszystkich negatywnych opinii "ZNAWCÓW SZCZURÓW", jaka to jestem niedobra i nieodpowiedzialna, bo mam JEDNEGO szczura, a nie DWA, a przecież to zwierzęta stadne (powinnam trafić za to za kratki! Jestem taki złym właścicielem,
dając szczurowi ciepły domek, ratując go może przed skończeniem jako karma), postanowiłam zaadoptować drugiego ogonka dla mojej szczurzej przyjaciółki. Po roku posiadania jednego szczura. To była spontaniczna decyzja. A ja byłam pełna obaw, bo wiedziałam, że moja szczurzyca to typowa indywidualistka, dominująca samica alfa, trochę zazdrośnica i wredota z charakterkiem, a jednocześnie niebywale inteligentna (zaskakujące, jak inteligentne może być takie małe
stworzonko) istota. Mimo to zdecydowałam się na ten krok, żeby "szczur był bardziej szczęśliwy". Pewnego majowego dnia wróciłam do domu i w akwarium (przebywała tam tymczasowo, tylko przez 3 dni) na stole zobaczyłam chude, jasnoszare maleństwo z białymi akcentami na brzuszku i pleckach, z kręconymi wąsikami. Mieszanka rexa z czymś tam. 5-6 tygodniowe maleństwo, z przypadkowej ciąży szczurzycy, miało iść na karmę, bo było niepotrzebne. Zdecydowałam dać jej domek. Tak jak myślałam moja szczurzyca zaczęła atakować maleństwo. Poczekałam aż maleństwo podrośnie, po czym wzięłam się za to trudne zadanie - za oswajanie. Zrobiłam wszystko według schematów... Ten sam zapach (waniliowy), nautralny teren, czasami wymiana ściółek w klatkach, oswajanie się ze swoimi zapachami, czysta klatka, potem wsadzanie starszej szczurzycy do klatki młodszej, a w końcu też sposób z wanną (w moim wypadku był to prysznic B) ). I NIC. Po kilku tygodniach praktycznie nic się nie zmieniło. Starsza szczurzyca na neutralnym terenie nie zwraca uwagi na młodszą, a zazwyczaj ucieka od młodszej, chowając się we włosach na moim ramieniu. A kiedy ma już dość, pokazuje młodszej, kto tu rządzi, atakując ją, ale nie robiąc jej większej krzywdy. Mała natomiast ciągle chodzi za starszą szczurzycą, wchodzi na nią, skubie, iska, chce się bawić.
Ale kiedy wchodzimy na teren starszej szczurzycy (mój pokój), ta od razu staje się strasznie agresywna i atakuje małą tak, że gdybym ich nie rozdzieliła, to by ją zagryzła. Nawet przez kraty klatki ją atakuje, nie mówiąc już o byciu razem w klatce. Zauważyłam więc, że moja szczurzyca po prostu NIE POTRZEBUJE towarzystwa innego szczurka. Robi się wtedy taka osowiała i nie wygląda na super zadowoloną. Kiedy ją puszczam po pokoju (samą) to znowu staje się tym samym, energicznym, radosnym szczurkiem. Z poczucia winy, że może mój starszy ogonek nie potrzebuje towarzystwa innego ogonka, a ja 'na siłę' jemu to zapewniam, przyszedł mi nawet do głowy pomysł, żeby oddać to maleństwo skoro się nie zaprzyjaźnią. Ale pokochałam już tą
chudzinkę (co prawda nie aż tak jak moją pierwszą pociechę) i przywiązałam się do niej w trybie
ekspresowym (jak to zawsze do zwierząt), zdecydowałam podarować jej ciepły domek. Nie mogłabym jej oddać. Tym bardziej, że też jest cudowna. Nie mówcie mi proszę, że 'potrzeba czasu'. Szczury NIE MAJĄ czasu. One żyją szybko, krótko. Staram się oczywiście o tym nie myśleć, bo wiem, jak będzie boleć odejście mojej przyjaciółki, dlatego cieszę się każdą chwilą z nią spędzoną i nie myślę o odległej przyszłości.
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Mam na myśli to, że każdy ocenia negatywnie ludzi, którzy mają jednego szczura. BO TO ZWIERZĘTA STADNE, więc muszą być min. dwa... Idąc tym tokiem myślenia psom też robimy krzywdę, bo to podobno stadne zwierzęta, a zazwyczaj nie posiadamy ich >2 ... Po prostu nie można sprowadzać wszystkiego do jednego. Uważam, że szczur nie jest nieszczęśliwy, kiedy jest jeden. Wiem, że kiedy jest szczurze stado to jest zupełnie inaczej, jest fajnie, zabawnie etc. Ale ja nie mam tu na myśli wszystkich szczurów... Każdy z nich jest inny, posiada unikalny charakter i uważam, że potrzeba posiadania towarzysza tego samego gatunku to sprawa indywidualna. Bo bez niego też może być szczęśliwy. Pod warunkiem, że poświęcamy mu BARDZO dużo czasu i uwagi, i nie siedzi w klatce 23h/24h. Chciałam się właśnie podzielić swoimi wrażeniami odnośnie posiadania jednego szczura... Wrażeniami osoby, która nawiązała ze swoim ogonkiem niezwykłą więź. To ja stałam się stadem i przyjacielem dla szczurzycy. A ona stała się wierna, zupełnie jak pies. Pokazała mi co to znaczy szczurza przyjaźń i miłość, oddanie i zaufanie. Wie, że na moim ramieniu może czuć się bezpiecznie, bo nie zrobię jej krzywdy ani nie dam nikomu innemu zrobić jej krzywdy. Moja szczurzyca wprowadziła mnie w jej własny, mały szczurzy światek, a ja pokazałam jej nasz, ludzki świat. Nawiązałyśmy niesamowitą więź (mimo posiadania oprócz tych dwóch szczurów, jeszcze psa, ale o wspaniałej więzi z psem chyba nie trzeba nikomu mówić
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Troszkę się rozpisałam, ale chciałabym jeszcze po krótce napisać coś o tym, co skłania mnie do wielu refleksji. Mianowicie dlaczego każdy jest przeciwny kupowaniu szczurów w sklepie zoologicznym? Naprawdę myślicie, że jak ludzie przestaną kupować w sklepie szczury do 'hodowania' to popyt drastycznie zmaleje, a tym samym przestaną sprzedawać szczury? Oczywiście wiem, że takie szczury są hodowane w okropnych warunkach, nadmiernie rozmnażane etc etc. I TEŻ jestem przeciwna. Ale nie zapominajcie, że wciąż są ludzie hodujący gady. To oni w głównej mierze kupują szczury na pokarm. Szczur jest tani, 12zł to grosze, proszę was, jest też dość duży, czyli pożywny. Wąż na pewno się naje do syta. Sama bedąc w sklepie, widziałam jak facet pytał najpierw o szczury, potem o myszy, a potem o chomiki i świnki morskie na pokarm (ale
sprzedawczyni mówiła mu po kolei, że zwierzątka były niedawno szczepione, więc nie mogą iść na pokarm). Zresztą moja koleżanka pracująca w sklepie zoologicznym sama przyznała, że 3/4 szczurów kończy w taki tragiczny sposób. Żeby przestano sprzedawać szczury, ludzie musieliby też m.in. skończyć z hodowlą gadów. Nie wspominając już o tych wszystkich psycholach, którzy kupują zwierzątka 'dla zabawy, bo są tanie'. Ile słyszy się o tym, że ktoś wrzucił chomika do gotującej się wody żeby zobaczyć co się stanie... Nie potrafię sobie wyobrazić, że człowiek jest zdolny do czegoś takiego i nawet nie chcę o tym myśleć. Przyznam szczerze, że moja pierwsza szczurzyca była kupiona w zoologu. I nie mam z tego powodu poczucia winy. Kiedy podeszłam do szyby pooglądać szczurki, ona jako jedyna ze stadka podbiegła do mnie chcąc powąchać moją rękę przez szybę, spoglądając na mnie tymi swoimi czarnymi jak węgielki oczami. Od razu wiedziałam, że to TEN szczur. I wzięłam ją, nie kupiłam. Uważam, że cena 12 zł za zwierzątko z tak ogromną duszą to nic, to jak za darmo. I biorąc ją do domu byłam dumna, bo być może właśnie uratowałam ją przed tym, żeby skończyła jako karma dla węża. Żeby urodziła się tylko po to, by spędzić 6 tygodni życia w sklepowym akwarium, po czym zostać wrzuconą do terrarium gada, kończąc w jego paszczy, umierając powoli.
Wiem, że mój post zostanie negatywnie odebrany, bo mam inne zdanie niż większość, ale mimo to i tak chciałam podzielić się z wami moimi przemyśleniami i doświadczeniami. Każdy ma prawo do posiadania własnego zdania.
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)