Dziewczyna, która zrobiła zdjęcie (w pełnym słońcu) wrzuciła je do sieci o 22 - za to mam do niej największy żal. Bo pozostaje taka iskierka nadziei, że może wtedy świniak był umierający, ale jednak żył...
Niestety jeśli chodzi o Bródno nauczyłam się jednego - wielkie blokowiska, mała odpowiedzialność. Ta dzielnica to tzw. "pekiny" - bloki po 12 pięter, najczęściej po kilka-kilkanaście klatek... Wszystko z lat '70 - więc albo staruszkowie, albo mieszkania komunalne, rzadziej rodziny z dziećmi. Nie lubię generalizować, ale na Bródnie cały czas się słyszy o jakiś porzuconych zwierzakach.
Tutaj było inaczej niż chociażby z moimi szczurami - tutaj to wyglądało jakby ktoś po cichu pragnął, żeby ktoś ją znalazł, z całą klatką i żarciem i zabrał - a w razie gdyby nie to zostawił jej otwarte drzwiczki...
Najgorsze jest to, że poziom wody w poidle był jakby "świeżo napełniony", w klatce była reklamówka z żarciem... Zresztą, mam kilka zdjęć...
post z godz. 22
klatka...

poidło...
Victoria [*]
Paul_Julian ja też za dzieciaka robiłam głupie rzeczy - przede wszystkim dlatego, bo nie miałam wsparcia rodziców w zajmowaniu się zwierzętami. Miałam kiedyś dwie myszy - jedną oswojoną, kochaną albinoskę i dzikuskę czekoladową. Któregoś dnia albinosce zaczęły się pojawiać rany na karku, szyi - conajmniej jakby miała jakąś niewidzialną obrożę wżynającą się w szyję. Myszy rozdzieliłam - myślałam, że może się gryzą, ale malutkiej rany się powiększały. Tydzień szukałam kogoś, kto je weźmie - nawet dla węża - na próżno. W końcu babcia powiedziała, że ma koleżankę z jakimś ogromnym wężem i ona jej te myszy przekaże.
Minął miesiąc - przyjeżdżam do babci a myszy nadal tam były

trociny miały niesprzątane cały ten czas, babcia tylko dorzucała karmy bo "mogłam wyjąć tą białą bez problemu, ale ta druga zaczęła gryźć"... Tym razem babcia skontaktowała się przy mnie z koleżanką i za tydzień myszy już nie było...
Wybaczyłam to sobie, bo miałam całe 12 lat i zero wsparcia - w książkach o tym nie pisali... Dlatego też teraz od razu reaguję, pomagam, a przynajmniej staram się pomóc.
cane jestem bardzo nocnym markiem - kładę się 5-6, wstaję o 14...

Jak tylko skończyłam studia zaczęłam prowadzić mój ulubiony tryb życia
