Już jakiś czas temu przeszłam na bardziej zachowawcze lecznie Tam Lina (nie obyło się bez przygód, bo lecznica miała problem z odbieraniem maili, więc wyzdzwaniali do mnie, a mnie ogólnie stresują telefony a co dopiero telofony od przepotwornych weterynarzy

). Zapalenie płuc zaleczone, bestia trochę podtuczona (do swojej szczuplutkiej normy), zęby regularnie cięte. Tym razem Tam Lin znów nie odpowiedział na PIP? twierdząco.
Hoban z kolei udziabał w palec mojego Braciszka, któremu powtarzałam po wielokroć, że palców szczurom do klatki nie wsadzamy, ale cóż - pięciolatka nie przekonasz. Trochę się bałam, że dzieciak obrazi się na zwierzaki, ale jak powiedziałam mu, że szczur ugryzł go, bo pomylił jego palce z marchewką i zakleiłam straszliwą ranę plastrem z Dustym Popylaczem to całkiem szczery szloch przeszedł w radosny chichot a cała historia jest powtarzana z dumą i radością.
A ja 13 lipca wiozłam pewnej dziewczynie szynszyla do Wrocławia i też zostałam udziabana, podczas przesuwania transporterka od dalej od nawiewu (nie woźcie większych transporterków pendolino, koszmar). Trochę mi się w samotnej drodze nudziło, książka, którą miałam ze sobą niebezpiecznie zbliżała się ku końcowi szybciej niż podróż... Więc zaczęłam pisać poemat o tym niezwykłym wydarzeniu. Oto i ona.
Udziabała mnie szynszyla
Wystarczyła jedna chwila
A dziabnęła mnie szynszyla
W prawej dłoni wierzch
Jaka wredna jest szynszyla
Człowiek do niej się przymila
A tu dziabie go szynszyla
W prawej dłoni wierzch
W transporterku śpi szynszyla
Pociąg na zachód popyla
Już dziabnęła mnie szynszyla
W prawej dłoni wierzch
Choć wdzięk cechą jest szynszyli
Człowiek jednak z bólu kwili
Kiedy zbliży do szynszyli
Prawej dłoni wierzch
Wiozę z soba tę szynszylę
A morału z tego tyle
Gdy nie twoje są szynszyle
To ty ich się strzeż
A jak już dojechałam do ostatecznego celu mojej podróży (zlot tolkienowski Tolk Folk, polecam

) i podzieliłam się tą opowieścią z koleżanką, która ma nicka po swoim świętej pamięci szynszylu to zostałam powitana w klubie szynszylołaków. Bardzo mnie to cieszy, bo szynszyle jako takie puchate kulki z małymi łapkami są śliczne. Teraz pełnia, więc tylko czekam aż porosnę sierścią i zacznę skrzeczeć.