Uni, u nas wszystko dobrze, dziękujemy:)
Szczupaki przetrwały upały dzielnie - śpiąc;) Koty zresztą również, choć te drugie poczuły też zew nocnego życia i były wieczory gdzie próżno było czekać na ich powrót do domu. Za to za dnia ich zwłoki gęsto pokrywały podłogę

w korytarzu najczęściej...(raz otwieram listonoszowi: "czy one żyją ?" - "żyją żyją, proszę nie deptać"

)
Co do korzystania z życia szczuractwa, to w zależności co im w duszy gra. Są dni gdzie Kahunowa psychoza promieniuje na resztę, szczupakowo wstrzymuje oddech oraz wszelką aktywność pozaklatkową. Nawet lekkoduch Smużkowy wpada w te tryby, i widać, że małe nożyny by pobiegały, ale panująca nad nimi główka kiwa się - „nie nie, straaaszo”... ;/
Tylko kochane trombony niczym się nie przejmują i ich nurt ku miseczce jest trwały i nieprzerywany urojeniami
Żeby trybyki reszty szczupakowa zaczęły się kręcić, musi przyjść żandarm ol. i zrobić eksmisję i konfiskatę dóbr.
I jak nie ma twierdzy okazuje się, że na zewnątrz żadne złe moce na małe myszki nie dybią, że nóżki aż się rwą, żeby się w biegu rozprostować, dziesięć miejsc wzywa równocześnie (Karaś), a ząbki są zachwycone że raz po raz znajdują smaczności których w klatce nie dają.
I jest dobrze !
I jest szafa. Ostatnio stała się celem trzech rozbójników, którzy ją forsowali przez zamknięte podwoje... Kahun, Karat i Smużka urządzili sobie zawody – najwyżej skakała Smużka, największą masą napierał Kahun, Karaś... Karaś nie jest najlepszym skoczkiem.. ale i on prawie wskoczył... gdyby nie te zamknięte drzwi...
Bo oczywiście ulubione zajęcia szczuractwa to te z pogranicza legalu...
Dziura w fotelu - Grenadynowy dar dla potomności. No była sobie, od czasu do czasu ktoś po kawałku gąbki z niej wydobył, ale symbolicznie. Aż ostatnio - ta sama szajka co wyżej – na dziurę się uwzięła i dokopali się do dechy. Ol. zatkała piłką, żeby nie heblowali dalej, przyłożyła kocem. I teraz trzeba widzieć jak wściekle małe smużynowe łapiny kocyk przekopują, piłkę wytaczają (raz z taką determinacją się do rzeczy zabrała, że zamiast piłkę na bok odtoczyć – ponad nią chciała przejść i rozpłaszczona na piłce brzuchem przez moment balansowała zanim łapki odzyskały kontakt z podłożem

) - i hyc do kopalni !
Po zaprawach biegowch, skokowych i wydobywczych, idziemy na posilenie i zasłużony spoczynek. Jeśli bastion do tej pory nie wrócił – Kahun idzie na parapet. Ale z Kahunem trzeba uważać. Jak to domator, ma swoje przyzwyczajenia i rytuały - nie lubi spać na płaskim – Kahun musi mieć podgłówek ! Materiał jest obojętny, ale podusia musi być własno-zębnie ułożona. I tak, jeśli któreś szczurze domiszcze trzęsie się w posadach i coś w nim się tłucze niemiłosiernie – to Kahunek układa sobie podusię
Domki dwa stojące u nas na półkach są przewiązane liną wpół, coby rytuały Kahunka nie skończyły się z hukiem na podłodze... Domku na parapecie nie ma do czego przywiązać, na tego kładę ciężki kamień, i dopóki Kahun się nie urządzi po swojemu, mam na oku. Kahunek nie do końca zadowolony bo spod tak unieruchomionego domku ciężko się materiał wyszarpuje, ale miejscówka jego ulubiona, więc leży z lekka kwaśną miną, dopóki nie dołączą do niego podusie... ekhm... tj. towarzysze
Za podgłówek, tudzież łóżko wodne wszędzie robi Karaś
Ale Karaś lubi:) u boku Kahuna, czy w objęciach Scherzo, która też codziennie z zamiłowaniem zaprowadza prymat niewieści
I Smużyna... lubi
Smużka miłośniczka świeżego powietrza:
