Tak jak już wyżej napisałam - są dwa ogony - dokładniej dwie szczurze pannice, skrajnie różne.
Szara (dumbo) Koko jest bardzo bojaźliwa, ale też w dziwny sposób. Na rękę w klatce wchodzi bez problemu, daje się głaskać, je z ręki, bawi się palcami (goni je) itp. Ale miewa takie dni, że kiedy próbuję ją wziąć na ręce, wyrywa się jak szalona, odbiega kawałek i cała się stroszy. Nie gryzie wtedy, daje się głaskać, ale na ręce już nie wejdzie. Jak ją puściłam na łóżko, to od razu szuka możliwości ucieczki, a jak widzi, że słabo z tym chowa się na rękę, tak samo jak ją coś wystraszy to ucieka na rękę i chowa się we włosy
Druga biała Kaja (dwa razy mniejsza) na początku była strasznie zadziorna i podgryzała, teraz tylko w zabawie używa ząbków, ale zadziorna jest nadal

Ta z kolei ma wyrąbane gdzie się ją posadzi, wszędzie jej dobrze, czy na ręku, w rękawie, na łóżku... wiadomo, też się czasem wystraszy jakiegoś hałasu - w końcu w domu jest 4 latek - ale po chwili nawet jeśli hałas trwa nadal, znowu nie robi jej to różnicy.
Martwi mnie ta Koko - czy myślicie, że wpływ na jej zachowanie może mieć mój synek, który wiadomo chciałby cały czas je głaskać i tu nie ma problemu, chociaż to ta mała biała od razu do niego podchodzi i daje się głaskać, szara już tak niekoniecznie, choć jak zobaczy, że to tylko głaski też się przekonuje po chwili. Ale właśnie jest strasznie płochliwa i właśnie dlatego boję się je puścić na podłogę już.
Myślicie, że to normalny proces oswajania i jej potrzeba więcej czasu? Czy muszę szukać jakiegoś czynnika drażniącego i go wyeliminować?
Da się w ogóle oswoić szczurki kiedy w domu jest hałasujące małe dziecko?
Przepraszam, że się tak rozpisałam
