Jeżeli kiedykolwiek miałabym uwierzyć w 4-letnie szczury, to spośród wszystkich szczupaków, jedynie Hator - filigranowa dziwnooka szczura wydawała się predysponowana, żeby ciężar takiego wieku udźwignąć. Ona, której starość nie imała się w żaden sposób. Ale oczywiście, marzenia sobie, a los sobie;( Nie ciężar wieku ostatecznie przyszło jej dźwigać, ale monstrum innego imienia, którego już na koniec nie dało się unieść...
Minął tydzień odkąd nie ma z nami Hacienki:( Zawiozłam ją w ostatnią podróż, kiedy wydawało się, że to już czas...
I był, a jednocześnie tak bardzo nie był jeszcze;(
Hator poznałam wioząc vivową mamę karmiącą do Warszawy na usunięcie oczka. Zdrowego oczka, bo dotychczasowi weci nie poznali się, że dziwnookiej małe ślepie jest niedorozwinęte i chcieli usuwać to drugie wypukłe... Szczęście, że do tego nie doszło, bo Haciurka małe i duże oczko zezując lekko miały jeszcze tyle do zobaczenia ! Doniczek i orzeszków do namierzenia, szlaków do przebycia, tyle intrygujących wpatrzeń w człowieka, i jeszcze więcej uników:) Hator minęła się w szczupakowie z Horpyną (jeden jedyny dzień spędziły razem w podróży, gdzie Horpyna podążyła w tę najdłuższą drogę, a Hator – została), nie widziały się nawet, moje dwie czarownice, ale w spojrzeniu obu było coś... dwie szczury, które nie "paczyły", lecz "widziały".
Z Moirą uprawiała kulanie brzucha - wybitnie trafiony chwyt aby wkraść się w łaski strasznej Jagody. Tyle, że u Hadźki nie był to chwyt, a dzielona pasja. Kulanie się z Kahunem, przybranym bratem, który choć na górze, zawsze sprawował się podle myśli dyrygującej piskami i stópkami Hacienki. Zapasy ze Smużką, chudym natrętem nagrzbietowym, którego Hator najlepiej potrafiła z karku strząsnąć i jak malutka z malutką „gadać”.
I Karaś także wiedział, że jak Hator z nóżkami w górze - to się nie zastanawiać tylko ząbkami drapać:)
W zamian spiżarenkę mu zaopatrywała. Co spod nosa porwała, to porwała, ale gdzieś tam, w upatrzonym miejscu w pokoju, spiżarenka była do czerpania dla wszystkich, którzy znaleźli;P Ci mniej szczęśliwi musieli zadowolić się podkówkami z kukurydzy, które Haciurek wytwarzał z zamiłowaniem i przez całe życie
I pędził do indywidualnych uciech - na doniczki i własne ścieżki, przemierzane lekką pewną stopą:
Pozostanie dla mnie tą baletnicą szczurzą, wytrwałym przemierzaczem szlaków
pędzącym, pędzącym...
https://www.youtube.com/watch?v=rcRSyYeZxIA
Wszystkie biegają już teraz gdzieś poza moimi oczami;(