W ubiegłym roku, dokładnie w listopadzie zmarła moja Balusia. Balu miała 2 lata i 4 miesiące kiedy odeszła. Była to ogromna strata i ból dla mnie i dla jej siostry Lalu. Po śmierci Balu myślałyśmy, że z Lalu będzie źle, że nie da sobie rady. Było wręcz na odwrót.
Lalusia świetne dawała sobie radę zachowywała się zupełnie jak wtedy kiedy były razem. Do czasu...
Pod koniec grudnia Lali wyszło coś pod prawą przednią łapką. Po konsultacji z weterynarzem dowiedziałam się, że ma nowotwór gruczołów mlekowych, dlatego ma guza, coś w rodzaju jakby ,,worka''. Zaczęło jej to rosnąć. Przerażająco szybko i do przerażających rozmiarów. Nie wiem czy Lalu może mieć raka z powodu braku siostry czy tęsknoty..
Pod koniec lutego Lali wyszedł drugi guz... tym razem pod tylną łapką. Nie przeszkadzało jej to w chodzeniu ani w niczym innym. Dzisiaj rozmiar tego guza jest okropny.. boję się wziąć Lalu na ręce aby nie zrobić jej krzywdy. Dałam jej wodę, miskę oraz jej kołderki w trociny aby nie musiała się tyle męczyć. Weterynarz powiedział mi, że u młodych szczurów się wycina te ,,worki'' jednak Lalu w lipcu, czyli za miesiąc zacznie 3 rok. Nie mogę patrzeć na to jak Lala chce wejść na górę ale spada w dół na plecy, ponieważ nie daje rady przez te guzy. Wiem że uśpienie jej nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale może jej pomoże? Co byście zrobili na moim miejscu? Uśpić ją, czy pozwolić jej żyć dalej...

