mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
Moderator: Junior Moderator
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
Bardzo,a to bardzo mi przykro krwiopijko......wiem co to znaczy stracić bliską ci osobę.
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
:-( brak słów
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1
http://stylowabizuteria.com.pl/
http://stylowabizuteria.com.pl/
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
Wiesz,nie lubię tych postów "Odeszły..."-zawsze mi się smutno robi i płakać mi się chce,i se tak myśle że moje szczurki mają po 2,5 roku
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
tak mi przykro....
w domu szaleją --> Czika (psica), i ogoniaste: Brązowa, Nika, Lilith,Dara i Tavi
gdzieś tam --> Szatan, Czedar, Gałka,Zuzu, Kremówka, Gryzelda,Mamuśka, Cykorka i Kreska.....
gdzieś tam --> Szatan, Czedar, Gałka,Zuzu, Kremówka, Gryzelda,Mamuśka, Cykorka i Kreska.....
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
Nie lubie słowa odeszły.............
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
bardzo mi przykro Krwiopijko. Trzymaj sie cieplutko!!
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
Przykro mi, trzymaj się cieplutko... :-(
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
spóźnione, ale szczere kondolencje...[']
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
tak mi przykro...
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
Dopiero teraz przeczytałam.
Twoje stado krwiopijko, było zawsze moim ulubionym, choć znałam je tylko ze zdjęć i opisów...
Przykro mi z powodu mefisi ...
Twoje stado krwiopijko, było zawsze moim ulubionym, choć znałam je tylko ze zdjęć i opisów...
Przykro mi z powodu mefisi ...
(...) szczurki nie znają dobrych manier. Ale chłopcy powinni.
Moje kapturowe szczęście: Dziunia[']; Koko['] i Kiki[']
Kokosanki: Nika['], Lala['] i Mila
Moje kapturowe szczęście: Dziunia[']; Koko['] i Kiki[']
Kokosanki: Nika['], Lala['] i Mila
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
juz prawie dwa tygodnie minely od jej odejscia... brakuje mi jej... byla bardzo, bardzo wyjatkowa... pierwsza, ktora dzielila ze mna zycie przez tak dlugi okres... znikla tak nagle i niespodziewanie, ze nie zdazylam nawet sie z nia pozegnac... wszystko mialo byc ok... kiedy ja oddawalam, bylam przekonana, ze najpozniej za pol godziny dostane ja z powrotem - wciaz spiaca, z wygolona lata na boku i kompletem szow, ale zywa... a ona odeszla chwile po tym, jak dostala druga dawke narkozy...
przeprowadzilismy sie do lublina... mam malutki, przytulny pokoik... szczurom sie podoba... jeszcze nie czuja sie tu zupelnie jak u siebie (szatan wciaz nie wylazl a klatki na podloge), ale z dnia na dzien poznaja go coraz lepiej i wybieraja sobie nowe miejsca na skrytki i spizarnie... mefisi by sie podobalo... duzo tu zakamarkow, miejsc do wspinania sie i upychania smakolykow na pozniej... pewnie gdyby byla tutaj, diabel od razu wyszedlby za nia i juz dawno zdazylby sie tu zadomowic.... kiedy zauwaze katem oka, ze cos przemyka w cieniu, mefit jest moja pierwsza mysla... kto wie, moze to wlasnie ona... kto inny moze bezszelestnie skradac sie gdzies na skraju pola widzenia, kiedy wszystkie szczury smacznie spia zamkniete w klatkach?
jest taka stara bajka, ktora wymyslilam dawno temu... bajka o mefisi... macie czasem wrazenie, ze cos przemyka tuz obok, ale kiedy odwracacie sie, by sprawdzic, nic tam nie ma? cos malego, szybkiego... cos, co kryje sie w mroku i zawsze pozostaje tuz poza polem widzenia... to cos, to czesto strzepek cienia - niewielki skrawek oderwany od cienistej materii, ktory przychodzi do naszego swiata wraz z zapadnieciem zmroku... strzepkow cienia jest wiele i kazdej nocy przemykaja one pod naszymi lozkami, chowaja sie za drzwiami, spogladaja na nas swoimi blyszczacymi slepkami z czarnych otchlani uchylonych szyflad... jeden z tych strzepkow odwiedzil ktorejs nocy maly sklep ze zwierzetami... zwinnie wspinal sie na regaly, zagladal do mnostwa pudelek i woreczkow, wsluchiwal sie w chrobotanie, piski i skrzeczenie macace nocna cisze, kiedy ujrzal na oknie niewielki talerzyk pelny mleka... w jego malym, cienistym brzuszku zaburczalo... strzepek zsunal sie z szafek, bezszelestnie podkradl do talerzyka, caly wlazl do srodka i zanurzyl pyszczek w czyms, co mialy byc slodkie, pyszne i sycace... jakiez bylo jego zaskoczenie, kiedy to, co wzial za mleko, okazalo sie byc tylko woda, w ktorej odbijalo sie srebrne swiatlo ksiazyca... ksiezycowa poswiata przykleila sie do drobnych lapek strzepka, osiadla na pyszczku i wasikach, zabarwila polowe ogonka i zostawila na brzuszku duza biala late... naznaczony ksiezycowym znamieniem maly strzepek nie mogl juz wrocic do swojej rodzinnej krainy... musial zostac tutaj, miedzy ludzmi i miec nadzieje, ze kiedys uda mu sie znalezc droge do domu... wskoczyl wiec do ciasnego akrwarium pelnego malych szczurkow i przybral postac jednego z nich... nastepnego dnia patrzyl na mnie przez szybke, a jego blyszczace jak paciorki oczka mowily: 'wez mnie'... wzielam...
tak wlasnie moj sliczny, malenki strzepek cienia trafil do mnie... teraz, kiedy naznaczone ksiezycem cialko spoczywa gleboko w ziemi, pewnie wrocil juz do krainy, za ktora tesknil i znow znow nocami odwiedza nasz swiat... moze czasami zaglada i do mnie, kiedy spie... przytula szatanka, iska nadie i kidusie, szarpie za uszko mala eileen... moze kiedy spotykam ja we snie, ona wlasnie uklada sie na chwile na mojej poduszce i szepcze mi do ucha wszystko to, czego nie zdazyla mi powiedziec...
przeprowadzilismy sie do lublina... mam malutki, przytulny pokoik... szczurom sie podoba... jeszcze nie czuja sie tu zupelnie jak u siebie (szatan wciaz nie wylazl a klatki na podloge), ale z dnia na dzien poznaja go coraz lepiej i wybieraja sobie nowe miejsca na skrytki i spizarnie... mefisi by sie podobalo... duzo tu zakamarkow, miejsc do wspinania sie i upychania smakolykow na pozniej... pewnie gdyby byla tutaj, diabel od razu wyszedlby za nia i juz dawno zdazylby sie tu zadomowic.... kiedy zauwaze katem oka, ze cos przemyka w cieniu, mefit jest moja pierwsza mysla... kto wie, moze to wlasnie ona... kto inny moze bezszelestnie skradac sie gdzies na skraju pola widzenia, kiedy wszystkie szczury smacznie spia zamkniete w klatkach?
jest taka stara bajka, ktora wymyslilam dawno temu... bajka o mefisi... macie czasem wrazenie, ze cos przemyka tuz obok, ale kiedy odwracacie sie, by sprawdzic, nic tam nie ma? cos malego, szybkiego... cos, co kryje sie w mroku i zawsze pozostaje tuz poza polem widzenia... to cos, to czesto strzepek cienia - niewielki skrawek oderwany od cienistej materii, ktory przychodzi do naszego swiata wraz z zapadnieciem zmroku... strzepkow cienia jest wiele i kazdej nocy przemykaja one pod naszymi lozkami, chowaja sie za drzwiami, spogladaja na nas swoimi blyszczacymi slepkami z czarnych otchlani uchylonych szyflad... jeden z tych strzepkow odwiedzil ktorejs nocy maly sklep ze zwierzetami... zwinnie wspinal sie na regaly, zagladal do mnostwa pudelek i woreczkow, wsluchiwal sie w chrobotanie, piski i skrzeczenie macace nocna cisze, kiedy ujrzal na oknie niewielki talerzyk pelny mleka... w jego malym, cienistym brzuszku zaburczalo... strzepek zsunal sie z szafek, bezszelestnie podkradl do talerzyka, caly wlazl do srodka i zanurzyl pyszczek w czyms, co mialy byc slodkie, pyszne i sycace... jakiez bylo jego zaskoczenie, kiedy to, co wzial za mleko, okazalo sie byc tylko woda, w ktorej odbijalo sie srebrne swiatlo ksiazyca... ksiezycowa poswiata przykleila sie do drobnych lapek strzepka, osiadla na pyszczku i wasikach, zabarwila polowe ogonka i zostawila na brzuszku duza biala late... naznaczony ksiezycowym znamieniem maly strzepek nie mogl juz wrocic do swojej rodzinnej krainy... musial zostac tutaj, miedzy ludzmi i miec nadzieje, ze kiedys uda mu sie znalezc droge do domu... wskoczyl wiec do ciasnego akrwarium pelnego malych szczurkow i przybral postac jednego z nich... nastepnego dnia patrzyl na mnie przez szybke, a jego blyszczace jak paciorki oczka mowily: 'wez mnie'... wzielam...
tak wlasnie moj sliczny, malenki strzepek cienia trafil do mnie... teraz, kiedy naznaczone ksiezycem cialko spoczywa gleboko w ziemi, pewnie wrocil juz do krainy, za ktora tesknil i znow znow nocami odwiedza nasz swiat... moze czasami zaglada i do mnie, kiedy spie... przytula szatanka, iska nadie i kidusie, szarpie za uszko mala eileen... moze kiedy spotykam ja we snie, ona wlasnie uklada sie na chwile na mojej poduszce i szepcze mi do ucha wszystko to, czego nie zdazyla mi powiedziec...
mefit (27 wrzesnia 2005 ok. 15:45)
aż łza w oku mi sie zakręciła jak czytałam Twego ostatniego posta :-(
W moim sercu na zawsze: WACŁAW 13.11.05r. BOB 3.07.05r. LUBOMIR 4.12.06r.
Niektórzy postradali zmysły, karmic trolla nie będę. Niektórym od władzy woda sodowa uderza do głowy
Niektórzy postradali zmysły, karmic trolla nie będę. Niektórym od władzy woda sodowa uderza do głowy