![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Po pol roku namawiania i przekonywania rodzicow na szczurka postanowilam wziazc sprawy w swoje rece, poniewaz rodzice nie kwapili sie do zgody zawlasne oszczednosci kupilam i wyposarzylam klatke... po tygodniu przyzwyczajania rodzicow do obecnosci klatki zaczelam mowic ze za 7dni jade po szczurka... z dnia na dzien bylo coraz mniej czasu na powiedzenie "NIE" , a rodzice mysleli ze to blef wiec nie spieszylo mi sie...
Szczurek mial byc idealny, cudenko , bialo-bezowy.. z domowej hodowli, rodzice do wgladu na miejscu. wiedzialam kiedy sie urodzil i kiedy otworzyl oczy, dostawalam fotki na bierzaco...
Czekalam na niego miesiac...
Razem z Seba pojechalismy po malca na przymorze... byla to dosc daleka droga.. 25min autobusem i prawie 30min tranwajem, a pozniej jeszcze platanina ulic z ktorych kazdawygladala tak samo... ale dotarlismy
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Milena okazala sie bardzo mila osoba, ktora miala sliczne szczurki
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
:?
to Sal, ktory na poczatku mial byc dziewczynka :
Salomonek
a to jego rodzinka :
Cale stadko
Salomon byl u mnie tylko tydzien, ale pokochalam go tak mocno jak jeszcze nigdy nie kochalam zwierzecia...
teraz, po czasie uwazam ze warto bylo przezyc z nim tydzien a pozniej dlugo go oplakiwac...
Po Salu (malutkiej jasniutkiej kruszynce) do domu przynioslam istna krowe! Bandyta mial 4miesiace i siedzial w zoologu w malutkiejklatce zapomniany przez wszystkich... wiec go wzielam
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
no i w domu pojawil sie Bandi, imie takie bo w kilka sekund obrucil klatke do gory nogami :lol: Byl bardzo energicznym szczurkiem...
Musze przyznac ze na poczatku balam sie go... pani w zoologu wyciagajac go z klatki nalozyla rekawice jakby przynajmniej krokodyla miala zlapac :shock:
Odrazu z zoologa poszlismy do weta, dr Michal obejzal zbadal i powiedzial ze tym razem szczur w pelni zdrowy... to mnie uspokoilo... balam sie ze kolejny zwierzak opusci mnie po tygodniu...
Dosc szybko oswojony chodzil ze mna wszedzie...
Klopoty ze skora ciagnely sie za nim odkad skonczyl 6miesiecy...
Przeziebienia zdarzaly sie niezmiernie rzadko...
Bandyta polubilwyprawy na szczurze spotkania i wyjscia do sklepu, weterynarza czy poprostu na spacer
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Pierwsze urodziny Bandi przechodzil w bojowym nastroju, dwa razy zostalam dosc mocno pogryziona, ale nie przerazilo mnie to - kolejne doswiadczenie...
Siuski siuski i jeszcze raz siuski... do tego dostalam uczulenia na jego lupierz ktory byl wynikiem wysokiego poziomy testosteronu... jedynym wyjsciem okazala sie kastracja...
Bandyta jest juz prawie miesiac po operacji, nie bylo zadnych kaplikacji i powiklan...
a we wtorek moj samotnik pozna swoja partnerka zyciowa ktora przyjedzie do niego az z Warszawy
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
przepraszam ze taki dlugi post :oops: chcialam zaczac od poczatku :roll: