Tak, jestem panem

Wybaczcie, nie zauważyłem wszystkich postów! Jaki odzew, no no

Dziękuję za wszystkie rady! Na pewno jakoś to będzie.
Co do przenosin - w tym problem, że gniazda właściwie nie było... tylko biedna młoda mamusia w kąciku, niemal na gołej plastikowej podkładce klatki, z resztkami rozsypanych granulek drzewnych. Odczekałem, aż umyje siebie i piątego malucha i delikatnie, powolutku przeniosłem wszystkie, pojedynczo, do wymoszczonego, przytulnego gniazdka. Teraz już na najbliższe 2 tygodnie zostawię gniazdko w spokoju - aż małe zaczną wychodzić (ojej, co to będzie

)
Ja myślę, że szkoda takiej młodej mamy. Teraz się tak zastanawiam, co to za sprzedawca, co trzymał niemal 2-miesiączne szczurki razem?
Jeśli chodzi o tatusia, to licho jedno wie... pewnie, mógł być bratem mamusi. W klatce rezydowała czwórka szczurków w tym samym wieku i, nie powiem, były podobne z pyszczków

- choć każdy był inaczej umaszczony, no ale to o niczym nie świadczy.
Oddawać - na pewno, z chęcią oddałbym nawet większość maluchów w dobre ręce. Ja nie mam nic przeciwko stadku, ale jeśli będą różnopłciowe, to może dojść do dalszej eskalacji szczurów na skalę niespotykaną...

Zaś moja dziewczyna z niejakim trudem dała się przekonać do drugiej szczurci, więc kolejne na pewno jej nie zachwycą...